O ósmej rozpoczęły się prawybory w Koalicji Obywatelskiej. Pani już zagłosowała?
Jeszcze nie miałam okazji, bo mam tryb samolotowy włączony w państwa studiu. Jak tylko wyjdę, to zagłosuję.
A jakie są nastroje? Przedstawiciele Koalicji Obywatelskiej są zdecydowani, czy jeszcze się wahają i na przykład decyzje będą podejmować dopiero przed 22?
Raczej większość osób, z którymi rozmawiam jest zdecydowana. Mamy dwóch naprawdę fantastycznych kandydatów i każdy ma pewne plusy i cechy, które cenią nasi członkowie, więc raczej większość z nas jest zdecydowana.
W małopolskiej Koalicji Obywatelskiej wygrywa Rafał Trzaskowski?
Raczej tak. Jesteśmy dość młodą strukturą. Rafał Trzaskowski zawsze z nami współpracował, zawsze nam pomagał, pomagał też prezydentowi Aleksandrowi Miszalskiemu w wygraniu wyborów w Krakowie. Mamy do niego bardzo duże zaufanie i był zawsze niezawodny, i zawsze uzyskiwaliśmy pomoc, której potrzebowaliśmy. Natomiast jest parę osób, które są ze starszego pokolenia - ci zdecydowanie bardziej cenią Radosława Sikorskiego. Tak że nie jest powiedziane, kto wygra i każdy ma wolny wybór i może zagłosować na tego, który według niego jest lepszy.
Czyli podział jest pokoleniowy. A nie żałuje pani, że w ogóle zdecydowano się na prawybory? Okazały się one rzeczywistą rywalizacją. Radosław Sikorski na przykład wskazywał słabsze strony kandydatury Rafała Trzaskowskiego. Używał sformułowań jak „grzeczny chłopiec”. Jeśli taka etykietka przyklei się do prezydenta Warszawy, to z pewnością wykorzysta ją kontrkandydat Prawa i Sprawiedliwości.
Prawybory zawsze były częścią naszej partii i my tak zawsze chcieliśmy wybierać swoich kandydatów. Prawyborów nie było chyba tylko przed drugim kandydowaniem Komorowskiego. Dla nas to jest normalne, że my dyskutujemy, że się spieramy, a na sam koniec walczymy o zwycięstwo. To nic nadzwyczajnego. Jesteśmy bardzo demokratyczną partią. Demokratyczne mamy również wybory wewnętrzne i takie spieranie się i dyskutowanie o ważnych dla nas kwestiach nie jest niczym nowym. To nigdy nie były i nigdy nie będą podziały, które będą nam przeszkadzać we współpracy w przyszłości.
Różnie się te prawybory kończą. Skoro pani przypomina też wewnętrzne prawybory, to wystarczy sobie przypomnieć prawybory w Platformie Obywatelskiej przed wyborami prezydenckimi w Krakowie, kiedy to kandydatką Platformy Obywatelskiej stała się Marta Patena.
Czasem jest nieurodzaj kandydatów, czasem jest tak, jak w tym momencie, że mamy dwóch fantastycznych kandydatów i spór jest nie o to, kto jest gorszy, tylko o to, kto jest lepszy i kto ma więcej zalet. Te prawybory pokazują, że mamy naprawdę świetny zespół i warto postawić na kandydata Koalicji Obywatelskiej również w wyborach prezydenckich.
A czy nie uważa pani, że Rafał Trzaskowski, biorąc pod uwagę jego długą drogę do tej prezydentury, to jest kandydat, który się trochę już opatrzył? To troszkę może przypominać drogę byłego prezydenta Bronisława Komorowskiego.
Pamiętajmy też, że Radosław Sikorski startował już w prawyborach na kandydata na prezydenta razem z prezydentem Komorowskim, więc to nie jest tak, że to są osoby zupełnie nowe. Natomiast plusem jest, że to są osoby bardzo doświadczone, które przeszły już bardzo ciężkie kampanie czy to wewnątrz, czy na zewnątrz partii; które nauczyły się na naszych błędach. Ja mam takie poczucie, że jeżeli odrobimy lekcje z poprzednich wyborów prezydenckich, to my te wybory po prostu jesteśmy w stanie na spokojnie wygrać, dlatego bardzo się cieszę, że zarówno jeden jak i drugi kandydat w prawyborach to są osoby bardzo doświadczone, które mają bardzo dużo w sobie pokory i które potrafią ciężką pracą zdobywać naprawdę fenomenalne wyniki. Ja jestem spokojna, jeżeli chodzi o kandydata Koalicji Obywatelskiej na prezydenta.
Zwycięzca prawyborów wydaje się pani przesądzony?
Naprawdę nie wiemy, kogo wybiorą członkowie Koalicji Obywatelskiej ze względu na to, że naprawdę ten wyścig był wyrównany, a te dwie kandydatury to są kandydatury fenomenalne. Myślę, że do końca będziemy czekać z niecierpliwością na to, jakie będą wyniki.
Na razie wszystko wskazuje na to, że kandydatem Prawa i Sprawiedliwości będzie Karol Nawrocki, szef IPN-u. Jakby pani przyjęła tę kandydaturę? Podobnie jak 9 lat temu byłby to kandydat powszechnie mało znany, który będzie raczej poszukiwał głosu w centrum.
