Radio Kraków
  • A
  • A
  • A
share

Szymon Makuch: „Relacja z ojcem była bolesna, ale nauczyła mnie, jak walczyć o siebie”

Szymon Makuch – krakowianin, ultramaratończyk i przewodnik wysokogórski, którego życie to połączenie ekstremalnych wyzwań sportowych z misją niesienia pomocy innym. Jego historia, ukazana w dokumencie "Karakorun" (2023, reż. Adrian Dmoch), to opowieść o determinacji, relacjach rodzinnych i głębokim zaangażowaniu w cele charytatywne. W rozmowie z Sylwią Paszkowską Szymon Makuch podzielił się szczegółami swojej podróży przez góry Karakorum i osobistymi przeżyciami, które ukształtowały jego drogę życiową. Jak sam mówi: „Czasem trzeba zrobić coś szalonego, by przekonać się, na co naprawdę nas stać.”

Bieganie jako ucieczka i terapia

Dla Szymona Makucha bieganie zaczęło się jako sposób na ucieczkę od trudnej codzienności. W młodości bieganie stało się dla niego formą oddechu od problemów rodzinnych. Dorastał w domu, gdzie alkohol był problemem, a brak obecności ojca odcisnął piętno na jego dorosłym życiu. Jednak zamiast poddać się trudnościom, Makuch postanowił przekuć je w motywację.

Relacja z ojcem była dla mnie przez wiele lat bolesna, ale w końcu udało mi się zmierzyć z tym ciężarem.

Bieganie stało się dla niego nie tylko fizycznym wyzwaniem, ale także formą psychoterapii. Jak sam podkreśla, jego aktywność to sposób na pogodzenie się z przeszłością i budowanie nowych relacji z najbliższymi. Makuch nie zatrzymał się na krótkich dystansach. Jego maratony stały się wyzwaniami ekstremalnymi, wymagającymi zarówno kondycji, jak i odwagi. Islandia, wysokie partie Alp czy pustynne krajobrazy – wszędzie tam testował swoje granice. Ostatecznie zdecydował się na jedno z najbardziej wymagających przedsięwzięć: bieg przez góry Karakorum w Pakistanie.

To była droga przez piekło, ale także niesamowita przygoda. Chciałem sprawdzić, na co mnie stać, ale przede wszystkim chciałem pomóc innym.

W Pakistanie nie tylko zmagał się z ekstremalnymi warunkami, ale również prowadził zbiórkę na rzecz dzieci chorych onkologicznie. To doświadczenie zmieniło jego życie i stało się fundamentem jego misji.

Szymon Makuch w studiu Radia Kraków, fot. Sylwia Paszkowska

Szymon Makuch w studiu Radia Kraków, fot. Sylwia Paszkowska

Ekstremalna przygoda w Karakorum

Bieg przez Karakorum to marzenie każdego ultramaratończyka, ale także wyzwanie graniczące z niemożliwością. Szymon Makuch musiał zmierzyć się nie tylko z surową naturą, ale także z ekstremalnymi warunkami klimatycznymi. Bieg zaczynał każdego dnia około siódmej rano, ponieważ od godziny dziesiątej słońce stawało się nie do zniesienia. Jego plan dnia był prosty, ale wymagał ogromnej dyscypliny.

Wstawałem o 5:36, jadłem owsiankę i ruszałem. Wiedziałem, że później będzie tylko trudniej.

Podczas swojej wyprawy Makuch nie był całkowicie sam. Towarzyszyli mu reżyser filmu "Karakorun", Adrian Dmoch, oraz dwóch pakistańskich współpracowników – kierowca i przewodnik. Mimo to wiele momentów na trasie wymagało od niego samotnego wysiłku. Jak mówi, największym wyzwaniem była konieczność balansowania między samotnością a odpowiedzialnością wobec swojej misji.

Bieg przez Karakorum miał nie tylko charakter sportowy, ale również głęboko charytatywny. Szymon Makuch zbierał środki na rzecz dzieci zmagających się z chorobami onkologicznymi, wspierając polską fundację HEROSI oraz pakistańską Indus Hospital.

To dzieci toczą prawdziwą walkę. Moje zmagania na trasie były niczym w porównaniu z ich codziennym bólem.

Choć udało się zebrać „zaledwie” 220 tysięcy złotych z planowanych pół miliona, suma ta pozwoliła na zakup sprzętu medycznego i leków dla dzieci w Pakistanie. Na trasie otrzymywał od nich nagrania wideo z przesłaniem wsparcia, które nazywa „pocztówkami od bohaterów”. Te emocjonalne momenty były dla niego największą nagrodą.

Człowiek i misja: co dalej?

Po zakończeniu biegu Szymon Makuch nie zamierzał wracać na te same szlaki. „Staram się nie wracać do tej samej rzeki w tych samych butach biegowych,” mówi żartobliwie. Jak sam przyznaje, Pakistan był niesamowitym doświadczeniem, ale teraz szuka nowych wyzwań. Jednocześnie Makuch podkreśla, że ekstremalne biegi to nie tylko sport. To forma refleksji nad życiem, własnymi możliwościami i wytrzymałością.

Czasem trzeba zrobić coś, co wydaje się niemożliwe, aby zrozumieć, kim naprawdę jesteśmy.

Szymon Makuch, „chłopak z Krakowa”, jak często siebie nazywa, ma wiele planów na przyszłość. Choć nie zdradza szczegółów, obiecuje, że każdy jego projekt będzie miał charakter charytatywny. Jak sam mówi: „Nie mogę zdradzić, ale jak to zrobię, to opowiem.” Niezależnie od tego, gdzie zaprowadzi go kolejna trasa, jego misja pozostaje jasna: łączyć sport z pomocą dla potrzebujących. Dzięki takim ludziom jak on świat staje się lepszym miejscem – krok po kroku, bieg po biegu.

(cała rozmowa do posłuchania)

Tematy:
Autor:
Sylwia Paszkowska

Wyślij opinię na temat artykułu

Komentarze (0)

Brak komentarzy

Dodaj komentarz

Kontakt

Sekretariat Zarządu

12 630 61 01

Wyślij wiadomość

Dodaj pliki

Wyślij opinię