Polska, która z wojny bolszewickiej wyszła jako - uwaga - czwarta potęga pancerna świata, głównie dzięki odziedziczonym francuskim czołgom Renault FT-17, z pewnością takie ambicje posiadała. Niestety sprzęt pancerny z pierwszej wojny szybko się zestarzał a skromny potencjał przemysłowy końca lat 20. nie pozwalał na snucie śmielszych planów. Stąd też w 1929 roku sprowadzono do Polski brytyjskie tankietki typu Carden-Loyd, które poddano wszechstronnym próbom poligonowym. W czasie testów okazało się, że brytyjskie pojazdy prezentują się dużo gorzej niż w materiałach reklamowych, nie zdecydowano się więc na zakup licencji, zamiast tego postanowiono o produkcji własnego bezwieżowego czołgu rozpoznawczego - jak oficjalnie nazywano tankietki. Pierwsze modele oznaczone TK-3 przyjęto do uzbrojenia Wojska Polskiego w roku 1931 i w ciągu dwóch lat wyprodukowano około 300 sztuk tankietek. Od 1934 produkowano ulepszoną wersję znaną jako TKS. Jej również powstało około 300 sztuk.
Tankietki napędzał benzynowy, czterosuwowy silnik Forda, a później Fiata o mocy 42 lub 46KM, pozwalał on osiągać czołgom prędkość około 60 km/h. Pancerz stanowiły płyty walcowane o grubości od 6 do 10 milimetrów, a uzbrojenie - jeden karabin maszynowy. Niewielką część nowszych modeli, przed wybuchem wojny, przezbrojono w działko kalibru 20mm. Wprawdzie szybko okazało się, że idea tankietki, na współczesnym polu walki, nie spełnia pokładanych w niej nadziei, to jednak, konstrukcje TKS próbowano nieustannie ulepszać i modernizować. Czy to jako działko samobieżne, albo przeciwpancerne, czy to dobudowując obrotową wieżę. Żaden z tych pomysłów nie doczekał się seryjnej produkcji, poza zbudowanym na podwoziu TKS ciągnikiem artyleryjskim - C2P.