Te wybory, w których braliśmy wczoraj udział, to tak naprawdę było kilka różnych wyborów, bo po pierwsze wybieraliśmy jednoosobowe organy: wójtów, burmistrzów, prezydentów miast. Tam sytuacja jest stosunkowo prosta, dlatego, że to jest głosowanie w dwóch turach lub w jednej, w zależności od tego, czy w pierwszej turze któryś z kandydatów uzyska większość głosów. Jeżeli nie, to dwóch kandydatów, którzy uzyskali najwięcej głosów przechodzi do drugiej tury i między nimi się rozgrywa dogrywka, dlatego czasami te wybory są nazywane wyborami większościowymi z dogrywką

- wyjaśnia prof. Słomczyński.

Sytuacja jest bardziej skomplikowana przy wyborach do rad gmin czy sejmiku:

Tutaj znowu zależy, czy gmina liczy do 20 000 mieszkańców, dlatego że wtedy wybieramy radnych gminnych metodą po prostu większościową, czyli wygrywa ten, który uzyskuje największą liczbę głosów. Natomiast w większych gminach i w miastach, oraz w przypadku powiatów bądź też sejmików wybieramy cały organ wieloosobowy i wybieramy go w okręgach. W poszczególnych okręgach wybiera się daną liczbę radnych natomiast jeśli chodzi o metodę, to jest to tak zwana metoda proporcjonalna D’Hondta, czyli bardzo podobna jak w przypadku wyborów sejmowych

- mówi matematyk.

Prof. Wojciech Słomczyński jest matematykiem, współautorem książki "Każdy głos się liczy. Wędrówka przez krainę wyborów".

D’Hondta