Zapis rozmowy Sławomira Wrony z posłanką PSL, Urszulą Nowogórską.
Sejm wczoraj przyjął uchwałę ws. domagania się przez Polskę reparacji od Niemiec za straty z czasów II wojny światowej. Pani głosowała za?
- Tak.
Dlaczego? Co panią kierowało?
- Te kwestie nigdy nie zostały uregulowane. Są opinie, że pewien proces się zakończył, ale ta uchwała wczorajsza sprawia, że sprawa reparacji nabiera nowego wymiaru politycznego. To musi być uregulowane we współpracy zagranicznej. Muszą być rozmowy, kontakty dyplomatyczne. Bez wątpienia nikt nie podejmuje tematu, który by kwestionował poniesione straty, których wymierzyć się nie da w finansach. To wielkie spustoszenie w narodzie polskim. Pewne kwestie trzeba uregulować.
Straty zostały wyliczone. Według raportu to 6 bilionów 200 miliardów złotych. Trudno nie zauważyć niemal jednomyślności posłów. 418 głosowało za, przeciw było 4, wstrzymało się 15 posłów. Jak pani tłumaczy taką zmianę stanowiska? Część Koalicji Obywatelskiej w pierwszych dniach po ogłoszeniu raportu mówiła, że to zła droga. Grzegorz Schetyna mówił, że ewentualny rząd KO po wyborach wycofa roszczenia wobec Niemiec. Teraz jest poparcie. Jak to rozumieć?
- Trudno odnosić się do słów innego ugrupowania. Ja mogę się odnieść do tego, co mówi PSL. Widocznie nastąpiła refleksja. Trzeba uczciwie powiedzieć, że sytuacja w Ukrainie, pobudziła na nowo wspomnienia, które nas z II wojną światową połączyły. Ożywają te przykre przeżycia i straty. Geopolityka się dzieje na świecie. Ona spowodowała, że te tematy ożyły.
Poseł Arkadiusz Mularczyk, lider zespołu pracującego nad raportem o stratach, komentując uchwałę, mówił, że to bardzo silna legitymacja dla rządu, który szykuję oficjalną notę w tej sprawie. To pokazuje, że cała elita polityczna w Polsce ma takie samo stanowisko. To silny sygnał dla niemieckiego rządu.
- Tak. Ja chciałabym powiedzieć, że mam nadzieję, iż nie jest to tylko temat polityczny. Muszą być kroki – wniosek, nota do rządu niemieckiego. Powinien być ciąg zdarzeń. Oby to nie był tylko temat polityczny na pobudzenie elektoratów.
Premier Mateusz Morawiecki poinformował, że w 2023 roku dwa razy wzrośnie płaca minimalna. To wynika z ustawy. Skala podwyżki jest jednak zaskakująca dla niektórych. Od stycznia ma to być 3490 zł brutto, stawka godzinowa ma wzrosnąć do 22 złotych 80 groszy. Od lipca 3600 złotych brutto. To około 20% podwyżki. Eksperci mówią, że to niebezpieczne paliwo dla inflacji, a inni, że to naturalny ruch w dobie rosnących cen. Jak ocenia to PSL?
- Rozumiem jedną i drugą stronę. PSL ma taką samą ocenę. Rosną ceny, ludzie chcą mieć więcej w portfelu. Jak popatrzymy pod względem ekonomicznym, to kolejny bodziec, żeby nakręcać inflację. Mechanizm tego działania polega mniej więcej na tym, że skoro wszystko drożeje, ludzie chcą zarabiać, rosną ceny produktów. Ludzie wydadzą więcej, koło się zamyka. To błędny mechanizm, który pobudza tryby wewnętrzne.
Gdyby przyszło pani głosować w tej sprawie, głosowałaby pani za?
- Chciałabym znać rzetelną opinię ekonomistów. PSL zawsze głosuje za rozwiązaniami dla ludzi. Z jednej strony odpowiedzialne zachowanie, ale też dbanie o obywateli.
Niemal w każdej rozmowie pojawia się temat zbliżającego się sezonu zimowego. Chodzi o kłopoty z dostępnością i cenami źródeł energii. W Polsce robimy wszystko, żeby dobrze się do tego czasu przygotować, czy coś zostało zaniedbane?
- Zewsząd są ostrzeżenia i apele ws. oszczędzania energii. Długo mówimy, że oprócz utrzymania gospodarki opartej na węglu i gazie, trzeba się skierować w kierunku odnawialnych źródeł energii i remontu sieci elektroenergetycznych...
Mam na myśli krótką perspektywę na ten sezon. Wszyscy mówią o tym, o czym mówi pani, ale to proces na lata.
- My mówimy, ale też składamy projekty ustaw. One są w zamrażarce. Mam nadzieję, że wszyscy rozumieją, że pewne procesy muszą trwać. Odpowiedzialne zachowanie i szybkie decyzje muszą nastąpić.
Znów zaostrza się w Polsce dyskusja światopoglądowa. Ciekawy jestem opinii środowiska PSL. Mówię o głosie z PO ws. aborcji. Lider zapowiedział, że będzie wymagał jednomyślności kandydatów formacji do parlamentu ws. aborcji na żądanie do 12 tygodnia ciąży. Taka aborcja ma być dostępna. Jakie jest stanowisko PSL? Pamiętam, że raczej odmienne.
- Tak. Odmienne. My zdania nie zmieniamy. Jesteśmy za ochroną życia. Te mocne deklaracje sprawią, że znowu pobudza się elektoraty polityczne, które są za i przeciw. Dyskusja rozgorzeje. Mamy kryzys gospodarczy. Racjonalne jest rozwiązywanie tych problemów. Stanowisko moje i PSL się nie zmienia. Jesteśmy za ochroną życia.
Eksperci twierdzą, że w sytuacji zaostrzenia stanowiska PO, formacją, która może zyskać na odpływie konserwatywnego elektoratu od PO, jest PSL. Ostatni sondaż IPSOS wskazuje wzrost poparcia dla PSL do 5%. Tak postrzegacie te działania? Jest szansa powrotu ponad próg wyborczy?
- Jeśli mam się odnieść do sondaży, to pan wie, że one nie oddają pełnego obrazu poparcia dla PSL. W wyborach…
Jednak wszyscy je komentują...
- To znaczy, że jesteśmy punktem odniesienia. Może się zdarzyć, że konserwatywny elektorat może przypłynąć do nas. To daje wyraz temu, że jesteśmy partią rozsądną. Mamy swoje przekonania i wartości. To duży atut mojego ugrupowania.
Jeszcze sprawa lokalna. Wczoraj pojawiła się informacja, że Polska Komisja Akredytacyjna wyraziła zgodę. W sądeckiej Wyższej Szkole Biznesu już w tym roku zostanie uruchomiony kierunek prawo. To dobra informacja dla regionu, że takie studia będzie można podjąć, nie jadąc bardzo daleko?
- Oczywiście. To dobra wiadomość. Rosną koszty utrzymania. Wielu młodych ludzi miałoby problem z pójściem na studia. One będą bliżej domu, więc więcej ludzi młodych będzie studiowało. Cieszę się. Pobudzi to Nowy Sącz jako ośrodek naukowy. Są dwie uczelnie tam. Podnosi to prestiż regionu. Oby to pobudziło potencjał. Ludzie nie będą musieli wyjeżdżać. Tutaj będą mogli wykorzystywać swoją wiedzę i talenty.