Docierają do nas informacje o kuriozalnych sytuacjach związanych z funkcjonowaniem w szkołach ustawy Lex Kamilek. Chodzi o większą ochronę małoletnich i poświadczenia niekaralności dorosłych. Jakie uwagi płyną do kuratorium?
- Ustawa mówi o naprawdę ważnych rzeczach i dobrze, żebyśmy nie wylali dziecka z kąpielą. Te przepisy są potrzebne, ale rzeczywiście powstawały za poprzednich rządów - trochę na kolanie, trochę w odpowiedzi na tragedię; nie wysłuchano wystarczająco dokładnie głosów ze środowiska. W tej chwili zarówno minister edukacji, jak i minister sprawiedliwości proszą o informacje zwrotne od dyrektorów.
Nadgorliwi dyrektorzy?
Co dociera do małopolskiego kuratorium oświaty?
- Na przykład pytanie, czy nauczyciel może się wieczorem kontaktować przez media społecznościowe z uczniami, taka była tradycja w szkołach średnich. W tej chwili to jest wątpliwe.
Albo to, że bez wchodzenia w sferę prywatną dziecka nie zawsze można mu pomóc. Dotyczy to szczególnie psychologów, psychoterapeutów - oni muszą zdobyć zaufanie dziecka, muszą dowiedzieć się, co dzieje się w domu. Dużym problemem jest zapraszanie do szkoły osób znanych - profesorów, medalistów olimpijskich i wypytywanie ich, czy mają taki papierek, czy też nie. Tak jakbyśmy ich o coś podejrzewali. Niektórzy dyrektorzy trochę nadgorliwie próbują wymagać tego typu zaświadczeń od służb mundurowych, co jest niepotrzebne.
Słyszałem o policjantach, od których małopolskie szkoły rzeczywiście wymagają poświadczenia niekaralności. A jak pan odpowiada na pytanie, czy możliwy jest kontakt fizyczny z dzieckiem, dotyk?
- Tak, oczywiście, że jest możliwy i szkoła to nie tylko dydaktyka, ale także wychowanie. Jeśli dziecko się przewróci, płacze w przedszkolu, to trudno, żeby nie przytulić go, nie podnieść, nie pomóc temu dziecku, bo Lex Kamilek tego zabrania. Nie zabrania, ale są obawy, że będą wyciągane konsekwencje.
To jedna sytuacja, druga sytuacja, uczeń sam na sam z psychologiem w zamkniętym gabinecie.
- I tutaj mamy już poważniejszy problem, bo nie wiemy do końca, co się dzieje w pomieszczeniu, kiedy są w nim tylko psycholog i uczeń. Ale tak samo jest w przypadku wizyty lekarskiej i wielu różnych sytuacjach, kiedy dorosły spotyka się z dzieckiem. Jestem ostrożny w tym, żeby rezygnować z tych zapisów, natomiast nie dajmy się zwariować. Nauczyciele są sprawdzani w trzech różnych rejestrach, więc nie powinny się zdarzać osoby, co do których możemy mieć jakiekolwiek wątpliwości.
Inna sytuacja, o której słyszałem: organizowana jest wycieczka, ma na nią jechać rodzic, jako opiekun; też powinien przynieść zaświadczenie o niekaralności?
- Zgodnie z ustawą powinien. Mimo że jest to pomoc, że zobowiązałby się do opieki tylko nad swoim dzieckiem, to tak naprawdę ma kontakt z innymi. I to nie jest pracownik szkoły, więc takie zobowiązanie jest. A to powoduje, że część rodziców się wycofuje. Część zaproszonych gości, wolontariuszy również, bo po co jeszcze mają koszty dodatkowe ponosić.
Właśnie, to jeszcze dodatkowe koszty.
- Trzeba za to zapłacić. I to nie jest jednorazowe. Jeśli ktoś po roku przyjdzie, no to znowu trzeba tego żądać.
Od kogo zaświadczenie o niekaralności?
Rozumiem, że spotkania z olimpijczykami w małopolskich szkołach nie odbędą się, ponieważ trzeba byłoby od nich wymagać poświadczenia niekaralności.
- Jeszcze się nie odbyły, ale namawiam dyrektorów, żeby docenić to, co udało się osiągnąć, szczególnie w zakresie olimpiad dla osób z niepełnosprawnościami i bodajże ośmiu złotych medali, które te osoby zdobyły na igrzyskach w Paryżu. Wierzę w rozsądek dyrektorów. Małopolskie Kuratorium Oświaty zapewnia, nie będzie pochopnie wyciągać wniosków, jeśli jakieś tutaj będą wątpliwości. Raczej prosimy o telefon, żeby rozwiać wątpliwości, do czasu zmiany ustawy. A ustawy się nie zmienia z dnia na dzień.
