W kinie można sobie pozwolić, żeby pokazać 25 klatek na sekundę. Komiks musi dokonać selekcji tych kadrów i z 25 wybrać jeden albo dwa, które będą najistotniejsze, najbardziej esencjonalne do tego, żeby pokazać, zasugerować czytelnikowi ruch. W najnowszym komiksie Dlisle’a grają dwie rzeczy, które umożliwiają tak silne wniknięcie w tę historię. Po pierwsze Delisle ma fantastyczną umiejętność posługiwania językiem komiksu, po drugie znalazł świetnego bohatera.

- Szymon Holcman – popularyzator komiksu, filmoznawca, związany z wydawnictwem Kultura Gniewu.

Tadeusz Marek: Wydaje się, że w komiksie „W ułamku sekundy” Guy Delisle powraca do swoich animatorskich korzeni najbardziej od czasu „Alberta i Aliny”…

Szymon Holcman: To jest album, który też wydaliśmy lata temu i spośród wszystkich jego komiksów jest najbliżej tej dziedziny, z której wyszedł Delisle, czyli animacji. Bo on jest wykształconym animatorem przez lata zarabiał na życie animując lub doglądając pracy innych animatorów. Faktycznie widać w tym komiksie wielką miłość do animacji.

Z jednej strony ta pierwsza część komiksu to jest biografia Eadwearda Muybridge’a , człowieka, który zrealizował ten słynny eksperyment na zlecenie Lelanda Stanforda, jednego z najbogatszych wtedy ludzi na świecie i na pewno w Ameryce, który założył Uniwersytet Stanforda i tak dalej. Otóż ów Stanford założył, że koń w galopie odrywa wszystkie kopyta od ziemi i wyłożył pieniądze, żeby Muybridge - fotograf udowodnił to. I tak się stało, tymczasem ten eksperyment zainspirował kolejnych fotografów i naukowców (wśród nich byli: Tesla, Edison, bracia Lumière) Ostatecznie ten zbiorowy wysiłek intelektualny, eksperymentatorski sprawił, że potem powstało kino w takiej mniej więcej formie, jaką znamy dziś. I druga część komiksu poświęcona jest temu procesowi.

Z drugiej strony kino to też animacja właśnie, która jest bardzo bliska Delisle’owi.

Zresztą animacja w dużej mierze zakorzeniona jest także w tym słynnym albumie Muybridge’a „Człowiek w ruchu”.

Tak, ta książka stanowi narzędzie dla animatorów, którzy posiłkują się tym, bo tak naprawdę sztuka animacji i sztuka komiksu też, to jest wspólny taki punkt z obu tych mediów, to jest umiejętność dobrania najwłaściwszej klatki z sekwencji ruchu. I tutaj te wszystkie doświadczenia Delila w tym albumie widać, one procentują i stąd myślę, użyłeś na początku tego słowa, najdojrzalszy, bo faktycznie gdzieś tu wszystkie te jego pasje widać i one wszystkie przynoszą niesamowity efekt.(…) Delisle wie, jak prowadzić czytelnika, wie, jak kierować się jego wzrokiem na stronie i jak budować napięcie. Ma to opanowane, to podstawowe narzędzia tak naprawdę.

Pełnej rozmowy posłuchasz w podkaście.