Nowa szefowa sejmiku odniosła się też do protestów wyborczych i dużej liczby nieważnych głosów. "Chcę wyraźnie podkreślić, że wybory przeprowadzone były dobrze, a liczba nieważnych glosów to po pierwsze efekt oddawania przez wyborócw pustych kart, a po drugie małej społecznej wiedzy o sejmiku" - mówiła Nowogórska.
Zapis rozmowy Jacka Bańki z Urszulą Nowogórską, przewodniczącą sejmiku Małopolski z PSL.
Fotel przewodniczącej sejmiku, dwóch wicemarszałków. Ludowcy dostali tyle ile chcieli za uratowanie skóry koalicji w Małopolsce?
- Wydaje mi się, że tak. Jesteśmy zadowoleni.
Co ze spółkami, w których Małopolska jest udziałowcem?
- Wolałabym się nie wypowiadać. Nie znam szczegółów. Tym się zajmowały odpowiednie zespoły negocjacyjne. Ja nie mam takiej wiedzy.
Jak pani sobie tłumaczy ten dobry wynik PSL? Ludowcy zdobyli dwa razy więcej mandatów niż 4 lata temu. Co się stało?
- Nic się nie stało. Wyciągnęliśmy wnioski z poprzednich kampanii. Na listach udało się zebrać plejadę ludzi mądrych z różnym doświadczeniem. To zaprocentowało.
Jak przed wyborami przedstawiciele PSL przychodzili do Radia Kraków to mówili, że po wyborach będzie słabo.
- My jesteśmy przyzwyczajeni do tego. Zawsze przed wyborami wiemy, że w sondażach jesteśmy niżej a potem wychodzimy lepiej. Jesteśmy nauczeni tego i się tym nie przejmujemy.
Nie martwi pani ponad 100 protestów wyborczych?
- Niezadowolonych może być wielu. Niezadowoleni są ci, którym pewne kwestie nie poszły. Wydaje mi się, że nie wynika to z tego, że wybory były przeprowadzone nie tak jak powinny. Były dobrze przeprowadzone. Nieważne głosy, o których tak się mówi, to także głosy puste, które zawsze były oddawane. Sejmik jest takim szczeblem, z którym ludzie nie są zapoznani. W wyborach samorządowych głosuje się na wójta czy prezydenta i radnych. Sejmik, jako organ, nie jest tak blisko każdego mieszkańca. Wiedza ludzi nie jest wielka. Głosy nieważne to także głosy nieskreślone. Nie ma wyraźnego wyszczególnienia ile było takich a ile takich. Mówi się o jednej puli, ale trzeba to rozłożyć na czynniki pierwsze.
Przy okazji wyborów jest dyskusja o wyglądzie kart, kadencyjności. Ostatnio mówi się, żeby dla wójtów, prezydentów i burmistrzów, I tura była takim wotum zaufania. Obecny włodarz nie otrzymuje 50% poparcia to odpada. Co pani o tym sądzi? Co pani sądzi o kadencyjności?
- Ja mam inne spojrzenie na to. Wydaje mi się, że ludzie, którzy piastują takie stanowiska, pełniąc swoje kadencje, najlepiej znają teren. Ktoś kto przychodzi, przez pierwszą kadencję się zapoznaje z tematem i problemami ludzi. Były włodarz ma łatwiej, od razu może się zabrać za robotę.
Kiedyś przychodzi taki moment, jak w przypadku Wadowic, gdzie po 20 latach ludzie mówią stop i biorą nową osobę.
- Kiedy mówimy o takich tematach to musimy patrzeć szerzej. Czasami występuje zmęczenie materiału. Ludzie potrzebują zmiany, nie może być monotonnie. To też należy brać pod uwagę. To czynnik ludzki.
Przez ostatnią kadencję słyszeliśmy głosy, że w zarządzie nie ma nikogo z Sądecczyzny i ona „leży”. Teraz jest zmiana i jest Leszek Zegzda. To ma znaczenie?
- Tak jak mówiliśmy, Małopolska rozwija się w sposób zrównoważony. Zależy o jakich zakresach mówimy, one mają wsparcie. Kiedy zostały opracowane tematy związane z subregionami, to wydaje mi się zasadne, żeby każdy subregion miał przedstawiciela w zarządzie.
Sądecczyzna ucierpiała?
- Nie ucierpiała, ale mogła więcej wnieść. Teraz będzie trochę inaczej. Mamy swojego przedstawiciela i będziemy słyszalni. Może szybciej te przemiany będą następowały.
Mówi pani „my”, jako mieszkanka Limanowej.
- Jako mieszkanka Sądecczyzny. To potężny i piękny obszar, który wymaga dopieszczenia.
Nowy radny, Bogusław Sonik mówi, że w takim razie powinien być też marszałek z Krakowa. Dlaczego nie ma?
- Mamy tylko 5 członków zarządu.
Ale jest 5 subregionów. Można podzielić.
- Tak, ale skoro urząd jest w Krakowie to jest łatwiejszy dostęp do różnych instytucji, które mają wpływ na rozwój Krakowa. Sam Kraków wzmocni swój głos w odpowiednim momencie.
Przed rozmową zerknąłem na mapy zanieczyszczeń i jest fatalnie. Jeśli by się okazało, że skarga kasacyjna, która jest odwołaniem od wyroku sądu dotyczącego uchylonej uchwały antysmogowej, nie przyniesie skutku i uchwałę będzie trzeba jeszcze raz przeprowadzać przez sejmik to nowi radni zagłosują za?
- Ciężko jest się odnieść do tego pytania. Wydaje mi się, że jak będzie trzeba, żeby uchwała jeszcze raz przeszła przez sejmik to się nad tym pochylimy. Jak będzie pozytywna weryfikacja takiej uchwały te wzmocnimy wszystkie głosy, żeby tę niszę wypełnić. Jak nie będzie można palić węglem to trzeba będzie uruchomić inne środki, które spowodują, że ludzie nie zostaną sami. Wojewódzki fundusz i inne instytucje będą te działania prowadzić.
Jak uchwała będzie poprawiona to pani i PSL zagłosujecie za?
- Przeanalizuje dokument i podejmę decyzję. Nie znam wszystkich zapisów, nie było mnie w poprzedniej kadencji. Zachowam się na pewno odpowiedzialnie. Będę świadoma swojego czynu.