O tym, co najczęściej drażni nas w sąsiadach i jak dochodzimy swoich praw, Sylwia Paszkowska rozmawiała z gośćmi programu Przed Hejnałem. Byli nimi: Alina Zerling-Konopka, która przez ponad 40 lat mieszkała w Kanadzie, Małgorzata Lityńska, która przez 25 lat mieszkała w Szwajcarii oraz adwokat Maciej Pietrzykowski.
Sylwia Paszkowska: Pani Alino, ma pani trudne doświadczenia sąsiedzkie, tak trudne, że aż przeprowadziła się pani na drugi koniec miasta.
Alina Zerling-Konopka: Tak, ale to był stan wyjątkowy. Na ogół Kanadyjczycy są szalenie uprzejmi, a jeśli już wybuchają konflikty to dotyczą dzieci, zwierząt, ewentualnie hałasu. W naszym przypadku było inaczej. Nasz sąsiad był po prostu agresywny bez powodu. Wywoływał burdy, zwykle po alkoholu. W Kanadzie jest tak, że mieszkańcy części wschodniej i zachodniej za sobą nie przepadają. Ten pan uznał chyba, że my pochodzimy z tej części Kanady, z którą on nie sympatyzuje. Uznał, że język, którym się posługujemy, to język francuski. Pewnego razu przyszedł do nas do domu, zaczął walić pięściami po drzwiach, krzyczeć, przeganiać nas, pewnego razu nawet zniszczył nasze drzwi. Wtedy wezwaliśmy policję, ale to nie pomogło, bo policja kanadyjska niechętnie interweniuje w tego typu sprawach. Pewnego razu sąsiad sam nasłał policję na nas, oskarżając mojego męża o to, że chce przejechać samochodem jego dzieci, co było bzdurą. Wtedy uznaliśmy, że musimy zmienić miejsce zamieszkania.
Sylwia Paszkowska: Powiedziała pani, że policja niechętnie interweniuje, w Polsce chyba też, ale już w Szwajcarii są chętni do pomocy.
Małgorzata Lityńska: Tak, reagują i ta reakcja jest zwykle bardzo stonowana, policja upomina i to zwykle wystarcza. Życie toczy się dalej.
Sylwia Paszkowska: I nikt nie ma pretensji o donosicielstwo?
Małgorzata Lityńska: Mówi się, że Szwajcaria to policyjny kraj. Tam tak rozwiązuje się problemy. Zamiast dzwonić do sąsiada, kłócić się z nim, dzwoni się po policję i nikt nie ma o to do nikogo pretensji.
Sylwia Paszkowska: U nas jest to źle postrzegane. Pan także miał przygody z sąsiadami.
Maciej Pietrzykowski: Tak, pies moich sąsiadów regularnie siusiał na moje pelargonie. W moim przypadku obyło się bez wzywania policji, ale faktycznie u nas jest to związane z donosicielstwem, a z drugiej strony mamy zakodowaną anarchię związaną z ciągłym sprzeciwem w związku z korzystaniem z aparatu przemocy, którym dysponuje państwo. Niesłusznie, bo jeśli sytuacje są nagminne, to tylko aparat prawny może zadziałać.
Małgorzata Lityńska: My nie jesteśmy przyzwyczajeni do tego, ze policjant jest naszym sprzymierzeńcem. Sytuacja sprzed kilku dni: samochód wjeżdża na Rynek w Krakowie, ja pytam kierowcy dlaczego wjechał, on mówi, że ma prawo, ja idę do policjanta, żeby upomniał pana a policjant na to, że jego to nie obchodzi, a ja mam zadzwonić do ZIKITu, a od tego w ogóle jest straż miejska. Dla mnie taki policjant nie jest przyjacielem. W Szwajcarii jeśli zwrócę się do policjanta, on stoi po mojej stronie.
Sylwia Paszkowska: O co najczęściej kłócą się sąsiedzi w Polsce?
Maciej Pietrzykowski: Do sądu trafiają najczęściej sprawy dotyczące odprowadzania ścieków albo prowadzenia działalności gospodarczej, która zakłóca ciszę lub jest powodem emisji nieprzyjemnych zapachów.
Sylwia Paszkowska: Pani Alino, pani była świadkiem także porachunków sąsiedzkich z udziałem noży, broni.
Alina Zerling-Konopka: Największe konflikty jeśli chodzi o używanie broni znajdziemy w środowisku Indian, tubylców kanadyjskich. Oni w dalszym ciągu tworzą własną społeczność. Kanada to w ogóle kraj wielu narodowości. Generalnie współżyją one ze sobą dobrze, ta multikulturowość bardzo ładnie się objawia, organizowane są wspólne imprezy integracyjne, ale czasem zdarzają się konflikty.
Sylwia Paszkowska: Z jednej strony budujemy ogrodzenia, z drugiej coraz częściej szukamy okazji, by się integrować.
Maciej Pietrzykowski: Ja mieszkam na obrzeżach miasta. Tam co jakiś czas odbywają się imprezy integrujące społeczność, to miłe sąsiedzkie spotkania, dobrze jest jeśli w takich spotkaniach biorą udział przybysze z miast, jak na przykład ja. Polecam udział w takich przedsięwzięciach. To też moment, by spotkała się kultura miejska i kultura lokalna, to może być bardzo przyjemny mariaż.