Oczywiście jest to dobra taktyka wyborcza, natomiast ja nie sądzę, że można tak łatwo oszukać Polki i Polaków. Pamiętajmy, że kandydatura Andrzeja Dudy to była kandydatura po 7 czy 8 latach rządów Platformy Obywatelskiej i PSL-u, więc to zmęczenie wśród obywateli było znacznie większe. W tym momencie to oni są po 8 latach rządzenia. Na jaw wychodzą pewne rzeczy i sposób ich rządzenia, więc wyciąganie kandydata, którego nikt nie zna to też nie jest najlepsze rozwiązanie, jeżeli chodzi o Prawo i Sprawiedliwość. Natomiast oni naprawdę mają bardzo duży problem, bo ci politycy, którzy byli bardziej rozpoznawalni, już mają bardzo duży elektorat negatywny. Widać, że boją się tego, że zostanie im wypomniane te 8 lat rządów. Dlatego wymyślają kandydata, który jest większości obywatelom w Polsce nieznany. Ja nie sądzę, żeby ta taktyka była najrozsądniejsza, jeżeli chodzi o te wybory i ten czas, w którym się znajdujemy.
Portal money.pl podaje, że rząd chce przesunąć wejście w życie przepisów o oskładkowaniu umów cywilnoprawnych. Zmiany, które są zapisane w tak zwanych kamieniach milowych, miały obowiązywać już od 1 stycznia 2025 roku. Czy to przesunięcie wymusza kalendarz wyborczy, konkretnie właśnie wybory prezydenckie?
Absolutnie nie. To jest bardzo rozsądne przesunięcie w czasie ze względu na to, że koszty produkcji i koszty prowadzenia działalności gospodarczej zarówno w Polsce, jak i w Europie są dużo wyższe niż na przykład w Chinach czy na wschodzie. To powoduje, że nasze firmy są dużo mniej konkurencyjne. Teraz musimy sobie poradzić z transformacją energetyczną i z tym, aby obniżyć ceny energii w taki sposób, abyśmy mogli konkurować z państwami ze wschodu, więc dokładanie przedsiębiorcom jeszcze kolejnych kosztów, jak koszty wynagrodzenia, spowodowałoby, że konkurencyjność polskiej gospodarki, polskich przedsiębiorców po prostu byłaby mniejsza. To nie jest odpowiedni czas na wprowadzenie tego typu rozwiązań w takiej sytuacji gospodarczej i ogólnoświatowej, jaką mamy teraz. Pamiętajmy, że w dalszym ciągu mamy wojnę za wschodnią granicą. Nie mamy pojęcia, w jaki sposób i kiedy ta wojna się skończy. W tym momencie naprawdę musimy zacząć dbać o konkurencyjność polskich przedsiębiorstw, jak również europejskich.
Mówi pani o kosztach pracy, ale to mogłoby się tak skończyć, że po prostu około dwóch milionów osób od pierwszego stycznia zarabiałoby mniej.
Należy pamiętać, że koszty pracodawcy to nie tylko kwota brutto. Jeżeli chodzi o te składki to drugie tyle dopłaca pracodawca, czyli ta kwota jest znacznie wyższa niż kwota brutto, którą my w tym momencie widzimy na swoich umowach o pracę. To są naprawdę bardzo duże koszty. Pracownik zarabiałby mniej w dobie, gdzie, chcąc nie chcąc, mamy rosnące koszty. Oczywiście ta inflacja jest znacznie ograniczona, ale wojna za wschodnią granicą się nie skończyła, zatem ceny energii i surowców takich jak gaz są znacznie wyższe. To nie jest dobry moment, żeby po pierwsze obniżać wynagrodzenia pracowników, ani tym bardziej narzucać dodatkowe koszty prowadzenia działalności gospodarczej. Firmy, które są na przykład bardziej energochłonne, mają gigantyczne problemy z tym, żeby utrzymać rentowność. To jest bardzo dobra decyzja. To nie jest czas, żeby wprowadzać takie zmiany.
Biznesowe portale donoszą jednak, że w zamian za przesunięcie właśnie tych zmian związanych z "oZUSowaniem" umów cywilnoprawnych, weszłyby w życie zmiany w państwowej inspekcji pracy, która mogłaby w sposób administracyjny zmieniać umowy B2B w umowę o pracę.
To nie ma nic wspólnego ze zmianami, które będziemy wprowadzać w Państwowej Inspekcji Pracy. Jeżeli chodzi o Państwową Inspekcję Pracy, to większym problemem jest tam egzekwowanie prawa i to, aby kary, które są narzucone na pracodawców, były skuteczne. Jedno z drugim nie jest powiązane i te zmiany w Państwowej Inspekcji Pracy można wprowadzać i dostosować tę instytucję w taki sposób, żeby sprawnie egzekwowała prawo. Jeśli prawo nie jest sprawnie egzekwowane, albo nie wpływa, na to, aby przedsiębiorcy rzetelnie płacili koszty pracowników, to nic się w tej kwestii nie zmieni. A z drugiej strony mniejsze narzuty na wynagrodzenia to też jest większa zachęta do tego, aby przedsiębiorcy płacili te składki za swoich pracowników.