"W przypadku decyzji niemieckiego rządu nie chodzi tylko o wartość minimalnego wynagrodzenia. Przede wszystkim chodzi o utrudnienia administracyjne, między innymi o tłumaczenie dokumentów na niemiecki" - mówił minister Kosiniak-Kamysz w porannej rozmowie Radia Kraków. Niemcy zawiesiły wejście w życie nowych przepisów. Zaprotestowało przeciwko nim kilkanaście krajów a sprawę rozstrzygnie Bruksela.

 

Zapis rozmowy Jacka Bańki z ministrem pracy i polityki społecznej, Władysławem Kosiniakiem-Kamyszem z PSL.

O 10.00 rozpoczynają protest przewoźnicy. Rząd siądzie do rozmów z protestującymi czy to sprawa Komisji Europejskiej?

- Jeśli chodzi o obszar regulacji niemieckich to jesteśmy w kontakcie z transportowcami. Ministerstwo infrastruktury działa. Ja też miałem okazję spotkać się z szefem związku transportowców. Mamy sytuacja taką: Niemcy zawiesili wykonanie tych przepisów w obszarze tranzytu. Dyskutujemy dalej. Teraz kluczowa decyzja może zapaść w Brukseli. Niemcy zapytani przez Komisję Europejską, ustosunkowali się do wniosków Polski i innych państw, które negują te przepisy. Ja jestem przekonany o niezgodności przepisów z prawem europejskim. Tu nie chodzi o wartość minimalnego wynagrodzenia. Tu chodzi o obciążenie administracyjne, tłumaczenie dokumentów, porównywanie wynagrodzeń. Ja daję taki przykład: co się stanie z Europą jak wszystkie kraje pójdą za przykładem Niemiec? Będzie tłumaczenie na wszystkie języki. TIR jadący przez całą Europę będzie miał straszne zadanie do wykonania i koszty pójdą ostro do góry.

 

Z tego co pan mówi wynika, że decyzja niemiecka jest wymierzona między innymi w polski transport.

- To nie tylko dotyczy Polski. Znam relacje niemieckich przedsiębiorców, którzy nie są entuzjastami. Nie chodzi o minimalne wynagrodzenie. My to mamy. Dobrze, że Niemcy to wprowadzają, ale oni rozciągają przepisy na tranzyt. To wielkie obciążenie. Nie dawali też szans na przygotowanie się. Te zmiany nie wchodziły razem z ustawą. Oni minimalne wynagrodzenie wprowadzali w wakacje a dopiero w grudniu powiedzieli o tych rozwiązaniach. Ze zdziwieniem przyjęli to wszyscy w Europie.

 

Co można powiedzieć transportowcom? Czekamy na decyzję Brukseli czy rząd może coś zrobić?

- Udało się zawiesić przepisy dotyczące tranzytu. Niemcy wyszli naprzeciw naszym oczekiwaniom. Byliśmy w Berlinie. Rozmawialiśmy też w Brukseli. Doszło do tego, że przepisy są zawieszone. Teraz jest potrzebna odpowiedź KE na argumenty rządu Niemiec. My prowadzimy rozmowy z ministrami niemieckimi, ale oni mówią o decyzji na poziomie unijnym.

 

Czyli czekamy na decyzję Brukseli.

- Nasi europosłowie są zaangażowani. Wszyscy, którzy są w Brukseli, biorą na swoją agendę monitowanie w tej sprawie. To musi się szybko rozwiązać. Te dzisiejsze protesty nie są przeciwko rządowi polskiemu, ale przeciwko niemieckim regulacjom.

 

Nie sugeruje pan, żeby przewoźnicy protestowali w Berlinie?

- Nie. My mamy podobne stanowisko z transportem polskim. My uważamy te przepisy za niezgodne z prawem europejskim.

 

Pan wie coś o rzekomej rozmowie ministra Piechocińskiego z Arcelorem w sprawie zamknięcia krakowskiej huty?

- Takich rozmów na pewno nie było.

 

O tym mówią posłowie PiS.

- To zaskakujące, że oni znają rozmowy premiera Piechocińskiego. Intencją rządu jest ochrona miejsc pracy. Wprowadziliśmy odpowiednie ustawy. Jeśli mówimy o sytuacji huty i wymiany wielkiego pieca to jeszcze wczoraj rozmawiałem z panią wiceminister gospodarki. Chodziło o uprzemysłowienie Małopolski. Mówiliśmy o tym w lutym, przy okazji kopalni. Jest wniosek o poszerzenie rozwiązań o tereny w Nowej Hucie. Rozmowy między ministerstwem a właścicielem huty trwają. Mam nadzieję, że to się dobrze zakończy. Trzeba utrzymać tę produkcję. To się odradza. Jak będziemy mogli pomóc to zrobimy to.

 

Hutniczy związkowcy mówią, że wielki piec ma żywotność do przyszłego roku. Dlatego decyzja o jego remoncie musi zapaść w tym roku. Decyzji nie ma. To oznacza utratę 1500 miejsc pracy w samej hucie a łącznie z kontrahentami aż 6000 miejsc pracy.

- Dlatego warto, żeby był finał rozmów. To się musi stać szybko. Jak będziemy mogli wesprzeć z europejskich pieniędzy to warto się zastanowić. Liczę, że będzie pozytywny efekt rozmów i to niedługo.

 

Niedługo to znaczy kiedy?

- Nie podam daty, bo wszystko musi być uzgodnione.

 

Dobry efekt to także decyzja o remoncie pieca?

- Ścieżki dojścia do efektów są różne. Trzeba wybrać najlepszą, która popatrzy na rozwój i zachowanie miejsc pracy.

 

Prezydent Komorowski zaczyna nowy etap kampanii. Racjonalność chce przeciwstawić ekstremizmowi Andrzeja Dudy. Kandydat ludowców miał być racjonalny, ale to chyba nie wychodzi.

- Jest bardzo racjonalny. Małopolska się o tym mogła już przekonać. To normalne, dobre podejście do człowieka. Chodzi o spokój, rozwiązywanie problemów. Adam Jarubas jest dobrym przykładem. On będzie dobrym prezydentem.

 

Sondaże jednak ani drgną dla Adama Jarubasa. Jak to się nie zmieni to powinien zrezygnować ze startu?

- Te sondaże się różnią. W jednych przewaga PO nad PiS są wielkie...

 

Ale różnice nie dotyczą Adama Jarubasa.

- Też są różne. Są sondaże, które mówią o 4% lub o 1%. To duże różnice. Dziś Adam Jarubas jest jedynym kandydatem, który udowodnił poparcie liczbą pół miliona podpisów. Jest jedynym takim kandydatem. To wynik już około 4 - 5%. To realne poparcie. To podpis. Złożyliśmy dokumenty w największej liczbie do PKW.