Na początku tygodnia miało rozpocząć pracę Biuro do Spraw Budowy Metra. Działa już?
Tak, pojawiło się zarządzenie, które powołuje także biuro; prowadzimy w tej chwili nabór. W jego skład wejdą pracownicy urzędu. Do końca tygodnia mają czas na zgłoszenie swoich kandydatur.
Ale to, że nie było biura, nie oznaczało, że prace się nie toczyły.
Toczy się szereg prac. Biuro jest potrzebne, żeby koordynować działania - ich skala jest na tyle duża, że po prostu potrzebujemy wsparcia. To kwestie przestrzenne, prawne, ale też finansowe i technologiczne.
Pierwsza linia metra: 26 kilometrów, 13 miliardów
Urzędnicy zostaną po prostu przeniesieni do Biura do Spraw Budowy Metra. Ile osób będzie pracować w biurze?
Trzy, cztery osoby; być może jedna z tych osób będzie z zewnątrz. Kierowaliśmy się absolutnie kwestiami kompetencji, bo przecież budowanie metra w Krakowie, wcześniej pre-metra, ma długą historię. Więc szukamy takich osób, które już w tym procesie brały udział i mają rozeznanie. Ważne, żeby byli to ludzie zdeterminowani i wierzący, że ten projekt ma głęboki sens. Bo w realizacji projektu, oprócz kompetencji, potrzeba wielkich emocji i wielkiej wiary. Takich ludzi szukamy.
Koordynacja to jedno, wiara drugie, a trzecie konkretne działania. Kraków złożył dokumenty do Samorządowego Kolegium Odwoławczego, które pozwolą na wydanie decyzji środowiskowej. Jak długo może to potrwać?
Ten dokument był bardzo mocno dopracowywany i konsultowany. Oczywiście to nie od nas zależy, czy decyzja pojawi się na przełomie roku, w styczniu. Otworzy jednak przestrzeń do tego, żeby ogłosić konkurs na przygotowanie całej dokumentacji technicznej a potem uzyskania stosownych zezwoleń. I tak na to patrzymy. Ale to nie jest jedyna rzecz, która w tej chwili się dzieje. Równocześnie przygotowujemy się do prac zespołu doradczego przy prezydencie Krakowa. To zespół, który składa się z 20 wybitnych profesorów, głównie uczelni krakowskich, ale nie tylko. Powód jego powołania był oczywisty - żeby decyzje, bardzo ważne dla miasta, zapadały w oparciu o kompetencje i wiedzę merytoryczną tych osób. Trwają też analizy dość istotne dla wytyczania kierunku w linii metra, dotyczą ruchu pasażerskiego. No i wreszcie analizy finansowe, które pokażą, jakie skutki finansowe wywoła ta inwestycja, jeżeli skierujemy metro w tę, czy w inną, część Krakowa.
Niedawno poseł Komarewicz przekonywał, że po pytaniach w Ministerstwie Infrastruktury nadal nieznane są źródła finansowania tej budowy. To gdzie biją te źródła?
Pierwsza linia metra to 26 kilometrów i 13 miliardów złotych. Znacząca kwota. Wielokrotnie mówiłem, że w tym modelu finansowania część miejska, to od 12 do 15 procent. Duża część, to środki budżetu centralnego oraz środki inwestorów prywatnych. I rząd ma takie możliwości. Przypomnę deklarację premiera Buzka w tej materii, ale też rozmawiałem z innymi agendami rządowymi, które są dysponentami dużych środków, o uruchomieniu finansowania metra. Przedwcześnie mówić o efektach, bo ich jeszcze nie ma, natomiast rozmowy są mocno zaawansowane. To, co szalenie pozytywne i pokazuje, że Kraków cieszy się zainteresowaniem dużych inwestorów, to fakt, że zwracają się do nas duzi inwestorzy instytucjonalni, którzy oferują możliwość sfinansowania budowy metra. Jednak chcemy uniknąć sytuacji, w której kapitał prywatny zdominuje strukturę zarządzania. Chcemy, żeby on był uzupełnieniem, kapitałem większościowym. Parę dni temu spotkaliśmy się wspólnie z prezydentem Miszalskim i przedstawicielami Banku Światowego, którzy chcą się zaangażować w realizację tego projektu w różnych jego wymiarach.
Argumenty logiczne, pozytywny przekaz
Jeszcze w kampanii wyborczej przekonywał pan, że trzeba naciskać rządzących w sprawie pieniędzy. Jak pan będzie naciskał, będąc już wiceprezydentem?
