Z ministerstwa edukacji płyną różne informacje. Raz słyszymy, że Ukraińców objętych obowiązkiem edukacyjnym będzie około 80 tysięcy, raz, że to będzie 20 tysięcy. No to ilu się zapisało do krakowskich szkół?

- Tego jeszcze nie wiemy, dane z Systemu Informacji Oświatowej będą w połowie września. Dziś trudno jest to oszacować. Niedługo będziemy mieli spotkanie z organizacjami ukraińskimi (weźmie w nim udział także prezydent Krakowa) poświęcone różnym wyzwaniom. Ja i urzędnicy magistrackiego wydziału edukacji spotkaliśmy się już z asystentami międzykulturowymi, rozmawialiśmy właśnie o tym, ile to będzie osób. Pierwsze zapisy do programu 800+ (a mówimy o Ukraińcach) były w czerwcu, kolejne po nowym roku, wiec podejrzewaliśmy, że część dzieci może przyjść do szkoły na drugi semestr.

Kuratorium też mówiło, że ten proces trochę potrwa.

- I to jest trudniejsze dla szkół. Bo jeśli jesteśmy po pierwszym semestrze, to dzieci zdążą już coś przerobić, a wtedy wchodzą dodatkowo dzieci ukraińskie. Dlatego poprosiłam wydział edukacji, żebyśmy zastanowili i przygotowali kampanię informacyjną dla osób z Ukrainy, ale i osób innych narodowości. Chodziło o to, żeby informacje dostawały w Specjalnym Centrum Informacji Edukacyjnej - w jakich szkołach mamy oddziały przygotowawcze, gdzie mamy asystentów międzykulturowych; które szkoły już mają praktykę i doświadczenie takiej współpracy i pracy, żeby dzieci nie wbiegały do różnych szkół. Żeby jakoś ten chaos też opanować.

 

Według szacunku Małopolskiego Kuratorium Oświaty, to w Małopolsce tak naprawdę może być najwięcej uczniów z Ukrainy. Według szacunków kuratorium nawet 20-23 tys. Podejrzewam, że Kraków byłby tym miejscem, gdzie rzeczywiście do systemu mogłoby najwięcej osób się dostać. Czy to realne sumy? 20-23 tys. w skali całego województwa?

 - Nie, wydaje mi się, że to są za duże liczby, ale trudno tutaj nam szacować. Nie mamy niestety danych ZUS-u, bo najlepiej na ich podstawie można byłoby wyliczyć, ile rodziców zaczęło pobierać 800+. To byłaby konkretna liczba, z którą moglibyśmy pracować. A jeśli ministerstwo jeszcze nie wie, to i ja nie chciałabym zgadywać.

 

Więcej dzieci zapisało się do podstawówek, czy do szkół średnich?

 - Najczęściej do podstawówek. Prawie 50 tysięcy było w czerwcu, mamy takie dane. Do przedszkoli 16 tysięcy, w liceach najmniej i podejrzewam, że to efekt tego, że dzieci licealne mogły się uczyć w chmurze, w szkole ukraińskiej. A dzieci przedszkolne i te trochę starsze trudniej zostawić w domu. Przy okazji zachęcam rodziców, żeby wybierali dla swoich nastoletnich dzieci szkoły branżowe. Bardzo nam brakuje specjalistów, techników.

 

Mówiła Pani o współpracy z NGO-sami ukraińskimi. Od przedstawicielki jednej z fundacji polsko-ukraińskich słyszałem, że są placówki, które żądają od uczniów zaświadczenia o znajomości języka polskiego. Czy spotkała się pani z tego typu przypadkami?

 - W Krakowie się nie spotkałam. Żadne takie informacje do nas nie dotarły. Gdyby się jednak pojawiły, to – zgodnie ze wskazaniami ministerstwa - można organizować dodatkowe lekcje polskiego. Mam wielki szacunek do krakowskich szkół, ich dyrektorów, nauczycieli za to, jak stanęli na wysokości zadania zaraz po agresji Rosji na Ukrainę. Mamy najwięcej asystentów wielokulturowych i nauczycielek/nauczycieli, którzy uczą polskiego jako języka obcego. Do tej drugiej grupy dołączy w tym roku kolejne 60 osób. Zresztą to u nas w Krakowie jest najlepsza katedra do uczenia się języka polskiego jako obcego. I chcemy to wspierać. Przygotować się na wypadek, gdyby dzieci nagle pojawiło się dużo; lepiej, żeby przychodziły już teraz niż na przykład od następnego semestru.

 

Ilu asystentów międzykulturowych rozpoczyna ten rok szkolny? 140?

