Lekcje religii w szkole - dodatkowe kwalifikacje pomogą katechetom utrzymać pracę
Czy podziela pan opinię, że zmiany dotyczące lekcji religii w szkołach są dyskryminujące i odbiją się negatywnie na tych, którzy w takich lekcjach chcą uczestniczyć?
Moim zdaniem nie ma takiego niebezpieczeństwa. Idea polega na tym, z tego co mówiła pani minister, że jedna lekcja religii będzie finansowana przez państwo polskie, a drugą lekcję religii ewentualnie będą mogły finansować samorządy.
Co to znaczy ewentualnie?
To znaczy, że część nie będzie finansować. Zdziwię państwa, ale wielu katechetów należy do Związku Nauczycielstwa Polskiego, nie mówię, że jest to zjawisko masowe, ale są również księża, którzy należą do ZNP. Stanowisko związku jest jasne - tym, którzy należą do ZNP, będziemy starali się pomóc i znaleźć dla nich jakieś rozwiązania.
Problem jest niebagatelny, bowiem w takich przypadkach, kiedy w klasie będzie mniej niż siedmioro uczniów, którzy zechcą brać udział w lekcjach religii, nastąpi łączenie klas. Będzie się to wiązało zapewne ze zwolnieniami.
Tak, jest to problem. W skali kraju mamy ok. 29 tys. katechetów, ok. 17 tys. z nich to osoby świeckie. W szkołach, gdzie 80-90% dzieci chodzi na lekcje religii, samorząd drugą godzinę zapewni. Natomiast w dużych miastach, takich jak Wrocław, Kraków większość młodzieży w szkołach średnich na religię nie uczęszcza. Problem ma jak zwykle podłoże ekonomiczne. Katecheta wchodzi do klasy, która liczy 30 uczniów, a tam czeka na niego 10 wychowanków. Zapłacić trzeba tak samo za tych 10, jak za 30, a przypomnę, że subwencja jest oparta o liczbę młodzieży. Jest to więc problem dla dużej grupy zawodowej.
Jeszcze jedno pytanie związane z katechetami – jaki może być ich odpływ w Krakowie, gdzie liczba uczniów, którzy rezygnują z lekcji religii, jest spora?
Trudno powiedzieć. W Warszawie jest blisko 700 katechetów, w Łodzi 210, w Krakowie mówimy o kilkuset, myślę 300,400 osobach. Pewnie ten wymiar zatrudnienia się obniży, ale inne rozwiązania - uzyskanie drugiej, trzeciej kwalifikacji. Wielu nauczycieli, żeby utrzymać się w szkole, żeby mieć pracę, kończyło studia podyplomowe w różnych dziedzinach.
Jakie wykształcenie, jakie przygotowanie do zawodu mają osoby, które uczą religii w szkołach?
Zaskoczył mnie pan tym pytaniem. Myślę, że te osoby muszą mieć misję od biskupa, czyli odpowiednie przygotowanie do prowadzenia lekcji religii, ale nie jestem w stanie powiedzieć, jakie konkretnie mają wykształcenie.
System oświaty trzyma się na emerytach
Jakie będą braki w kadrze nauczycielskiej w nowym roku szkolnym w Krakowie i Małopolsce?
Braki są na podobnym poziomie, jak w zeszłym roku. Na dzień 31 lipca odnotowano 25 450 wakatów, około 1000 mniej niż w rekordowym roku 2023. Trochę mniej wakatów jest w przedszkolach, bo jest 2100, a było 3500, czyli widzimy, że niż demograficzny robi swoje. Przybyło nam nauczycieli emerytów - mamy w systemie 37 545 nauczycieli w wieku emerytalnym, to jest więcej niż nauczycieli w wieku do lat 30. System trzyma się na emerytach, trochę jak w służbie zdrowia, gdzie mamy starszych lekarzy i starsze pani pielęgniarki.
Przecież były podwyżki wynagrodzeń dla nauczycieli, nie nastąpił napływ świeżej krwi do zawodu?
