Zapowiedź zawieszenia prawa azylowego i ewentualnego nierespektowania żadnych unijnych pomysłów migracyjnych, to jest w pani ocenie nieunikniony konflikt z Brukselą? Czy może wypowiedź jest już z Brukselą w jakiś sposób konsultowana? Minister Sikorski przekonuje, że Bruksela zaczyna "mówić premierem Tuskiem".

- Nie używałabym słowa „konflikt”. Nie ma takiej potrzeby. Nikt lepiej niż Donald Tusk nie pokazał, że w żadne konflikty się nie pcha. On potrafi negocjować, rozmawiać. Z sytuacji, która jest w Europie od wielu lat, trzeba umieć wyciągać wnioski. Dziś, jak patrzymy na Francję i Niemcy, na naszą wschodnią granicę, jest powód do zrewidowania poglądów na temat polityki migracyjnej. Donald Tusk powiedział jedno zdanie - w najbliższy wtorek podczas otwartego posiedzenia rządu, przekaże wszystkim założenia polityki migracyjnej. To klucz. Słuchają nas wszyscy – ci z zewnątrz i wewnątrz. Polacy muszą czuć się bezpiecznie. Ci, którzy przyjeżdżają do nas, muszą wiedzieć, że przyjeżdżają z własnej woli, mają spełnione warunki i wtedy mogą się starać. Zawsze zostaną przyjęci z otwartymi rękami. Jaką drogą do tego dojdziemy? Trzeba się mocno zastanowić. Nie ma co siać paniki, że będzie to łamanie praw człowieka. Nie będzie. Nie słyszałam, żeby władze w Brukseli lub Donald Tusk byli za tym, żeby łamać prawa człowieka. W naszym kraju prawa człowieka będą zawsze szanowane.

Jeśli to Rafał Trzaskowski będzie kandydatem Koalicji Obywatelskiej na prezydenta, no to nie będzie trudno przypomnieć jego wypowiedzi dotyczące emigracji z czasów, gdy był w MSZ. Wypowiedzi także z Radia Kraków.

- O jakich wypowiedziach pan mówi? Nie znam całej palety wypowiedzi moich koleżanek i kolegów. Proszę o cytat.

Cytatu tutaj nie przywołam, ale to zgoła odmienna polityka, nie taka, o jakiej dzisiaj mówi premier Tusk.

- Konkretnie. Znaczy jaka?

Dotycząca raczej przyjmowania pewnych kwot uchodźców, którzy mieliby być w Polsce relokowani również.

- Świetnie. Tą linią możemy się posługiwać. Raczej przyjmowania, kwot, polityki, co z ludźmi zrobić, jak ich zagospodarować. Nie tak, jak na wschodniej granicy. Putin z Łukaszenką używają niewinnych ludzi, narażają ich na utratę życia i zdrowia. Granica musi być szczelna. Ludzie mogą przyjeżdżać legalnie. Będą azyle, odpowiednia polityka. Ja nie widzę tutaj sprzeczności. Chcemy mieć porządek na granicy i przyjmować uchodźców na naszych zasadach. Największa krytyka jest ze strony tych, którzy w ostatnich latach bezkrytycznie, i często nieprawnie, przysłali do Polski 360 tysięcy ludzi.

W wymiarze politycznym to także wytrącenie oręża z rąk polityków Prawa i Sprawiedliwości? Oni na pewno w kampanii prezydenckiej wrócą do narracji antyimigracyjnej, a z suwerenną Polską na pokładzie, ten przekaz będzie na pewno wyostrzony.

- PiS dziś się zachowuje jak złapany złodziej, który krzyczy, żeby łapać złodzieja. Sami przyczynili się do tego, że polskie ambasady i konsulaty udzielały pozwoleń osobom, które nie mają matury, ale chcą studiować. Chodziło też o grupy aktorów. Ponad 360 tysięcy ludzi przyjechało do Polski. Nie wiemy, gdzie oni są, co robią. Potem się dziwimy, że Niemcy chcą bardziej kontrolować swoje granice. To, co opowiada teraz PiS, to rzeczywistość, której nie ma. Oni mówią, że będą walczyć, żeby w Polsce nie było nielegalnych migrantów, ale sprowadzali ich tysiące.

Konflikt z Lewicą jest nieunikniony? W jaki sposób to może zachwiać koalicją 15 października?

- Dlaczego konflikt z Lewicą? Nie mam dziś takich wniosków.

Politycy lewicy inaczej widzą tę sytuację.

