Zapis rozmowy Jacka Bańki i Adama Piśko z Tomaszem Leśniakiem, kandydatem komitetu Kraków Przeciw Igrzyskom na prezydenta Krakowa.

 

Jacek Bańka: 3% w ostatnim sondażu to niewiele. Uda się coś ugrać, wierzy pan w to?

Tomasz Leśniak: Jestem spokojny o wynik swój i całego komitetu. Jak popatrzymy na poprzednie wybory samorządowe, podobna inicjatywa w poznaniu przed wyborami miała 2% poparcia a w wyborach 10%.

 

J.B: I żadnego mandatu.

T.L: Niestety. Jednak w przypadku Poznania był niekorzystny układ okręgów. W Krakowie jest lepiej. Wystarczy nam 8% poparcia, żeby wprowadzić kilka osób do rady miasta.

 

J.B: Według pana zmienia się polityka miejska, dzięki działalności takich organizacji jak Kraków Przeciwko Igrzyskom?

T.L: Na pewno widać, że zmienia się retoryka polityków partyjnych. Zobaczymy czy to się przełoży na działanie w przyszłej kadencji. Mamy nadzieję, że to nie jest tylko chwyt wyborczy, ale polityka antysmogowa, tereny zielone i edukacja będą priorytetem.

 

J.B: Jak pan słyszy deklaracje antysmogowe, które padają z ust Marka Lasoty czy Łukasza Gibały i zapowiedzi Jacka Majchrowskiego, odnośnie zajmowania się drobnymi sprawami krakowian to czuje się pan okradziony z pomysłów?

T.L: Nie. My się cieszymy. Naszym celem było wpływanie na dyskusję w kampanii. Nie chcieliśmy sporu między PO a PiS. To sukces. Różnimy się jeśli chodzi o narzędzia. My mówimy o termomodernizacji jeśli chodzi o politykę antysmogową. Urząd miasta jest zbyt bierny. Inni chcą dokładać pieniądze do wymiany pieców.

 

J.B: O termomodernizacji też jest mowa.

T.L: To się pojawia. Z posłem Gibałą się różnimy odnośnie komunikacji miejskiej. On uważa,ze może być bezpłatna. Z naszych wyliczeń wynika, że to nie jest możliwe.

 

J.B: Kilka dni temu przedstawiciel Nowej Prawicy mówił, że jak dyskutujemy o finansowaniu kultury to powinno to się to tak zmienić, że całe pieniądze na kulturę powinny trafić do budżetu obywatelskiego. Co pan na to?

T.L: Budżet obywatelski też nie jest doskonałym narzędziem. Są interesy partyjne. Młodzieżówka PO była najbardziej skuteczna.

 

J.B: To chyba dobrze?

T.L: Nie wiem. Partie mają swoje struktury, które mogą wpływać na wynik. To zagrożenie, którego nie braliśmy pod uwagę. Na pewno nie można uzależniać finansowania poszczególnych dziedzin od budżetu obywatelskiego. Gmina musi mieć swoje zadania. Kultura to tego część. Pytanie jakie powinny być proporcje, które dystrybuujemy między KBF i organizacje pozarządowe. Naszym zdaniem jak 3 miliony idą do organizacji a 30 milionów do KBF to jest to za mało.

 

J.B: Zostańmy przy kulturze. Kraków powinien pozostać miastem wielkich festiwali?

T.L: Uważamy, że budżet na kulturę jest na odpowiednim poziomie. Pytanie czy nie możemy dych środków inaczej dystrybuować? My chcemy, żeby mocniej były docenione lokalne działania, które angażują młodzież, działania w domach kultury i szkołach. Kraków stawia na festiwale i marginalizuje działalność lokalną. Ona jest istotna. Tam wykształcają się artyści. Młodzi z tego korzystają. To nie wymaga wielu pieniędzy. W ten sposób budujemy swój potencjał kulturalny.

 

J.B: Kilka dni temu Marek Lasota mówił, że nie trzeba aż tylu festiwali. Jak twierdził, może ich być mniej, ale do tego dołożyć większe pieniądze i zrobić z nich światową markę.

T.L: Wtedy by były spory, które festiwale likwidować. Brakuje przejrzystości w polityce kulturalnej. Nie wiadomo dlaczego KBF wybiera jakie działania finansować. Jaka część postulatów środowiska jest uwzględniana i jak dzielimy środki?

 

J.B: Skrytykował pan trochę budżet obywatelski, że młodzieżówka PO zdominowała podział tych pieniędzy. Partie oczywiście mają struktury. W związku z tym, jak prezydent mówi o 10 milionach na budżet, jak z tego wybrnąć, żeby nie partie decydowały?

T.L: Tego się nie da wykluczyć, że radny miejski wykorzysta budżet obywatelski do promocji swojej osoby, szczególnie w okresie wyborczym. Można zmienić regulamin. Na przykład radni nie będą mogli składać projektów. Jednocześnie można lepiej promować to co składają mieszkańcy. Miasto nie podjęło działań informacyjnych na temat tego jakie projekty zostały złożone. Potem ludzie w chodzili na stronę a projektów było bardzo dużo. Wybory mogły być przypadkowe. Wygrywali ci, którzy mieli najlepsze narzędzia do promocji.

 

J.B: Czyli nie wycofujemy się, ale szukamy innych narzędzi. Niedawno władze Krakowa i Małopolski podpisały umowę, która jest początkiem działalności spółki Kraków – Nowa Huta Przyszłości. Marek Lasota mówi, że Kraków potrzebuje wiceprezydenta ds. Nowej Huty. Jaki pan ma pomysł na Nową Hutę?

T.L: To trudny obszar poprzemysłowy. Ta jest duża stopa bezrobocia i to są w większości ludzie w wieku ponad 50 lat. Dla nich perspektywą nie jest Nowa Huta Przyszłości To będzie za wiele lat. Kraków stawia na usługi finansowe, tam ma być tez logistyka. Ci ludzie nie znajdą tam pracy. Co zrobić z ludźmi 50+?Naszym rozwiązaniem jest zastosowanie klauzuli społecznych. W ten sposób przy zamówieniach publicznych, większe przywileje mają pracodawcy, którzy zatrudniają ludzi 50+ lub niepełnosprawnych.

 

Adam Piśko: Ma pan pomysł jak walczyć z graffiti w Krakowie?

T.L: Nie ma prostego rozwiązania. Naszym zdaniem miasto jest zbyt mało aktywne jak chodzi o współpracę z administracją budynków,żeby od razu reagować jak pojawia się mowa nienawiści na murach. To problem.

 

A.P: A może trzeba wpływać na posłów, żeby zmienili ustawę, aby miasto mogło zamalowywać bazgroły na murach kamienic, które nie należą do miasta?

T.L: Jest to jakieś rozwiązanie. Musimy się jednak skupić nad tym, żeby załagodzić konflikt na linii kibice Wisły – kibice Cracovii. Proponujemy takie miękkie działania, żeby już w szkole podstawowej, żeby dzieci z różnych szkół, miały zajęcia, które je integrują. Te antagonizmy nie muszą powstawać.

 

J.B: Jakby się nie udało wprowadzić radnych to co dalej z inicjatywą? Kraków Przeciw Igrzyskom przetrwa?

T.L: Mamy dużo pozytywnych głosów o naszym programie. Raczej spodziewamy się, że wynk będzie dobry. Jeśli się nie uda to w poniedziałek się zastanowimy co dalej. Problemów jest sporo. Ludzie nam to zgłaszają. Mamy co robić.