Z jednej strony używamy bardzo logicznych argumentów – w rozmowach bardzo podkreślamy, że Kraków bez metra będzie miastem, które straci potencjał rozwojowy. Będzie miastem zakorkowanym. Potrzebujemy bezpiecznego, szybkiego i ekologicznego transportu. Potrzebujemy, i to też nie jest bez znaczenia w czasach, w których żyjemy - miejsca, które może pełnić rolę schronu, wtedy, gdy będzie trzeba chronić życie mieszkańców Krakowa. I te argumenty absolutnie trafiają.
Z drugiej strony, budujemy pozytywny przekaz – mieszkańcy tego miasta chcą metra. Czyli wy, politycy, powinniście spełnić te oczekiwania. I wreszcie apelujemy: Kraków jest wyjątkowym miastem, ale jeżeli ma rywalizować z innymi europejskimi miastami, to musi do tego się przygotować; pokażcie miasta tej skali, która nie ma metro.
Więc argumenty są różne. Wierzę, że rozmowy doprowadzą do tego, że otrzymamy bardzo silne wsparcie finansowe zewnętrzne. Taki jest model europejski finansowania metra.
W jakiej perspektywie to finansowanie? Przyszły rok? Bo poseł Komarewicz mówił, nic nie ma zaplanowanego na 2025 rok.
Byłbym ostrożny z ferowaniem takich jednoznacznych wyroków. Takie inwestycje są bardzo złożonymi procesami, które wymagają analizowania wielu modeli finansowania. I dopóty, dopóki te modele nie są przeanalizowane i nie mamy uzgodnienia z rządem, czy z innymi inwestorami prywatnymi, mówienie o tym byłoby przedwczesne. Ale zapewniam posła Komarewicza, że sporo prac się toczy i rozmowy o finansowaniu już się zaczynają. Rozważamy różne opcje, ale to jest rok 2025, 2026 i wtedy te rozmowy będą już konkluzywne.
W tym roku przedstawimy raport Politechniki Krakowskiej, który pokaże, jak układają się potoki ruchu. To bardzo ważne, żeby wiedzieć, jak poruszają się mieszkańcy Krakowa, bo linia metra musi być dobrana pod bardzo wieloma względami, w tym komfortu poruszania się.
Będzie też opracowanie, przygotowane przez pracowników naukowych Uniwersytetu Ekonomicznego w Krakowie – wskaże konsekwencje finansowe dla gospodarki miasta, jeżeli linia będzie finansowana tak, a nie inaczej, i jakie regiony miasta będzie komunikowała. No i wreszcie - mamy pierwsze spotkanie Rady, o której wspomniałem i to jest istotne, ponieważ odbędzie się wtedy poważna dyskusja na temat kluczowych dla metra kwestii. Przygotowujemy pytania, potem poznamy na nie odpowiedzi. Będziemy prosić to szanowne gremium o odniesienie się do siedmiu, ośmiu kluczowych pytań.
To bardzo ciekawe, bo przewodniczący Rady nigdy nie był wielkim zwolennikiem metra, ale zmienia zdanie. Oczywiście widział inne części miasta połączone ewentualną komunikacją podziemną, nie wschód-zachód.
W tym przypadku - i wielokrotnie o tym mówiliśmy - potrzebujemy modelu opartego na wiedzy i na faktach, a nie na emocjach czy spekulacjach. Dlatego potrzebne są badania i potrzebna jest Rada, żeby w chwili, gdy zaproponujemy rozwiązania, bardzo uczciwie pokazać mieszkańcom Krakowa, jakie są argumenty na rzecz tego czy innego rozwiązania. Budowa metra zawsze wywołuje spore emocje, na bardzo wielu poziomach. I te emocje będą z pewnością w Krakowie obecne. Chcemy prowadzić mądrą politykę, która uczciwie i transparentnie pokaże mieszkańcom, dlaczego wybraliśmy określone rozwiązania, technologię czy sposób finansowania. To musi być jakiś rodzaj paktu miejskiego, bo mówimy zapewne o inwestycji stulecia.
Przychodzi deweloper do miasta
Kiedy użyjemy narzędzi, które przewidują zintegrowane plany inwestycyjne? W największym skrócie: deweloper dostaje zgodę na budowę choćby osiedla i w zamian za to robi coś jeszcze specjalnie dla miasta w tym miejscu.
