Polska przygotowuje się na możliwe konsekwencje inwazji Izraela na Liban? Gdyby sytuacja wymknęła się spod kontroli i zaczęła się regularna wojna, możemy się spodziewać nowej fali uchodźców, dużego skoku cen ropy i tego, że uwaga świata skupi się na Bliskim Wschodzie, nie na Ukrainie. To nie jest dobra informacja.

- Każda wojna jest bardzo zła. Jako państwo jesteśmy gotowi. Jest wojna w Ukrainie, jesteśmy gotowi na wiele czynników. To nie byłby pierwszy raz, gdybyśmy musieli się z tym mierzyć; także z agresją innych państw sąsiadujących lub współpracujących z naszymi sojusznikami. 20 procent przyszłorocznego budżetu to wydatki na zbrojenia. 5 procent polskiego PKB idzie na wojsko. Jesteśmy jednym z bardziej przygotowanych krajów na zagrożenia.

Onet ujawnił, że Totalizator Sportowy stał się politycznym łupem dla znajomych działaczy z Koalicji Obywatelskiej, Lewicy i PSL. Dobrze płatną pracę miał znaleźć m.in. boiskowy kolega Donalda Tuska. Ministerstwo Aktywów Państwowych zapewnia, że oczywiście sprawę wyjaśni, natomiast politycy - także z wewnątrz państwa obozu - to komentują. Polska 2050 na Platformie X pisze „nie dla TKM”, Adrian Zandberg mówi, że wcale nie jest zdziwiony, a Daria Gosek-Popiołek z Partii Razem mówi, że te skoki na kasę są żenujące i że to właściwie nie różni się niczym od tego, co robił PiS. Czym, jeśli chodzi o spółki, państwa rządy się różnią od rządów Prawa i Sprawiedliwości?

- Na wszystkie stanowiska w zarządach spółek skarbu państwa były konkursy. Nie znam sprawy Totalizatora, jak ten konkurs wyglądał, kto wygrał. Dlatego ministerstwo się temu przygląda. Oni sprawdzą, czy wygrały najlepsze osoby. Wszystko jest transparentne. Poczekałabym na wyjaśnienia.

Przypomnę słuchaczom o konkursie na szefa małopolskiego Sanepidu, którego nie wygrał Andrzej Hawranek, a mimo to wojewoda Krzysztof Klęczar właśnie jego rekomenduje na to stanowisko. Jak zapewnia wojewoda, nie ma to wcale w związku z legitymacją partyjną Hawranka, a ma on legitymację taką jak pani.

- Zapewne ma wiedzę i doświadczenie, żeby taką instytucją zarządzać. Nie znam sprawy, nie znam konkursu. Nie wiem, jakie kompetencje miały inne osoby. CV pana Hawranka też nie znam. Ciężko mi oceniać, czy ten konkurs wygrał, czy nie wygrał. Nie mam dostępu do procedury.

No nie wygrał.

- Myślę, że Główny Inspektorat Sanitarny na pewno przyjrzy się tej sprawie. Podobnie będzie w przypadku Totalizatora. Nie sądzę jednak, żeby Andrzej Hawranek nie miał kompetencji do sprawowania takiej funkcji.

Andrzej Hawranek nie wygrał konkursu. Wojewoda Krzysztof Klęczar przyznaje, że Hawranek nie wygrał konkursu, a mimo to chce, żeby tę posadę objął. Zobaczymy, jak będzie, bo tutaj Główny Inspektor Sanitarny ma coś do powiedzenia.

- Ma do powiedzenia. Przyjrzy się sprawie. Nie wiem, jak wyglądał konkurs, kto go wygrał. Ciężko mi oceniać.

Posłanka Paulina Matysiak z klubu Lewicy nie została wczoraj usunięta z Sejmowej Komisji Infrastruktury. Jak twierdzą media, państwo chcieli ją ukarać za współpracę z politykiem PiS Marcinem Horałą, ale PiS ją wybronił. Posłowie tej partii i Konfederacji - przynajmniej w części - wyciągnęli karty do głosowania i zabrakło kworum. Później pani poseł Matysiak na stojąco i brawami dziękowała swoim obrońcom. No to chyba koalicja rządząca ma o jedną posłankę mniej.

- Jak widać, współpraca z PiS wychodzi jej na dobre. Ze względu na wiele obowiązków, powódź, części osób nie było na sali. Nie było kworum. To nie oznacza, że w końcu zmian w tych komisjach nie będzie. To pyrrusowe zwycięstwo. Ona pokazała, że z PiS się świetnie dogaduje. Lewica usunęła ją z klubu. Też wyciągniemy konsekwencje.

