Urszula Grabowska-Ochalik nie ukrywa, że praca nad spektaklem teatralnym, szczególnie tak złożonym jak „Czarna komedia”, wymaga ogromnego zaangażowania i współpracy. Co ciekawe, swoją rolę panny Furnival dzieli z inną utalentowaną aktorką, Magdaleną Walach. Obie artystki, choć mają różne temperamenty, wspólnie tworzą tę samą postać, jednocześnie zachowując jej unikalność. Grabowska mówi o tym doświadczeniu z wielkim entuzjazmem, podkreślając, jak ważna jest wzajemna inspiracja i wspieranie się na scenie.
W Teatrze STU pracujemy w pełnym koleżeństwie i wszystkie siły twórcze idą na korzyść konkretnych postaci. Wspomagamy się w tym procesie, wymieniając się pomysłami, ale też obserwując siebie nawzajem i eliminując swoje błędy, bo wiadomo, że z boku z widowni widać lepiej – mówi aktorka.
To współdziałanie pozwala na jeszcze lepsze zrozumienie postaci i rozwój spektaklu.
„Czarna komedia” to sztuka, która opiera się na zabawie stereotypami, zarówno męsko-damskimi, jak i społecznymi. Czy jednak takie tematy wciąż są aktualne?
Jesteśmy w takim momencie, że nie zadowolimy wszystkich. Potrzeba czy nadążanie za zmianą nie idzie równolegle w każdym odbiorcy i paradoksalnie całe grono i nawet większość odbiorców, reaguje dużym zadowoleniem i dużą potrzebą powielania tego, co już nawet dobrze zna. W komediach pewne stereotypy się sprawdzają. W komedii sprawdza się to, że widz wie wcześniej i się tym cieszy, bawi. Zabawne są bardzo dla mnie, jako współuczestnika odbioru, komentarze, jakie słyszę pośród osób, które widzą te zdarzenia po raz pierwszy. Tych warstw jest bardzo dużo, ponieważ pojawia się cała sfera stereotypów w relacji, w ukazaniu poszczególnych tematów czy w postaci. Ale jest też cała masa dowcipnego dialogu, komizmu sytuacyjnego, który widza cieszy najbardziej.