Ta konstrukcja mówi o tym, że miasto trzyma się w granicach tego, co stanowi studium uwarunkowań; daje pewien rodzaj preferencji dla dewelopera. Żeby to jeszcze doprecyzować - jeżeli mamy przestrzeń, na przykład, usługową, to mówimy, że tam mogą być też w mieszkania (w jakimś zakresie). Dla dewelopera to korzyści, ale oczekujemy od niego w zamian kontrybucji na rzecz miasta. To będzie bardzo skomplikowany proces, który przykuje uwagę opinii publicznej.
Kiedy zaczęliśmy go projektować (wraz z rozwiązaniami technicznymi), podjęliśmy rozmowę. Konsultowałem się z wszystkimi klubami w radzie miasta, z niektórymi nawet dwukrotnie, z organizacjami zrzeszającymi inżynierów, architektów, urbanistów i wreszcie z sektorem organizacji reprezentujących inwestorów. Wszyscy uznali, że to nie jest najlepsze rozwiązanie, ale są gotowi je zaakceptować. Dla mnie to rekomendacja.
Są już pierwsze wnioski deweloperskie w tej sprawie?
Mamy pięć takich wniosków (ich zakres jest różny), chciałbym, żeby były szybko procedowane. A warunkiem tego jest podpisanie zarządzenia, mam nadzieję, że to kwestia najbliższych dni.
Ale wiemy - bo też sygnały trafiają do nas z tego rynku - że w Krakowie wniosków jest około 50. Niektóre mają bardzo dużą skalę. Zdając sobie sprawę ze złożoności tego narzędzia i absolutnie traktując je jako remedium na wszystkie bolączki przestrzenne miasta, zwracam uwagę, że Kraków ma bardzo trudną sytuację finansową. Chcemy jednak, żeby w naszym mieście powstawały parki, szkoły, żłobki, lepsze drogi, lepsza infrastruktura i te środki chcemy przeznaczyć właśnie na to.
Inwestor, który otrzyma prawo wykorzystania przestrzeni w nieco odmienny sposób od tego, co zakładano, musi dla niej zrobić pewien rodzaj kontrybucji społecznych - tam powstanie szkoła, tu park, przedszkole. To jest bardzo jasna relacja i nie ma możliwości wydania zgody bez uzgodnienia inwestycji pomocniczej. Z wielkim zainteresowaniem czekam na początek tego procesu. Myślę, że wszyscy w Krakowie.
Ale w wypadku tych pięciu wniosków to deweloper przychodzi z propozycją. Ma wybudować przedszkole, czy to jednak miasto o tym mówi?
Zwróciłem się do wszystkich rad dzielnic, żeby radni dzielnicowi...
Jest oczywiście lista.
A na niej różne propozycje. Potem tę listę konsultowaliśmy z radnymi miejskimi. Ustawa mówi o konkretnym sposobie procedowania. Dodaliśmy dodatkowy element wyprzedzający, fakultatywny. Jest obligatoryjny - żeby redukować niepewność. Załóżmy, że przychodzi do nas inwestor i mówi, że chce coś zrobić. Nie możemy mu tego zakazać, więc mówimy: drogi inwestorze, w tej dzielnicy ważna jest szkoła, żłobek, ośrodek zdrowia; będziemy oczekiwać, że podejmiesz z nami dialog. Zakładamy, że ten dialog podejmie, że będzie on konstruktywny i uzgodnimy, co powstanie teraz lub później.
Nowa konstytucja dla przestrzeni
16,5 tysiąca uwag zgłoszonych do planu ogólnego. Jaki obraz Krakowa się wyłania z tych uwag?
- To będzie nowa konstytucja dla przestrzeni Krakowa. Zaplanowanie przestrzeni na nowo. 13 różnego rodzaju stref planistycznych, począwszy od strefy budowy wielomieszkaniowej, jednorodzinnej, a na obszarach zielonych skończywszy. Wszystkie mają parametry, które mówią dokładnie: jeżeli zabudowa, to taka właśnie; jeżeli zieleń, to taka.
Wniosków było ponad 20 tysięcy, część dopiero docierała pocztą. Nie znam w Polsce takiej skali społecznego zaangażowania. Wprowadziliśmy wszystkie wnioski i zaczynamy kreślić mapy, budować strefy. Założyliśmy, że dokument pokażemy w połowie listopada. Uważam, że będzie bardzo ożywiona dyskusja – chodzi przecież o próbę pogodzenia oczekiwań mieszkańców, inwestorów, władz miasta, wielu różnych stron. A interesy czy emocje nie muszą być przecież tożsame. Trzeba jednak znaleźć kompromis, bo ten nowy Plan Ogólny będzie na lata konstytuował porządek przestrzeni w Krakowie.