Radio Kraków
  • A
  • A
  • A
share

T. Sadlik: "Banki są zabezpieczone na wszystkie sposoby, trzeba to zmienić"

"Konsument może liczyć tylko na rzecznika praw konsumenta, który nie ma pieniędzy. Wystarcza mu na zatrudnienie dwóch studentów prawa. Trzeba to zmienić." - mówił na antenie Radia Kraków Tomasz Sadlik, krakowski tłumacz, który wytoczył proces jednemu z banków. Sadlik twierdzi, ze podczas brania kredytu we frankach szwajcarskich nie został odpowiednio poinformowany o ryzyku z tym związanym.

Zapis rozmowy Jacka Bańki z krakowskim tłumaczem, Tomaszem Sadlikiem, który pozwał bank do sądu.

Jak pan ocenia samą dyrektywę? Ona zabezpieczy na przyszłość takie osoby, które mogłyby się znaleźć w podobnym położeniu jak pan?

- Tak. Wprowadza się szereg regulacji, które zabraniają oferowania produktów, które nie są dopasowane do klienta. Pracujemy nad tym, żeby wprowadzić takie poprawki, które wprowadzą model amerykański. Jak ktoś bierze kredyt pod nieruchomość to w razie kłopotów, powinien móc oddać ją i mieć spokój. To powinno być w Polsce jak najwcześniej. Musi być ustawa i przed wyborami trzeba to wprowadzić. Po co czekać?

Ile osób poszkodowanych przez banki zgłosiło się do pana?

- Do tej pory zajmowaliśmy się tylko kredytami we frankach. Takich osób jest ponad 5000. Są także pierwsze osoby, które były inaczej oszukane. Naszym celem jest zmiana sytuacji, gdzie bank jest zabezpieczony na wszystkie strony. Konsument może liczyć tylko na rzecznika praw konsumenta, który nie ma pieniędzy. Wystarcza mu na zatrudnienie dwóch studentów prawa. Trzeba to zmienić. Jako jedyny kraj w Europie mamy bankowy tytuł egzekucyjny

Ale wie pan przecież, że ta granica między byciem ofiarą nieuczciwego pracownika banku a przeinwestowaniem jest ciężka do określenia i niejasna.

- Nie jest tak. Granica jest jasna. Przebiega wtedy, gdy pracownik banku, który jest specjalistą, przedstawia nam produkt, który nie jest do nas dostosowany. Klient jest niewyedukowany i oczekuje sprzedaży odpowiedniego produktu. Jak tak się nie dzieje to wina jest po stronie sprzedawcy, to on ma wszystkie dane. Po to ma zaplecze i wiedzę, żeby nie sprzedać klientowi niedostosowanego produktu.

Przy okazji pana historii pytamy polityków i finansistów czy państwo powinno w takich przypadkach pomagać. Mówią, że tak ale w konkretnych sytuacjach, jeśli osoba, która zaciągała kredyt hipoteczny myślała o zakupie pierwszego mieszkania. W pana przypadku tak nie było.

- Mój wypadek jest osobny i szczególny. Mam dowody na to, że doszło do podwójnego złamania reguł. Dostałem wadliwy produkt i wiem, że były pracownik banku złamał procedury bankowe. Nie przedstawiał ryzyka i tym podobnych. On mówił, że moja rata we franku będzie niższa przez 30 lat o 400 złotych. Ja jestem pewny wygranej, mam twarde dowody. Kiedy rząd powinien pomagać? Nie chcemy pieniędzy. Jak osoby takie jak ja wpadną w kłopoty to płaci podatnik. Państwo płaci za perturbacje rodzinne, nie dostaje od nas podatków. W tej chwili państwo nam już pomaga. Chcemy się tylko uczciwie rozliczyć z bankami. Bank mi dał 600 tysięcy, ja spłaciłem 255 tysięcy, oddaje pod zastaw nieruchomość i do widzenia. Tak być powinno. Chcemy od rządu pomocy legislacyjnej. Pracujemy nad projektem ustawy z dwoma partiami. Rząd powinien uruchomić swoje instytucje. To się dzieje. Prokuratura okręgowa w Krakowie zajęła się nieuczciwymi praktykami banków. Toczą się też inne postępowania.

Kiedy pytamy o pana wypadek specjalistów od rynku finansowego to oni mówią, że rzeczywiście wiele na to wskazuje, że polityka banku mogła być taka, że te produkty sprzedawane były świadomie, ale z drugiej strony nikt nie chce polecać pana drogi, żeby iść z tym do sądu, bo niekoniecznie się wygra. Co by pan radził?

- Każdy przypadek jest osobny. Ja mam dowody, że naruszone zostały przepisy. Kiedy do mnie się zgłaszają osoby o poradę to odsyłam do prawników i przesyłam pakiet informacji, które mówią o możliwych drogach.. Możliwe drogi są trzy. Pierwszą jest rozmowa z bankiem, do negocjacji jako pierwszy zgłosił się GetIn Bank. To najlepsze wyjście. Drugie wyjście to pozew indywidualny lub zbiorowy. Przy pozwie indywidualnym ja jestem chroniony, po orzeczeniu ze Strasbourga, przed egzekucja do momentu wyjaśnienia. Z drugiej strony ponoszę koszty adwokata, wpisowego sądowego i straconego czasu. Dołączenie się do pozwu zbiorowego też ma plusy i minusy. Plusem jest to, że wszystkie nasze umowy są nieważne. Mówię to z pełną odpowiedzialnością. Wystarczy zebrać 10 osób, które maja taką samą umowę i udowodnić, ze nie były one negocjowane indywidualnie. To nie wiąże takiej umowy.

Warto w każdym razie do pana stowarzyszenia się zgłosić, chociażby po informacje?

- Każda osoba, która się do mnie zgłasza, czy to mailem czy przez stronę internetową, otrzymuje pakiet informacji. To są tłumaczenia orzeczeń, linki do publikacji, opinie prawne i apele. Uważam, że pozycja banku w Polsce jest nie do utrzymania,. Trzeba to zrobić tak jak jest w Szwecji. Klient musi mieć pewność, że zostanie poinformowany, to jest w interesie banku. Chcemy normalności. To nasz pierwszy punkt w programie społecznym. Chcemy iść po kolei tematami. Najpierw były kredyty frankowe, teraz to rozciągamy. Nie chcemy być jak inne ruchy społeczne, które dużo mówią a nic nie robią. My chcemy robić. Jak ktoś chce się do nas dołączyć to zapraszam.


Wyślij opinię na temat artykułu

Komentarze (0)

Brak komentarzy

Dodaj komentarz

Kontakt

Sekretariat Zarządu

12 630 61 01

Wyślij wiadomość

Dodaj pliki

Wyślij opinię