Trening triatlonisty jest treningiem samotnika czy dobrze mieć wokół siebie grupę?
Upierałem się, żeby należeć do jakiejś grupy. Fajnie jest mieć wokół siebie ludzi pozytywnie nakręconych do tej dyscypliny, która tworzy klimat. Sam trening niewątpliwie treningiem indywidualnym i większość jednostek treningowych odbywa się w samotności. Balans i umiejętność znalezienia rozwiązania dla indywidualnych i monotonnych treningów, jest nie lada wyzwaniem. Mimo że większość treningów mam układanych pod siebie, jestem w stanie spotkać się ze znajomymi, przebiec wspólny trening, przejechać na rowerze czy wspólnie popływać. To musi mieć miejsce.
A motywacja? Trzeba chyba stawiać sobie cele, a nie trenować dla trenowania?
Cel i realizacja tego celu mnie jako sportowca nakręca i napędza. Oczywiście też rywalizacja, niestety, wpojona od urodzenia i tak już zostało do dzisiaj. Treningi są rozpisane jako roczny plan treningowy z określeniem docelowych startów i startów pośrednich. Natomiast tydzień treningowy czy konkretnie dni treningowe układają się w zależności od każdego z nas, indywidualnie, możliwości, jakie się ma w ciągu dnia. Jeśli chodzi o moją osobę, to jestem z zawodu trenerem pływania, więc mam ciągłą styczność z basenem. Jestem w stanie przed zajęciami z młodzieżą zrealizować trening pływacki. Jest on u mnie w formie codziennej aktywności. Łapię te okienka między pracą, między zajęciami, żeby zrealizować jeszcze coś dodatkowego.
Przekrój dystansów w triathlonie jest duży. Oczywiście im krótsze dystanse, tym łatwiej o tę dobrą dyspozycję, a trudniej o kryzys. Im dystans będzie dłuższy, to pojawi się czwarta dyscyplina, czyli żywienie w triathlonie, która przy tych dłuższych dystansach jest bardzo ważną "dyscypliną". Jeśli chodzi o moje słabsze strony triathlonu, staram się tego tak nie nazywać. Wywodzę się z pływania, więc to mi przychodzi najłatwiej. Na rowerze nigdy nie jeździłem, ale jest to do wypracowania w najłatwiejszy sposób.
(cała rozmowa do posłuchania)