 - Tak. A jeszcze wcześniej, zaraz po wybuchu wojny, mieliśmy ich 160. Dziś mamy kadrę, którą można zatrudnić. Wiemy, że ministerstwo edukacji zapowiada właśnie dopłaty, żeby zatrudniać asystentów. Bo to też są koszty.

 

No ale to też placówka sama decyduje, czy zatrudnia, czy nie. 

- Oczywiście szkoły są samodzielne i same decydują.

 

Pewnie jest wiele takich miejsc, gdzie brakuje asystentów.

 - Brakuje kilkunastu. Kraków ma doświadczenie, ponieważ są u nas szkoły międzynarodowe. Byłam na zakończeniu roku w szkole podstawowej nr 158 - to szkoła, w której są różne narodowości. Krakowskie szkoły potrafią pracować z wielokulturowością. Zresztą wydział polityki społecznej i nasze referaty do spraw wielokulturowości, uczą jak integrować. Myślę, że idziemy w dobrym kierunku.

 

Przy okazji wprowadzenia obowiązku szkolnego dla dzieci z Ukrainy, samorządy  mówią, że chcą więcej pieniędzy w ramach subwencji oświatowej. Czy wejście młodych Ukraińców do systemu edukacji w Krakowie, spowoduje problemy finansowe?

 - Subwencja szła do tej pory również za uczniem ukraińskim. I dlatego zależy mi na tym, żeby on przyszedł we wrześniu, żeby te pieniądze już mogły płynąć. Bo jeśli przyjdzie znowu w styczniu, lutym, nie mamy na to szans. Inny model finansowania samorządów, proponowany przez ministra Andrzeja Domańskiego i te 25 miliardów, które mają być rozdysponowane na samorządy, wprowadzi nam zmianę i likwidację subwencji. Subwencja oświatowa będzie częścią całego budżetu samorządowego. Zobaczymy w praktyce, jak to wyjdzie. Dla prezydentów odpowiedzialnych za edukację i dla radnych, którzy tym tematem się zajmują, będzie to twardy orzech do zgryzienia; z tego tortu trzeba będzie wykroić na oświatę. Ale nie oszukujmy się - subwencja nie pokrywa wszystkich środków. Wiemy to my, wie i ministerstwo.

 

Pani prezydent, jakich nauczycieli brakuje w systemie w Krakowie? Gdzie są te największe deficyty? Bo jak tak zaglądałem na strony kuratorium oświaty, to przede wszystkim nauczanie przedszkolne.

- Tak, nauczanie przedszkolne, ale też w szkołach. Brakuje fizyków, matematyków. Brakuje tych nauczycieli, którzy bez problemu mogą iść wejść na rynek pracy i lepiej zarabiać. Brakuje nauczycieli niestety w szkołach branżowych. Byłam z prezydentem Krakowa na otwarciu zespołu szkół architektoniczno-budowlanych w Bronowicach. Długo rozmawiałam z dyrekcją – im brakuje techników, architektów. Kadra, które tego nauczała, jest już starsza. Apelujemy do przedsiębiorców, żeby dzielili się swoją wiedzą w szkołach.

 

To jest ten skutek zmiany modelu i odejścia w stronę szkolnictwa ogólnokształcącego, ze szkodą dla szkół zawodowych.

 - Tak, teraz musimy to wszystko odwrócić, a do tego jeszcze mamy rynek pracy, gdzie różnice płacowe są tak duże, że dyrektorzy muszą naprawdę bardzo się starać, żeby znaleźć nauczyciela i przekonać go do pracy w szkole. Dla ministerstwa edukacji to cały czas jest ogromne wyzwanie. Nauczyciele mieli bardzo trudny okres, kiedy ministrem był Przemysław Czarnek. Chcemy podnosić prestiż zawodu nauczyciela, ale też zadbać o dobrostan psychiczny kadry pedagogicznej. Bo dużo mówimy o dobrostanie psychicznym dzieci, jednak zapominamy o nauczycielach.

Czy są jakieś informacje, ile szkół decyduje się na łączenie klas? Mówimy o zmianach dotyczących lekcji religii i klasach, w których jest mniej niż siedmioro uczniów.

 - Będziemy je mieli pewnie w połowie września.

 

Ilu krakowskich uczniów uczęszcza na lekcje religii? Na stronach kuratorium są ogłoszenia dotyczące pracy katechetów, więc to nie jest chyba tak, że nagle stracą pracę.

 - Rzeczywiście brakuje też katechetów, więc pracy na pewno nie stracą. Widzę tu raczej szansę na kreatywne podejście do uczenia religii czy etyki. Mam przyjaciół i przyjaciółki, którzy uczą też etyki, znam i katechetów prowadzących zajęcia w sposób warsztatowy. Połączenie rocznika 1-3, 4-6 i 7-8 może dać bardzo ciekawe efekty w pracy warsztatowej nad elementami, tematami religii czy etyki.