Premier Tusk zapowiada powszechną spowiedź ministrów swojego rządu. Rozpocząć ma to raportem szef resortu sprawiedliwości. Zapytam o edukację, bo wczoraj rozpoczął się rok szkolny. Pani by dała rozgrzeszenie minister edukacji?
- Jesteśmy bardzo zadowoleni z pani minister edukacji, wprowadza konkretne zmiany organizacyjne. Trzeba odchudzić podstawę programową, wprowadzić przedmioty ważne dla kompetencji przyszłości; zmiany są bardzo ważne. Subwencja jest o 36% wyższa niż poprzednio. To rekord. Do tego podwyżki dla nauczycieli, które miały miejsce na początku naszych rządów.
Podwyżki to obietnica wyborcza sprzed urzędowania pani minister. Nauczyciele mają obietnicę 5 proc. podwyżki w roku 2025. To tyle, ile zakładana średnioroczna inflacja.
- Jeżeli inflacja rośnie, wynagrodzenia w sferze publicznej powinny być podnoszone. Pracownicy muszą zarabiać tyle, ile wynosi wartość pieniądza.
Dałaby pani rozgrzeszenie, mimo awantury wokół lekcji religii?
- To nie jest żadna awantura. Wszyscy się spodziewaliśmy, że Episkopat będzie bardziej myślał o instytucji Kościoła, a nie jak przeorganizować lekcje w szkołach. Dzieci były bardzo obciążone. Reforma w edukacji obciążyła szkoły, szczególnie licea. Dorzucono tam klasy, ale nie ma więcej miejsca, więc dzieciaki uczą się często na dwie zmiany. Zmiana organizacji, odchudzenie podstawy programowej i zmiana w lekcjach religii to dobry kierunek. Fizyka, chemia, podstawy nowych technologii – czasem to tylko godzina w tygodniu. Jest zmiana organizacyjna religii, bo uczniów chodzi na religię coraz mniej. Łączenie klas, jak dzieci jest mniej niż siedmioro, to dobry pomysł. Odciąży to uczniów, bo krócej będą w szkołach.
Dałaby pani rozgrzeszenie mimo skarg samorządów, które wzięły na siebie finansowanie nauki uczniom dołączającym do systemu? Według Małopolskiego Kuratorium Oświaty w Małopolsce do systemu mogło trafić około 20 tysięcy ukraińskich uczniów.
- Wyzwania są duże. Krok po kroku system edukacji jest reorganizowany. Jak ulżymy dzieciakom, miejsce dla tych 20 tysięcy się znajdzie. To nie koniec reformy, wszystkiego nie uda się zrobić w rok.
Po co ta publiczna spowiedź? To nie jest zapowiedź zmian w rządzie?
- Premier jest bardzo odpowiedzialny i skutecznie zarządza. Bierze też pod lupę pracę swoich ministrów. Osoba nadzorująca obiektywnie pracę rządu, to dobra zmiana po 8 latach rządów PiS. Ktoś nie patrzy tylko na to, co robili poprzednicy, ale efektywnie zarządza krajem.
Pani się spodziewa zmian w rządzie? Którzy ministrowie by się mogli pożegnać ze swoimi resortami?
- Nie mamy takich informacji. Zgodnie z zapowiedzią premiera Tuska, ma być analizowane tempo wprowadzanych zmian. Po tej spowiedzi rządu, jeżeli zajdzie konieczność, zmiany pewnie będą.
Wspomniała pani PiS. Jak pani ocenia mobilizację zwolenników PiS po decyzji PKW? Prawie dwa miliony miały wpłynąć do wczoraj z darowizn. Może paradoksalnie PKW zmobilizuje PiS i ich zwolenników?
- Niezależne instytucje podejmują decyzje na podstawie dokumentów. To nie są decyzje, które mają zmobilizować jakichś zwolenników. PiS wykorzystywało pieniądze publiczne w kampanii wyborczej, więc są konsekwencje i bardzo dobrze. PKW nie ma oceniać, co zmobilizuje wyborców; nie podejmuje decyzji, które wpływają na funkcjonowanie partii. Jak jest taka mobilizacja, może uda im się przetrwać trudny okres. Naszą rolą nie jest likwidowanie partii politycznej.
Według Tatrzańskiej Izby Gospodarczej, podhalańskie obiekty latem były obłożone od 70 do 100 proc. Optymizm płynący z tych wyników podzielają Górale?
- Jak najbardziej. Sytuacja gospodarcza w Polsce się stabilizuje. Zaplanowanie rodzinnych wakacji jest teraz możliwe, spokojnie wracamy do normalności sprzed pandemii. U nas sezon jest uzależniony od pogody - zimowy był kiepski, bo było ciepło; letni był jednak bardzo ładny. Zainteresowanie turystów z Polski nie jest dla nas nowe. Na Podhalu wszyscy wiemy, że to zależy od pogody. Gdyby cały lipiec lało, turystów byłoby mniej.
Nowym otwarciem będzie nowy, 16-kilometrowy odcinek S7?
- Zdecydowanie tak. Miałam okazję jechać i polecam. Do kierowców apeluję, bo GPS nie pokazuje jeszcze nowej drogi - trzeba patrzeć na znaki drogowe, to ułatwia podróż. Mam nadzieję, że transport kolejowy i samochodowy sprawi, że turystów na Podhalu będzie coraz więcej.
Zostaje odcinek Nowy Targ – Szaflary, gdzie trzeba zwiększyć przepustowość. Jest na to społeczna zgoda?
- Z tego co słyszeliśmy od GDDKiA - jest zgoda. Krok po kroku będzie to konsultowane i przedstawiane opinii publicznej. To ważne również dla mieszkańców Podhala. My żyjemy też normalnie w trakcie sezonu, pracujemy, robimy zakupy. Zależy nam na odblokowaniu dróg. Nowa Zakopianka? Ruch w Nowym Targu już jest mniejszy. Mieszkańcy odetchnęli z ulgą.