Nie nastąpił i nie nastąpi. Jeżeli przeciętne wynagrodzenie rośnie rok do roku około 14%, jeżeli minimalne wynagrodzenie urosło w ostatnich ośmiu latach praktycznie o 100%, to to, co dostaje budżetówka, nie nadąża za wzrostem tychże wynagrodzeń. Podam przykład: w projekcie budżetu na rok przyszły minimalne wynagrodzenie rośnie o 7%, emerytury rosną o 7%, a wynagrodzenia w budżetówce, w tym szkołach o 4%. To spowoduje, że dalej w usługach publicznych, do których można zaliczyć edukację, będzie następował rozziew pomiędzy wzrostem wynagrodzeń w ogóle w gospodarce, a tym, co dostają ludzie, którym płaci państwo. Problem będzie więc narastał. Dalej będziemy mieli coraz więcej emerytowanych nauczycieli, którzy wezmą emeryturę plus to, co dostaną w szkole, a młodzi nie przyjdą, zwłaszcza w dużych miastach. Mam pełną świadomość, że będzie inna sytuacja zupełnie, powiedzmy w Gorlicach, a inna sytuacja będzie w Krakowie, gdzie młodzi ludzie, którzy kończą studia, mają inne alternatywy, zazwyczaj albo zawsze, wyżej płatne. Mamy katalog prostych spraw - podjęcie prac nad inicjatywą ZNP - godne płace i wysoki prestiż nauczyciela, wzrostu wynagrodzeń nauczycieli w 2025 co najmniej o 15%, wzrostu wynagrodzenia nauczycieli mianowanych od września, dodatku za trudne, uciążliwe warunki pracy, uregulowanie sposobu rozliczania godzin ponadwymiarowych etc. Ten katalog spraw trafił na biurko pani minister, sprawy rozpisane na rozporządzenia, paragrafy, gotowe projekty ustaw już oddali do ministerstwa. 22 sierpnia będzie druga tura rozmów i zobaczymy, jaki będzie odzew.
Kiepskie płace w oświacie – nauczyciele sobie poradzą, zapłacą rodzice
Już dawno temu państwo przygotowali projekt ustawy o powiązaniu płacy nauczycielskiej ze średnią w gospodarce narodowej. Były dwa czytania i co dalej?
Wszyscy sobie wyobrażają, że projekt ustawy o powiązaniu z przeciętnym wynagrodzeniem, czy też projekt ustawy wcześniejszej o finansowaniu wynagrodzeń nauczycielskich z budżetu państwa bezpośrednio, to jest problem nauczycieli. Ja mówię z całą odpowiedzialnością - to jest państwa problem. Nauczyciele w tym systemie, który jest, sobie poradzą. To jest system niedoborów, czyli brakuje nauczycieli, to w takim razie część, czy też większość pracuje na więcej niż jednym etacie, godziny korepetycji szybują w górę. Ostatecznie państwo zapłacicie za to, że państwo polskie wycofuje się z odpowiedzialności za oświatę publiczną. Sprawy takie jak lekcje religii, czy HIT są drugorzędne. Pierwszorzędna sprawa to jest zbudowanie zdrowego systemu finansowania oświaty i zastanowienia się, jak my chcemy uczyć, kogo my chcemy uczyć.
Ile chcą zarabiać nauczyciele?
Z wykresu, który pan przygotował, wynika, że nauczyciele w odniesieniu ich płac do średniej w gospodarce narodowej są obecnie na poziomie roku 2015, a rok 2025 miałby przynieść 15% wzrostu wynagrodzenia.
To jest nasz postulat. Przy założeniu, że przeciętne wynagrodzenie w gospodarce narodowej wzrośnie w tym roku około 10,11 procent, wynagrodzenie zasadnicze nauczyciela dyplomowanego powinno osiągnąć poziom przeciętnego wynagrodzenia z trzeciego kwartału roku poprzedzającego. Na dzień dzisiejszy brakuje nam 1200 zł. To spora kwota, ale tyle brakuje.