Czyli jeśli teraz jakaś szkoła planuje zaproszenie paralimpijczyka, to wystarczy poinformować kuratorium, że takie spotkanie się odbędzie i nie trzeba będzie żądać zaświadczenia o niekaralności?
- Musimy o tym porozmawiać. W jakiej to będzie sytuacji? Czy na scenie, czy bezpośrednio w kontakcie z dziećmi? Bo to ma znaczenie. Czy ta osoba będzie bezpośrednio miała wpływ na dzieci - taki, który byłby tym zachowaniem ryzykownym? Jeśli to będzie gdzieś na scenie z większej odległości, to naprawdę nie dajmy się zwariować. I myślę, że tutaj ministrowie też mają świadomość, że zmiany trzeba dokonać.
Gdzie leży problem? Czy po stronie szkół, które zbyt kurczowo chcą się trzymać przepisów i nie zostawiają sobie marginesu na zdrowy rozsądek, czy po stronie mimo wszystko ustawy Lex Kamilek?
- Zdrowy rozsądek nie wystarcza dyrektorowi. On musi przestrzegać przepisów prawa. Jeśli to prawo jest ułomne, trzeba go na razie przestrzegać, a potem zmienić oczywiście. Ale dyrektor nie jest od tego, żeby to prawo sobie interpretować dowolnie. Więc tutaj zalecam ostrożność, a jednocześnie w sytuacjach oczywistych, takich jak służby mundurowe, zachowajmy zdrowy rozsądek.
Jeżeli chodzi o personel szkolny, tutaj pełna weryfikacja już się odbyła?
- Tak. Natomiast jeśli chodzi o osoby z administracji, pracujące w stołówkach, a mające kontakt z dziećmi, to tutaj ta ustawa właśnie zaczęła działać. Po 15 sierpnia dyrektorzy muszą żądać zaświadczeń.
Kuratoria zbierają te przypadki, zbierają uwagi i co z nimi będzie? Zostaną przesłane do Ministerstwa Sprawiedliwości?
- Małopolski kurator oświaty powołał rady dyrektorów - ciała doradcze, które zbierają z terenu informacje z różnych poziomów. Co się dzieje w branżówkach, co się dzieje w przedszkolach, w szkołach podstawowych. I oczekujemy od dyrektorów informacji zwrotnej do końca miesiąca, wtedy będziemy to zbierać i wyślemy do ministerstwa propozycje zmian w tym zakresie.
To będą propozycje zmian w samej ustawie?
- W samej ustawie, ale tylko w części dotyczącej oświaty. Ustawa dotyczy wielu sfer działalności, my się zajmujemy oświatą.
Rozumiem, że wszystkie kuratoria zbierają tego typu uwagi?
- Taka jest prośba, żeby wszystkie kuratoria zebrały informacje.
Można się spodziewać, że jeszcze w tym roku kalendarzowym jakaś korekta mogłaby nastąpić, żeby nie było wątpliwości?
- Z Małopolski chcemy wysłać tę informację do końca miesiąca, ale proces legislacyjny jest poza nami i jest szansa, że do końca roku rzeczywiście da się to zrobić. Absurdy, o których mówiliśmy wcześniej, trzeba wyeliminować.
Nie przerzucajmy się odpowiedzialnością
Dziś najbezpieczniej jest po prostu zadzwonić do kuratorium i zapytać, co zrobić w danej sytuacji? No to zachęcamy dyrektorów szkół do telefonowania do kuratora Paska. A co kuratoria zrobią z wynikami raportu o sprawności fizycznej uczniów, która jest gorsza niż 15-20 lat temu? Pokazał to raport zaprezentowany przez ministrów Nowacką i Nitrasa.
- To bliski mi temat. Od lat sprawność fizyczna uczniów spada i oczywiście można przerzucać się odpowiedzialnością. Namawiam do tego, żebyśmy – lekarze, rodzice, nauczyciele, nie przerzucali się nią, tylko zrobili to, co jest możliwe (każdy na swoim stanowisku). Mam apel do rodziców, żeby byli bardziej krytyczni, jeśli chodzi o zwolnienia swoich dzieci z zajęć wychowania fizycznego. Nasze badania z tego roku wskazują, że zwolnień - co najmniej półrocznych - jest w szkołach podstawowych ponad 3,7 tys., w szkołach ponadpodstawowych – ponad 9,3 tys. Czyli nagle dzieci w szkołach ponadpodstawowych trzy razy częściej chorują. Mam świadomość różnego rodzaju argumentów, dlatego też namawiam nauczycieli do tego, żeby zastanawiali się, jak te zajęcia powinny wyglądać. Minister edukacji proponuje tutaj przyjrzeć się podstawie programowej. Ona nie jest zła, ale być może wymaga korekty. No a przede wszystkim uczniom musi się bardziej chcieć, ale to pewnie temat też na osobną rozmowę związaną ze smartfonami.
