Zapis rozmowy Jacka Bańki z Tomaszem Zaborowskim, przewodniczącym Regionu Małopolskiego NSZZ Solidarność.

Rozmawiamy w 43. rocznicę podpisania Porozumień Sierpniowych. Od 20045 to Dzień Solidarności i Wolności. Czy podwyżki dla budżetówki, które mają sięgnąć 13%, są przez Solidarność do zaakceptowania?

- Jeszcze 1,5 tygodnia temu było to 6,5%. Teraz już prawie 13%. Komisja krajowa, która się zbierze we wrześniu, podejmie decyzję. Podejmują je też sekretariaty branżowe, zrzeszające służby publiczne. To krok w dobrym kierunku. Poczekajmy do 5-6 września. Będziemy wszystko wiedzieć.

Będzie zapowiadany na 15 września protest budżetówki?

- Tak samo odpowiem. Dajmy czas, żeby sekretariaty branżowe się zapoznały i zajęły stanowisko. Na dziś to wróżenie. Solidarność ma strukturę branżową i regionalną. Branże dyskutują o swoich problemach na szczeblach ministrów i one podejmują ostateczne decyzje. Regiony wspierają działania branż. To nasz obowiązek, ale decyzję podejmie odpowiedni sekretariat.

Jutro pikieta Związku Nauczycielstwa Polskiego. Też chodzi o podwyżki. ZNP chce 20%, ale podwyżki oczywiście będą niższe w przyszłym roku. Między Solidarnością i ZNP jest rozdźwięk. Solidarność popiera postulaty nauczycieli, żeby podwyżki były większe?

- Solidarność nauczycieli jak najbardziej to popiera. Mówią, że podwyżki proponowane są za małe. Są przygotowywane plakaty, żeby do ludzi trafił prawdziwy przekaz, ile zarabia nauczyciel na stażu i na innych szczeblach. Zarobki są niskie. Jakby strona rządowa wywiązywała się ze swoich obietnic, nie doszłoby do tej sytuacji. Solidarność, która wypracowywała tamte porozumienia, nie mówiłaby teraz, że obietnice nie są dotrzymywane.

Wystarczy zerknąć na stronę małopolskiego Kuratorium Oświaty. Jest tam ponad 1000 ogłoszeń dla nauczycieli. To ogłoszenia od 1 do 40 godzin...

- To wynik niskich zarobków. Zawód nauczyciela nie jest dla każdego. Musi być powołanie do pracy z dziećmi i młodzieżą. Musi być jednak też gwarancja finansowa. Jest odpływ młodych nauczycieli. Młody człowiek zakłada rodzinę, chce kupić mieszkanie, więc musi zarabiać więcej. Praca musi mu dawać stabilność. Nie dziwię się, że młodzi szukają innych możliwości. Jak nie będzie odpowiednich pieniędzy, nie będzie dobrej kadry.

Solidarność przygotowuje akcję informacyjną ws. rzeczywistych zarobków nauczycieli?

- Nie Solidarność szczebla krajowego, ale poszczególne szczeble branżowe przygotowują akcję plakatową. Zawód nauczyciela i przepisy, które powodują wynagradzanie, są tak skomplikowane, że dla normalnego człowieka nic nie jest jasne. Trzeba pokazać, ile zarabiają nauczyciele na różnych stopniach. Jak zaczniemy mówić o godzinach nadwymiarowych, każdy się pogubi.

Teraz emerytury stażowe. Tu jest zgoda Solidarności z prezydentem i rządem. Kiedy stażówki mogłyby wejść w życie?

- Deklaracji co do daty działania emerytur stażowych w Polsce nie ma. Ta koalicja ma mało czasu, żeby to zrobić przed wyborami. Chciałbym, żeby to było jak najszybciej, ale pewnie to będzie początek roku. Mam nadzieję, że ta dyskusja, która była toczona w Polsce, przekonała wszystkich polityków, bez znaczenia, z której strony stołu są, że emerytury stażowe są Polakom potrzebne. Należy im się to. Nie należy wkładać między wiersze, że ludzie będą pracować krócej, ale będą mniejsze świadczenia. Zawsze mówiliśmy, że emerytury stażowe spowodują, że wypłaty emerytur będą niższe.

Nie ma zatem deklaracji po podpisanym porozumieniu z premierem, że miałby to nastąpić na przykład od początku przyszłego roku?

- 1 stycznia byłby fantastyczny, żeby ogłosić, że emerytury stażowe już działają. Byłby to świetny prezent dla wszystkich pracowników.

Emerytury stażowe były wśród 21 postulatów przygotowanych przez Międzyzakładowy Komitet Strajkowy w 1980 roku. Poziom był niższy: 30 lat dla kobiet i 35 lat dla mężczyzn.

- Czasy się zmieniają, warunki pracy też. Trzeba się dostosować. Nasze wymagania i oczekiwania też mogą się zmieniać. Jakbyśmy dziś powiedzieli, że emerytury stażowe dla mężczyzn mają być po 30 latach pracy, nie byłoby sprzymierzeńców. Jednak już w 1980 roku widziano, że jak ktoś przez ileś lat uczciwie pracuje, należy mu się komfort decyzji o możliwości odejścia. Nie każdy musi też odejść.

Porozumienia Sierpniowe to był pierwszy krok do wolności?

- Pierwszy raz społeczeństwo zjednoczyło się. Bez Szczecina, Gdańska, Jastrzębia-Zdroju i innych miast, nie byłoby tego, co osiągnęliśmy. Głównym postulatem – poza finansowymi – były postulaty tworzenia niezależnych związków zawodowych. Wolności konstytucyjne, jak wolność słowa, wyznania, głoszenia tego co myślę, muszą być zagwarantowane. Późniejsze wydarzenia z 13 grudnia były konsekwencją tego, że władza bała się wolności. Nie bała się, że kiedyś spełnią się postulaty finansowe, ale bała się wolności, której możemy się nauczyć. Trzeba się jej nauczyć. Wolność raz dana nie jest dana na zawsze. Trzeba jej pilnować.

Z dzisiejszej perspektywy, wszystko potem potoczyło się błyskawicznie. Mówi pan o stanie wojennym, Okrągły Stół, czerwcowe wybory, Jesień Narodów...

- Można zadać sobie pytanie, czy gdyby nie sierpień, te kolejne wydarzenia by miały miejsce? Za żelazną kurtyną był sygnał, że jak się zjednoczycie, możecie zyskać swobody.

Jakie będą małopolskie obchody Dnia Solidarności i Wolności?

- Małopolskie obchody Dnia Solidarności i Wolności są w tradycyjnej formie od kilkunastu lat. Jest msza na Wawelu i potem uroczystość pod krzyżem katyńskim.