Jak pani ocenia działanie prokuratury w sprawie Marcina Romanowskiego? To – przypomnijmy -  polityk, który odpowiadał za Fundusz Solidarności. Według prokuratury popełnił 11 przestępstw i wyrządził ponad 111 mln zł szkody. Już dawno miał być aresztowany, ale sąd się nie zgodził na areszt, bo prokuratura nie wystąpiła do Zgromadzenia Parlamentarnego Rady Europy o uchylenie mu immunitetu, co wydaje się czystą formalnością, bo zaraz po tym jak wystąpiła, Komisja Regulaminowa Zgromadzenia zagłosowała za odebraniem tegoż immunitetu. Dzisiaj jest ostateczne głosowanie, ale wydaje się raczej formalnością. Nie można było od tego zacząć?

- Jak to w prawie bywa, były różne opinie dotyczące tego, czy wniosek należy złożyć. Prokuratura była przekonana, że złożenie wniosku nie było konieczne. Potem się okazało, że jednak tak. Zatem wystąpiono z wnioskiem. Argumentów za odebraniem mu immunitetu jest masa. Wniosek jest dobrze przygotowany, pewnie przejdzie w instytucjach unijnych.

Rzecz w tym, że Romanowski i jego adwokaci podkreślają, że drugi raz na podstawie tych samych zarzutów nie można nikogo zatrzymać. Może być zatem problem z aresztowaniem pana Romanowskiego, nawet po uchyleniu immunitetu.

- Szczerze mówiąc, prokuratura lub sąd decydują o nakazie aresztowania. Jeżeli nie ma takiej możliwości, pan Romanowski może odpowiadać z wolnej stopy. Nie było mowy, czy areszt będzie wykonany. Prokuratorzy i sędziowie są niezależni. Trudno mi komentować.

Wczoraj sąd zdecydował, że nie będzie listu żelaznego dla Michała K., byłego szefa Rządowej Agencji Rezerw Strategicznych, który w angielskim więzieniu czeka na ekstradycję do Polski. To on miał podpisywać niekorzystne kontrakty ze spółkami właściciela firmy Red is Bad, na przykład na agregaty dla Ukrainy, które kosztowały tę firmę 69 milionów, a państwo polskie zapłaciło ponad 350 milionów. Dlaczego polskie służby pozwoliły uciec podejrzanym w tej sprawie? Michał K. to jeszcze nic. Siedzi w angielskim więzieniu, wróci do Polski, ale po Pawle Szopie, który na tej jednej tylko transakcji zarobił 280 milionów, słuch zaginął. Podobno jest w Ameryce Południowej.

- Żyjemy w państwie prawa. Prokuratura musi zebrać dowody, odpowiednio przygotować dokumenty i argumentację. Oni mieli czas na ucieczkę po wyborach 15 października. Musieliśmy czekać na odpolitycznienie prokuratury. To nic nadzwyczajnego. Minął prawie rok od wygranych wyborów, jest dokumentacja i są dowody. Sprawa jest dobrze prowadzona. Nie mam zarzutów do prokuratury o to, jak realizowała ten wniosek.

Wróćmy jeszcze do słynnej opinii lekarskiej w sprawie Zbigniewa Ziobro. Czy uważa pani, że jedna opinia lekarza, który nie widział pacjenta i nie widział pełnej dokumentacji, wystarczy do tego, żeby leczącego się na raka polityka wzywać przed komisję śledczą? Nie będzie to kolejny argument dla państwa przeciwników politycznych do oskarżania rządu o to, że jesteście barbarzyńcami i że znęcacie się nad opozycją?

- Jesteśmy na antenie 10 minut. Wymienił pan trzeci przypadek, w którym politycy PiS lub Suwerennej Polski próbują unikać wymiaru sprawiedliwości, to nieprawdopodobne. Gdyby te osoby nie miały sobie nic do zarzucenia, stawiłyby się. To kpina z państwa i prawa. Oni znajdą każdą wymówkę, żeby nie ponieść odpowiedzialności karnej. Dla mnie to skandaliczne zachowanie. Mówienie o barbarzyństwie, kiedy ktoś ponosi konsekwencje swoich czynów, jest żenujące. Niech PiS nie przekracza uprawnień następnym razem, a nie teraz unika – nomen omen - prawa i sprawiedliwości.

Tylko że w tym akurat przypadku rzeczywiście mamy do czynienia z ciężko chorym człowiekiem.

- W każdym przypadku kombinują. Opinia jasno mówi, że Zbigniew Ziobro mógł być wcześniej przesłuchany przez komisję śledczą. Dla niego powinno być ważne wyjaśnienie tego. Polscy politycy opozycji i ówczesnej koalicji rządzącej byli podsłuchiwani nielegalnie. Polityk musi się z tego wytłumaczyć, a nie znowu unikać przesłuchania.