Ostatnio Włosi wprowadzili przepis, z którego wynika, że w szkole raczej nie będzie można korzystać ze smartfonów. Włosi nie są pierwsi, ale o tym kiedy indziej. Zatrzymam się przy tych liczbach, które pan przywołał. Ponad 9 tys. zwolnień z wychowania fizycznego w szkołach ponadpodstawowych – jak to wygląda procentowo?
- To nie jest duży odsetek, około 3 proc. Ale przecież nie mówimy jeszcze o zwolnieniach krótszych. Ich też jest bardzo dużo. Rzecz w tym, żeby rzeczywiście edukacja zdrowotna, która ma być wprowadzona w przyszłym roku, bardziej zadbała o kształcenie postawy do aktywności fizycznej. Mamy tu trochę propozycji. Oczywiście minister musi podjąć decyzję, ale jest dyskusja na przykład nad tym, czy ocena z wychowania fizycznego jest potrzebna, także ocena z przedmiotów artystycznych – nie wystarczyłoby tylko zaliczenia, czy zaliczenie z wyróżnieniem? Dla części uczniów jest w tej chwili bardzo problematyczne, że dostanie słabszą ocenę i będzie porównywane przez innych, więc rezygnuje już w szkołach ponadpodstawowych.
Rozumiem, że teraz ten system troszkę stygmatyzuje tych, którzy radzą sobie gorzej.
- To mocno rywalizacyjne podejście niektórych osób bardzo przeszkadza. Chciałbym, żebyśmy porozmawiali o tym z nauczycielami wychowania fizycznego, bo trzeba te dzieciaki zachęcić do aktywności ruchowej. Jeśli postawimy tylko na to, że dwutakt ma być poprawnie wykonany, to trochę odchodzimy od tego, po co wychowanie fizyczne jest nam potrzebne.
Odejście od ocen w wypadku WF to jest pomysł dyskutowany w kuratorium, czy już na poziomie rządowym?
- Pani minister też przygląda się tej sytuacji i ma informacje z terenu, także z Małopolski o tym. Jest to jeden z pomysłów, żeby wychowanie fizyczne było postrzegane nie jako przymus, tylko jako coś, co rzeczywiście się przyda. A jak jeszcze do tego dodamy elastyczność czyli, żeby uczniowie mogli realizować to, czego rzeczywiście potrzebują – dziewczęta na przykład kochają tańczyć – i żeby te zajęcia były ułożone bardziej pod te osoby, to nie będzie tylu rezygnacji z lekcji WF.
A gdyby tak od pana zależały zmiany w podstawie programowej, a jest pana człowiekiem sportu, to co by pan zmienił w podstawie programowej nauczania WF?
- Postawiłbym na to, żeby ocena nie była czymś, co określa jakość uczestnictwa ucznia. Żeby to była zabawa. I żeby pokazać korzyści, jakie wiążą się z aktywnością fizyczną już w dorosłym wieku. Od dawna postuluję, żeby w klasach 1-3 przynajmniej jedną godzinę prowadzili nauczyciele wychowania fizycznego, żeby byli trochę takimi mentorami dla nauczycieli edukacji wczesnoszkolnej (z całym szacunkiem). Oni znają się na rzeczy, natomiast nauczyciel wychowania fizycznego - po czterech latach studiów - mógłby tutaj pomóc. A przede wszystkim mógłby optymalnie wykorzystać bazę, która jest coraz lepsza w całej Małopolsce. Boję się, żeby za parę lat ta baza nie świeciła pustkami.
To, że uczniowie opuszczają szkołę w gorszej kondycji fizycznej niż ją rozpoczynają, to sygnał alarmowy dla nas wszystkich?
- Właśnie to chciałem powiedzieć i o to zaapelować - nie przerzucajmy się odpowiedzialnością, tylko pomyślmy, co możemy zrobić dla swojego dziecka, dla nas osób nadzorujących i dla ministrów, którzy przygotowują zmiany legislacyjne.