Zapis rozmowy Jacka Bańki z posłanką PO, Urszulą Augustyn.
Gdyby miała pani podpowiedzieć sztabowcom prezydenta, jak ratować kampanię, to co by pani powiedziała?
- Nie podpowiadałabym sztabowcom, ale tym, którzy zostali w domu. Obudźcie się i idźcie głosować. Robiłabym wszystko, żeby ci, którzy zostali w domu, poszli. Niektórzy nie poszli, żeby nam pokazać żółtą kartkę, inni nie zawsze chodzą na wybory. Do nich też apeluję – nie zostawajcie w domu. To piękne prawo demokracji.
Sondaż opublikowany wczoraj pokazuje 44% poparcia dla Andrzeja Dudy i 40% poparcia dla Bronisława Komorowskiego. Do tego ponad 50% frekwencja. Tendencja się utrzymuje.
- Nie mówiłabym o tendencjach przy jednym sondażu.
Wracam do tych sprzed I tury.
- Mamy też 16% osób niezdecydowanych. O tych trzeba walczyć. Wszystko w naszych rękach, żeby przekonać te 16%. 40+16 to 56. Byłoby wspaniale.
Rodzinne spoty, Wojewódzki, Karolak – to panią przekonuje?
- Kampania rządzi się swoimi prawami. Jest prawdziwa i fałszywa. Może wyprodukować plastikowego bohatera i pokazać niedoskonałości prawdziwego człowieka. Prezydent Komorowski jest naturalny, każdemu zdarzają się pomyłki. Pokazywanie tego w kółko nie pomaga. Ludziom to pokazuje, żeby dać spokój kampanii. Znają prezydenta od 5 lat. Wiemy, co sobą prezentuje i co zapowiada na kolejną kadencję. Od nas to zależy. Frekwencja jest istotna. Jak mamy 25 lat wolnego kraju, to dobrze by było, żeby do wyborów szło więcej niż 50% społeczeństwa.
Mówi pani, jakby przekonywał panią prezydent w tej kampanii. Chyba mało kogo przekonuje.
- Nie wiem, czy mało kogo. Sam pan powiedział, że 40% w sondażu pokazało przekonanie. To prezydent przewidywalny, prezydent uśmiechu i pokoju. On ma pozycję na arenie międzynarodowej. Nie ma po co szukać innych argumentów. Ludzie znają Bronisława Komorowskiego i ważne jest, żeby poszli na wybory.
Ewentualna przegrana w wyborach prezydenckich będzie zapowiedzią klęski w wyborach parlamentarnych?
- Nie myślę o przegranej. Nie dopuszczam takiej myśli. Wierzę w te 16%. Wierzę, że wiele osób przebudzi się. Małopolska się budzi. Są regiony, które wspierają prezydenta, są takie, gdzie musimy pracować. Odnotowaliśmy tę żółta kartkę. Musimy mocniej pracować i mówić, co robimy. Wiele rzeczy się dzieje, Polska się zmienia, ale czasami za mało o tym mówimy. Ludzie się przyzwyczajają. Traktujemy to normalnie, ale nad urną warto sobie o tym przypomnieć.
Na razie to wygląda jak zaklinanie rzeczywistości.
- Dlaczego zaklinanie? Rzeczywistość jest mierzalna. Kampania jest jaka jest. Trudno zgodzić się z poglądem, że 2 miesiące kampanii zmieni dokonania 25 lat i 5-letniej kadencji prezydenta. Kampanie grają na emocjach. Wczoraj się pokazuje spot z rodziną Bronisława Komorowskiego. To ludzie, którzy nie chcą być bohaterami tabloidów. Oni są zmuszeni, żeby wyjść i powiedzieć, że będą głosować. Kampanie nie powinny być normalnym rytmem. Mnie bolą kampanie. Mówi się rożne rzeczy i używa się trików. Przed wyborami niestety jest kampania. Trudno.
Ciekawe badania pokazała wczoraj Rzeczpospolita. Zaledwie 24% poparcia dla PO, 32% dla PiS i partie Kukiza i Balcerowicza w Sejmie. Te dwie ostatnie żywią się elektoratem PO. Może to początek zmierzchu Platformy?
- Te badania są mało konsekwentne. Pokazują ruch buntu, który jest potrzebny. To pokazuje, że są wyborcy, którzy chcą czegoś innego. Oni zawsze są. Na tym ruchu 4 lata temu wypłynął Palikot, Korwin na tym też wypływa. Teraz ten ruch gromadzi się przy Kukizie. Sam Kukiz ma jedno hasło – Jednomandatowe Okręgi Wyborcze. One cementują scenę polityczną. Jakby one były wprowadzone, to nie sądzę, żeby Kukiz się dostał do parlamentu. Jest niezrozumienie.
Wczoraj w Krakowie Janusz Piechociński przekonywał, że referendum ws. JOW-ów to temat zastępczy. To na poważnie czy to prezydencka wrzutka?
- Paweł Kukiz zgromadził wokół siebie ludzi zbuntowanych. JOW-y, o których mówił Kukiz, to był temat zastępczy. On mówił o tym, co już funkcjonuje. To jest w Senacie i gminach. Sami wyborcy Kukiza nie trzymają się JOW-ów. Oni wyrażali niezadowolenie. JOW-y to był tylko jedyny postulat Kukiza. Dlatego one wyszły.
Referendum w tej sprawie będzie na poważnie?
- Prezydent przypomniał, że PO wprowadziła w życie JOW-y. W 2011 roku głosowaliśmy tak w Senacie. Zostały też wprowadzone w gminach. Wtedy PiS głosował przeciwko. Teraz mówią, że są zachwyceni JOW-ami.
Trzeba to przedyskutować – tak mówi Andrzej Duda.
- Tak, ale wcześniej głosował przeciw. Opowiada nieprawdziwe rzeczy. Wprowadziliśmy JOW-y w dwóch obszarach. Sprawdziliśmy, jak one się sprawują. Po raz drugi będziemy tak głosowali w Senacie. Jak się potwierdzi, że to scementowanie sceny to nie wiem, czy wszyscy będą szczęśliwi. Jak ludzie chcą, to dyskutujmy. Prezydent mówi, że to wprowadziliśmy w dwóch obszarach, chcemy więcej? Niech ludzie się wypowiedzą.
Jak dojdzie do referendum, to zagłosuje pani za?
- Ja poczekam na dyskusję. Z mojego punktu widzenia JOW-y są w porządku. Są jednak inne partie: PSL, inne nowe ruchy i one nie miałyby wtedy szansy. Może warto podsumować, co się stało, posłuchać speców i podjąć decyzję. Referendum jest momentem, kiedy można dyskutować.