Zapis rozmowy Sławomira Wrony z posłanką KO, Weroniką Smarduch.
Wczoraj wieczorem Sejm udzielił wotum zaufania rządowi Donalda Tuska. Już niebawem w Pałacu Prezydenckim zaprzysiężenie rządu. Premier Tusk zapowiedział wczoraj, że zaraz po zaprzysiężeniu rządu podjęte będą pierwsze decyzje. Jakie to mogą być decyzje?
- Na pewno dwie pierwsze rzeczy z exposé to odblokowanie pieniędzy z KPO i wizyta na forum UE. Do tego pomoc dla prezydenta Ukrainy. To priorytety, które wczoraj Donald Tusk ustalił. Od razu biorą się do roboty.
Premier faktycznie wskazał, że pierwszym miejscem, w które się uda, będzie Bruksela. Tam zapowiadał odblokowanie środków unijnych. Taka decyzja urzędników brukselskich nie potwierdzi opinii, że był polityczny charakter blokady funduszy dla Polski?
- Chcąc nie chcąc zasady demokratyczne w Polsce były łamane. Do końca nie chcieli nic z tym robić. UE stała na straży demokratycznych wartości. Miało to pewien sens.
Formalnie nic się jednak nie zmieniło, prawo nie zostało zmienione, nie ma podjętych decyzji zapisanych w kamieniach milowych. Jest jednak deklaracja premiera, że te pieniądze można odblokować jedną wizytą.
- Ja myślę, że jadą ustalić dokładnie to, jak szybko zasady demokratyczne zostaną w Polsce przywrócone. Zaufanie do demokratycznego rządu, zaufanie do nowej koalicji jest znacznie większe niż do PiS. Oni też obiecali, że kamienie milowe zostaną spełnione i nic nie zrobili. Zaufanie jest teraz znacznie większe. Trzeba się spotkać i ustalić harmonogram. To naturalne, dyplomatyczne kroki.
Sama reguła, że urzędnicy w Brukseli mogą uznaniowo wstrzymywać i odblokowywać fundusze dla kraju nie jest niebezpieczna? Nie godzimy się na narzędzie presji, po które będzie można dowolnie sięgać, jeśli decyzje jakiegoś kraju nie spodobają się w europejskiej centrali?
- Ktoś tych zasad demokratycznych musi pilnować. Dobrze, że robi to UE. Oni nie wstrzymali ot tak pieniędzy. Były zasady, kamienie milowe. To nie zostało zrobione przez dwa lata. Nie mówmy, że UE narzuca zasady z góry. Zasady demokratyczne powinny być standardem w polityce. Skąd pomysł, że to UE z dnia na dzień blokuje komuś środki? To tak nie wyglądało.
Chodzi o decyzję personalną, że jeden człowiek może o czymś zdecydować, albo decyduje o tym precyzyjnie zapisana litera prawa. Tutaj mamy jednak decyzję personalną.
- Nie mamy decyzji personalnej. To wizyta dyplomatyczna, żeby ustalić kiedy i jak te środki można odblokować.
W exposé premier mówił o kilku sprawach, które są dyskutowane i wzbudzają emocje. Pojawił się zarzut, że brakowało konkretów. Jest informacja, że rząd znalazł rozwiązanie ws. sporu kierowców na granicy. Jakie to rozwiązanie?
- To musi być rozwiązanie dyplomatyczne. Zmarnowaliśmy niepotrzebnie dwa miesiące, bo niektórym się wydawało, że może większość zdobędą. Nie było na to szans. Zmarnowaliśmy czas. Przed dwa miesiące rząd Morawieckiego nic nie zrobił, ale pilnowali swoich stołków. Teraz trzeba szybko działać dyplomatyczne i to rozwiązać. Mamy pierwszy dzień. Zaprzysiężenie jest o 9:00. Już sam fakt, że chcemy to szybko rozwiązać, jest in plus. Nie da się tego jednak zrobić z godziny na godzinę.
