Zapis rozmowy Jacka Bańki z posłanką PSL, Urszulą Nowogórską.
Ministerstwo zdrowia przyjmuje zasadę zero tolerancji dla osób, które nie przestrzegają zasad bezpieczeństwa. Będą mandaty, lokale gastronomiczne będą pracować do 22:00. Będzie też zakaz udostępniania lokali na imprezy. Jak pani ocenia te rozwiązania? Pani powiat limanowski jest w czerwonej strefie.
- Tak. My w powiecie limanowskim mamy czerwoną strefę. Zachorowań mamy sporo. Są obostrzenia wprowadzane wcześniej, niż pierwotnie zakładano. Te będą obowiązywały do soboty. Jest problem. Każdy z nas musi zacząć wymagania od siebie. Od maseczek, mycia rąk, zachowania dystansu. Trzeba dawać to z siebie. Rozumiem obostrzenia i zero tolerancji. To wynika z tego, że zachorowań przybywa nieustannie. Tak jest w całym kraju. Te działania są działaniami jednak tylko po to, żeby zapanować nad zachowaniami ludzkimi. W pewnym momencie nie będzie kontroli nad tym.
Pani sama reprezentuje branżę medyczną. Ma sens nakaz chodzenia w maseczkach na otwartej przestrzeni także w strefach żółtych?
- Odpowiedzialność społeczna jest na pierwszym miejscu. Bez znaczenia, czy jest się medykiem, czy nie. Odpowiedzialność dotyczy każdego. Jeśli są takie zalecenia, trzeba się stosować. Maseczka coś daje. Jeśli sami jesteśmy zakatarzeni, chronimy otoczenie przed zakażeniem przez nas. To ta bariera, która zabezpiecza.
W limanowskim szpitalu przygotowano 25 miejsc dla osób z koronawirusem. Jak jest skala potrzeb na Limanowszczyźnie?
- Dobrze, że nie jest to wszędzie tak silne. Są jednak miejsca, gdzie zachorowań jest więcej. Tak jest u mnie w powiecie i w okolicy. Jest problem z łóżkami. Na oddziale pulmonologicznym przekształconym w zakaźny jest 25 łóżek. To za mało. Są stany, które nie wymagają leczenia szpitalnego. Można to robić w domu. Są jednak takie stany u osób w poważniejszym wieku, że wymagana jest interwencja lekarska. Wtedy te miejsca muszą być. To za mało. W poniedziałek zostały otwarte łóżka w Krakowie. Tarnów się przygotowuje. W Nowym Sączu łóżka są, ale za mało. Musi być większa mobilizacja i przygotowanie się na większą ilość potrzebnych łóżek.
Z powodu pandemii dzisiejsze, jednodniowe posiedzenie Sejmu odbędzie się w formie hybrydowej. Na sali sejmowej zasiądzie tylko 55 posłów. Co będzie z panią?
- Ja będę zdalnie.
W jakim stopniu wirus może utrudnić funkcjonowanie parlamentu i ministerstw? Zakażony jest wicemarszałek z PSL Piotr Zgorzelski, chory jest niedoszły minister nauki i szkolnictwa wyższego, kilku ministrów jest na kwarantannie.
- Cały czas chodzi o to, że my jako posłowie, jakbyśmy się zakazili… My wracając do okręgów, kontaktujemy się z mieszkańcami. My możemy przenosić zakażenie. Dlatego my musimy pewnych restrykcji przestrzegać. Stąd decyzja, żeby posiedzenie było skrócone w trybie hybrydowym.
Tymczasem rolnicy chcą protestować w całym kraju przeciwko Piątce dla Zwierząt. PSL też wychodzi na ulice? Będzie wspierać protestujących?
- Cały czas jesteśmy z protestującymi. Nie tylko na ulicach. W swoich założeniach jesteśmy z nimi. Sprawy wsi zawsze były nam bliskie. Niektórzy mówili, że PiS odebrał nam wieś. To nie jest prawda. Polska wieś musi się rozwijać, żeby stabilizację miało państwo. Rolnicy do nas przychodzą, proszą o wsparcie, żebyśmy nie zmieniali zdania. Mam nadzieję, że gdy będzie procedura w Senacie, nasze poprawki będą uwzględnione. Chcemy 10 lat karencji. To da możliwość przekształcenia się tym, którzy mają zobowiązania bankowe. To poważne problemy ludzkie i dramaty. Nie można pozwolić na destabilizację na wsi. Nasze stanowisko jest jasne. Jesteśmy z rolnikami.
Są jakieś ustalenia z KO ws. senackich poprawek PSL? Może się posypać niewielka senacka większość opozycji?
- Mam nadzieję, że rozsądek wygra i nasze argumenty zostaną wysłuchane. Marszałek Zgorzelski mówił, że jak nasze poprawki nie zostaną uwzględnione, wystąpimy z koalicji. Mam nadzieję, że do tego nie dojdzie i większość senacka uwzględni nasze poprawki. Jesteśmy głosem wsi. To głos nie tylko rolników. To walka o państwo. Wieś musi się rozwijać, nie możemy się dać zdominować innym rynkom. Dlatego tak dbamy o polskiego rolnika.
Co to znaczy, że PSL wyjdzie z koalicji senackiej?
- To jasne. Jeśli się okaże, że nasze poprawki nie uzyskają większości, zaczniemy się zastanawiać, w czyim interesie Senat walczy.
Wczoraj podczas zaprzysiężenia nowych ministrów prezydent Andrej Duda mówił między innymi o odchodzącym ministrze Ardanowskim. Jak pani odbiera te słowa? To może być sygnał, że prezydent nie podpisze tej ustawy?
- Myślę, że pan prezydent zawetuje to. Koalicja PSL-Kukiz’15 zbierała podpisy pod prośbą o weto. Podpisów mamy masę. Wszyscy rozumieją, że nie chodzi o Piątkę dla Zwierząt, ale o polską wieś. Dochodzimy do kuriozum. Musimy się zastanowić, czy w tym kierunku iść. Prezydent na spotkaniu z rolnikami mówił o walce o polską wieś. Jesteśmy pewni, że prezydent zawetuje ustawę.
Ile tych podpisów udało się zebrać? Kiedy apel trafi do prezydenta?
- One zbierają się cały czas. Trudno powiedzieć, ile ich jest. Wczoraj pytaliśmy o to ludzi zbierających. Mówili, że strasznie dużo. Nie znam liczby. Spłynąć mają do Warszawy 13 października, kiedy Senat zajmie się tą ustawą.
Jak pani ocenia nowego ministra rolnictwa, Grzegorza Pudę? Protestujący nie są zadowoleni z tej zmiany.
- Ja zawsze daję szansę nowym osobom. To czysta karta, ale za panem ministrem ciągnie się brzemię. On referował tę ustawę w Sejmie. Rozumiem obawy rolników.