- Na pewno politycy Lewicy będą zgodni, że każdego człowieka należy szanować. Trzeba mu stworzyć takie warunki, żeby nie musiał przedzierać się przez las i płot, ale żeby przyjechał normalnie. Jest różnica, gdy mówimy, że pojawiła się w Polsce rodzina, która potrzebuje azylu, a różnica, gdy mówimy, że 500 osób potrzebuje azylu. Państwo polskie powinno tworzyć takie warunki, żeby każdy potrzebujący mógł o ten azyl wystąpić, ale żeby nie było tak, że Łukaszenka ich przepycha przez granicę. Ludzi, którzy tam giną, trzeba ratować. Jeśli ten przekaz z tak ważnego wydarzenia, jakim jest konwencja krajowa popłynął na zewnątrz, a popłynął, to pokazało to jedną rzecz. Nie dajcie się ludzie nabrać na to, co mówi Łukaszenka i Putin, nie płaćcie oszczędności całego życia, bo ta droga przez las i płot jest zła. Tyle.

Zostawmy politykę migracyjną, jutro rząd ma przyjąć ten dokument, teraz pytanie o Radę Medyków Narodowych...

- Jutro Donald Tusk opowie, co ma na myśli, jakie będą zapisy. Wtedy będzie łatwiej rozmawiać.

Co dalej z Radą Mediów Narodowych po odwołaniu przewodniczącego Krzysztofa Czabańskiego? Czy Koalicja 15 października będzie chciała uzupełnić Radę, którą uznaje za organ niekonstytucyjny?

- Tak. To jest organ niekonstytucyjny. Jak na końcu drogi legislacyjnej będziemy mieli długopis, który jest rozsądny i podpisze likwidację Rady Mediów Narodowych, to Radę Mediów Narodowych zlikwidujemy. Ona wydarła kompetencje KRRiTV. W 2016 roku kolegom z PiS nie podobała się, pomieszali, zrobili swoje porządki. To było łamanie konstytucji, ale dziś koledzy z PiS krzyczą, że teraz coś złego się dzieje. Pan Czabański, który popadł w konflikt interesów, został z Rady usunięty. Procedura zgoda z ustawą, którą PiS przygotował i ona obowiązuje, jest taka, że marszałek Sejmu ogłasza kolejny nabór. Taka procedura się pewnie odbędzie.

Czyli będzie wybierany nowy przewodniczący? Jeśli rzeczywiście do tego by doszło, zostanie cofnięty stan likwidacji mediów publicznych?

- Zostawię decyzję panu marszałkowi. Ja mogę sobie mówić… W rękach marszałka jest decyzja, czy wykonuje prawo i będzie nabór, czy nie. Jak zobaczymy, co się urodzi… Jako wnioskodawcy powiedzieliśmy wyraźnie. Pan Krzysztof Czabański ma konflikt interesów, nie powinien stać na czele Rady Mediów Narodowych, więc został usunięty. Przegłosowane. Czy marszałek zrealizuje dalsze zapisy niezgodnej z konstytucją ustawy, która funkcjonuje? Zostawiam to panu marszałkowi.

Jeśli skład Rady Mediów Narodowych zostanie uzupełniony, to czy zostanie cofnięty stan likwidacji mediów publicznych?

- Znowu gdybamy. To nie jest moja decyzja. Fajnie jest rozmawiać o faktach.

Jeśli rzeczywiście by doszło do uzupełnienia Rady Mediów Narodowych o tę jedną osobę, doszłoby jednocześnie do zmian rad nadzorczych i zarządów?

- Pan upiera się na gdybanie. To kolejne kroki. Nie umiem powiedzieć, czy marszałek Sejmu ogłosi nabór, czy kogoś wybierzemy, czy osoba wybrana zablokuje działanie niekonstytucyjnego ciała. Takie możliwości są. Pan ma dobre rozeznanie. Są możliwości cofnięcia likwidacji mediów. Wtedy wytrąca się argument z ręki panu Świrskiemu, który mówi, że media w likwidacji nie mogą pieniędzy dostać i tak dalej.

Jaka droga by była najlepsza?

- Powinno się możliwie szybko zrobić wszystko, żeby ludzie pracujący w mediach publicznych mieli poczucie bezpieczeństwa, że wykonują dobrą pracę, że są bezpieczni finansowo i pracy mogą się poświęcić.

Co oznacza cofnięcie stanu likwidacji.

- To podobna sytuacja do wymiaru sprawiedliwości. Tam też nie możemy powiedzieć, czy jak jeden sędzia orzeka, to wyrok jest dobry, czy ludzie nie będą się odwoływali od wyroków neosędziów? Taki pasztet zgotował nam PiS. My się musimy w tym odnaleźć.

Czyli uzupełnienie składu Rady Mediów Narodowych i cofnięcie likwidacji?

- Ja nie gdybam.