Jeżeli nie w akademikach, to gdzie student może szukać miejsca, na które go stać?

Gdyby nie ten ostatni człon pytania, to bym mógł powiedzieć, że na rynku mieszkań. Ale czy go będzie stać? Z badań, robionych dwa lata temu przez profesora Bryksa, wynika, że połowa studentów, która nie znajduje miejsc w akademikach, chce mieszkać w mieszkaniach wieloosobowych, żeby było taniej. Wynajmuje się duże mieszkanie i mieszka się po cztery czy po pięć osób. Wtedy to wychodzi najtaniej. Około trzydziestu procent dopuszcza wspólne zamieszkiwanie, ale tylko z jedną osobą, czyli w dwie osoby, a około dwudziestu procent nie wyobraża sobie mieszkania z kimś, tylko w pojedynkę. No i tych musi być na to stać.

Studenci szturmują akademiki. Miejsc w Krakowie dramatycznie brakuje


Może powinniśmy wrócić do tego modelu sprzed dwudziestu, trzydziestu, czterdziestu lat: mieszkania u cioci, u kuzyna, u wujka, babci, dziadka. Czy w ogóle ludzie teraz są chętni, żeby tak przyjmować młodych studentów pod swój dach?

Na to pytanie nie odpowiem. Myślę, że część budżetowych studentów w ten sposób do dzisiaj może przez chociaż jeden rok, czyli dwa semestry, znajduje miejsca. No ale zdecydowana większość jednak musi pogodzić się z tym, że musi szukać miejsc na rynku. Są nowe obiekty w Krakowie, które są prywatnymi akademikami, ale tam wcale ceny nie są takie atrakcyjne.

Ja byłem zszokowany: dwa i pół tysiąca złotych, trzy tysiące złotych za kilkunastometrowe mieszkanie.

Tak, ale to są te najdroższe apartamenty w tych akademikach i z reguły chętni na nie są zagraniczni studenci, których zdecydowanie bardziej na nie stać niż studentów polskich. Natomiast nawet takie pojedyncze miejsca w prywatnym akademiku są czasami droższe niż wynajęcie sobie właśnie mieszkania w tak zwanej komunie, o której mówiłem, w kilka osób. W akademiku jest dużo rzeczy dodatkowych, czyli chociażby strefy wspólnego relaksu, czy siłownie, czy pokoje do pracy zespołowej. To są przestrzenie, które oczywiście kosztują i za które trzeba płacić. Za to nie trzeba niczego szukać w razie konieczności takiej pracy zespołowej.

A może powinniśmy budować jako Kraków kolejne akademiki? Akademików w Krakowie jest mało w porównaniu do innych miast? Przypomnijmy około 12 tysięcy studentów może się zmieścić w akademikach krakowskich.

Nie mam porównania z innymi miastami. Trudno mi powiedzieć, w jakim mamy wskaźnik jakby obsadzenia w stosunku do ilości studentów. Kraków na pewno jest jednym z największych miast akademickich w Polsce, ale na pewno nie będzie budować tego miasta, jeżeli już to uczelnie zasilając się jakimiś środkami z budżetu i to byłby dobry kierunek. Natomiast też prywatni inwestorzy wyczuli tutaj pewną niszę i budują takie akademiki na potęgę, bo to, co jest dzisiaj, to jest dopiero początek inwestycji w tego typu lokale i na pewno będzie ich więcej. A jeśli będzie ich więcej i zacznie się konkurencja, to być może te ceny nie będą takie zaporowe jak dzisiaj i znajdzie się miejsce dla też tych mniej zasobnych studentów.

Może trop azjatycki, jakieś kapsuły kilkumetrowe, wnęki?

Myślę, że nie i myślę, że dlatego, że przepisy w naszym kraju idą w przeciwnym kierunku. Jeszcze jakiś czas temu mieszkania, mogły być zgodnie z prawem budowane mieszkania poniżej 20 metrów, od kilku lat już najmniejsze mieszkanie, jakie może zbudować deweloper, ma 25 metrów, a w zeszłym roku weszły przepisy, które również ograniczają lokale użytkowe do tego właśnie metrażu 25 metrów, co powoduje, że takich małych mieszkanek w Krakowie i w ogóle w całej Polsce już nie będzie. A cieszyły się one dużym powodzeniem właśnie przez studiujących.

Ale są flipperzy, wystarczy w przepisach trochę inaczej to nazwać i dalej takie oferty się pojawiają na rynku.

Tak, ale to jest niebezpieczne, to jest obejście prawa. Oczywiście są takie przestrzenie i tego będzie też coraz więcej. Przed tym nie uciekniemy, bo to jest właśnie remedium na te przepisy, które obowiązują i to jest dobre dla takiego studenta, który przyjeżdża studiować tutaj na kilka lat. Jemu naprawdę więcej nic nie potrzeba niż te niecałe 20 metrów, żeby mógł sobie bardzo fajnie egzystować, natomiast przepisy niestety nie idą w tym kierunku.

Czyli co, na tę chwilę powinniśmy kibicować prywatnym inwestorom, żeby budowali jak najwięcej prywatnych akademików i robili tutaj konkurencję na rynku? Wtedy ceny może będą trochę niższe.

Tak, nie trzeba im kibicować, oni to robią i mam nadzieję, że będą nadal robić i że Kraków nadal będzie bardzo prężnym i silnym ośrodkiem dla studentów i że studenci będą mieli coraz grubsze portfele.

Jest szansa, że bańka z cenami mieszkań dla młodych ludzi w końcu pęknie? Kiedy możemy się spodziewać, że to się stanie?

Tu jest właśnie bardzo szczęśliwa sytuacja dla studentów, bo tak naprawdę od dwóch lat rosną ceny mieszkań gwałtownie, ale ceny najmu stoją w miejscu. Można powiedzieć, że ceny obecne to jest kalka tego, co było w zeszłym roku, jak również ta oferta, która jest na rynku. Tragedia była dwa lata temu, kiedy poszukiwanie mieszkań przez studentów zbiegło się z napływem uchodźców ze wschodu. Wtedy to doprowadziło do bardzo silnych wzrostów, około 30-procentowych, ale od tamtego momentu nie obserwujemy już wzrostów cen i to jest dobre, bo inwestorzy też zaczynają patrzeć na to właśnie pod kątem inwestycyjnym. Coraz mniej się to opłaca i coraz mniej osób kupuje mieszkania w celach inwestycyjnych, czego doświadczaliśmy bardzo dużo w poprzednich latach.

Jest zatem światełko w tunelu.