Jest też kwestia CPK. Premier mówił, że wszystko zostanie jeszcze raz sprawdzone. Nikt ma nie ucierpieć na tym procesie. Jasnej deklaracji jednak nie ma. Projekt będzie dalej realizowany?
- Zapowiadaliśmy od początku, że rząd przejmie państwo, będą audyty, przeanalizowane zostaną nakłady i będą decyzje. Nie wiemy, na jakim etapie to jest. Trudno podejmować teraz decyzje.
Jakie jest stanowisko nowego rządu ws. atomu? W exposé padła informacja, że sprawdzenia wymaga sprawa małych reaktorów. Tu były zastrzeżenia ABW ws. umowy na realizacje tego projektu przez spółkę zależną od Orlenu. Zabrakło jasnej deklaracji ws. klasycznych elektrowni, które też mają powstać. Polska będzie stawiać na atom?
- Na pewno to część naszego planu na poprawę bezpieczeństwa energetycznego Polski. Dobrym sygnałem jest to, że pani profesor została ministrem przemysłu. To specjalista od energetyki. Możemy być spokojni, plan nie jest związany z polityką. Atom to jeden z sektorów, w które musimy inwestować, żeby zachować bezpieczeństwo energetyczne.
Czyli atom to przyszłość polskiej energetyki?
- Jest to część przyszłości polskiej energetyki. Bądźmy realistami. Trzeba dywersyfikować źródła energii. Chcemy oprzeć wszystko na odnawialnych źródłach, ale to nie jest możliwe. Atom nam zapewni bezpieczeństwo energetyczne.
Wczoraj w Sejmie zapadła decyzja o powołaniu pierwszej komisji śledczej ds. wyborów kopertowych. To najpilniejsza ze spraw do zbadania?
- Jak w polityce nie przestrzega się zasad, psuje się państwo. Zaczyna się od góry, potem są problemy w samorządach. Na koniec państwo źle funkcjonuje. Jak takie zasady były złamane, trzeba szybko wyciągać konsekwencje. Jesteśmy po ośmiu latach. W samorządach ludzie potrafią nie odpisywać na pisma w terminie, ludzie się zachowują nie fair. Konsekwencje muszą być. Jak ich nie będzie za łamanie zasad, nic się nie zmieni. Każda komisja śledcza powinna działać jak najszybciej, żeby pokazać, że łamanie zasad jest złe. Oni bez podstawy prawnej wydawali pieniądze, decyzje i organizowali wybory kopertowe. Tak nie może być. Politycy muszą się stosować do prawa.
Muszę nawiązać do wydarzenia z wczoraj. Poseł Konfederacji Grzegorz Braun zgasił świece chanukowe gaśnicą. Informacja o tym odbiła się echem na całym świecie. Jak ta sprawa powinna się zakończyć?
- Konsekwencje już zostały wczoraj wyciągnięte. Są wnioski od prokuratury. To dla mnie oburzające. Dyskryminuje to drugiego człowieka. Do tego on wstrzymał prace Sejmu, gdy sytuacja międzynarodowa jest bardzo trudna. Taka rzecz nie powinna mieć miejsca. Co ten człowiek w parlamencie robił? To niedopuszczalne. Jest to oburzające. Takie rzeczy nie powinny dziać się w Sejmie. Bierzemy odpowiedzialność za Polskę, wszystkich obywateli. Nasze decyzje mają wpływ na wszystkich. Jakby znowu przedłużono wybór rządu, kolejne decyzje by się odwlekały.
Nie jest to taki gorzki paradoks, że gdy na sali premier Tusk i wicepremier Kosiniak-Kamysz apelowali o budowanie wspólnoty i zasypywanie rowów, które dzielą Polaków, zasypał je poseł Braun? W reakcji na to wydarzenie nie było podziałów, wszyscy mówili jednym głosem.
- Bardzo dobrze. To pierwsza oznaka, że da się, możemy ze sobą rozmawiać. Jak jest konieczność, staniemy na wysokości zadania. To dobry początek tej kadencji, bo może uda się dojść do jakiegoś kompromisu w sprawach najważniejszych.