Radio Kraków
  • A
  • A
  • A
share

Sytuacja koni na drodze do Morskiego Oka może się poprawić?

  • Rozmowy
  • date_range Poniedziałek, 2014.08.11
"KTOZ od lat prowadzi nierówną walkę z góralami i TPN. Dla górali to źródło zysków, ale patrząc na cierpienie zwierząt i zyski, uważamy, że należy coś zrobić." - mówiła na antenie Radia Kraków Katarzyna Turzańska z Krakowskiego Towarzystwa Opieki Nad Zwierzętami.

Zapis rozmowy Jacka Bańki z Katarzyną Turzańską z Krakowskiego Towarzystwa Opieki Nad Zwierzętami oraz Maciejem Myśliwcem, socjologiem z AGH.

Jacek Bańka: Każdego roku oburzamy się co się dzieje na drodze do Morskiego Oka. Teraz też sobie pogadamy a będzie jak było?

K.T: Mamy nadzieję, że nie. KTOZ od lat prowadzi nierówną walkę z góralami i TPN. Dla górali to źródło zysków, ale patrząc na cierpienie zwierząt i zyski, uważamy, że należy coś zrobić. Nawet można zminimalizować dochody fiakrów i poprawić dolę zwierząt. Niewielki nasz sukces to próby wysiłkowe dla koni. Wcześniej było to bez ograniczeń.

J.B: Ciężko tak dyskutować z góralami: „zminimalizujemy wam dochody, ale koniom będzie lżej”.

M.M: To problem partnerskiego podejścia do zwierząt. Koń nie jest rzeczą, ma podmiotowość, osobowość i powinno być traktowane po partnersku. Tu koń jest narzędziem pracy, na którym trzeba zarobić. Słyszymy od lat, że furmanki są przeciążone. Konie przechodzą próby wysiłkowe, ale w określonych warunkach. Góral pracuje w innych. Nie można apelować do górali, ale do użytkowników wozów.

J.B: To mamy teraz z jabłkami. Z końmi jest możliwa społeczna akcja, żeby nie korzystać z fasiągów?

K.T: Najgorsze jest to, że fiakrzy mówią, że konie są przyzwyczajone i jak ktoś protestuje to jest zakrzyczany przez właścicieli koni, że nie powinien się wtrącać.

J.B: Pani walczy i spotyka się z postawą niezbyt ugodową?

K.T: Nie jest to postawa ugodowa, ale nie można z racji postawy drugiej strony się poddać. Będziemy działać do skutku. Konie nie znikną, nie jestem optymistką, ale chce przestrzegania ustaleń, które są przyjęte na papierze.

J.B: Czyli najbardziej efektywna by była niewidzialna ręka rynku? Jak nie ma zapotrzebowania to trzeba szukać innego dochodu?

M.M: Tu jest jeszcze problem z profilem klienta jadącego do Morskiego Oka. Tam nie chodzą ludzie z doświadczeniem. To są wycieczki spacerowe. Trasa jest spacerowa i jak się wybieramy do Morskiego Oka to idźmy na nogach. Możemy pokazać góralom, że nie będziemy ich wspierać.

K.T: Los tych koni jest dramatyczny. One kończą w rzeźni. Nie będę tego opisywała. O tym też musimy pamiętać. Wyeksploatowany koń jest niczym, górale się nim nie przejmują. Nasze działania są takie, żeby ci, którzy wykorzystują konie, kuli je. Część z tych koni nie ma podków a to jest bolesne.

J.B: Końska dola na Podhalu a psi los w Krakowie. Jeszcze nie widać na ulicach w Małopolsce tego, co widać w miastach zachodniej Europy.

K.T: Nie tylko w zachodniej Europie. Wiele miast w Polsce prowadzi akcje wystawiania misek woda przed lokale.

J.B: O tym mówimy. Właściciele lokali wystawiają miski z wodą i zwierze może się napić podczas upału.

K.T: Nie tylko te bezdomne, ale także właściciele zwierząt, którzy idą z pupilem nie pomyślą o tym, że psu może chcieć się pić.

J.B: To nic nie kosztuje i dobrze świadczy o właścicielu restauracji.

M.M: Jeśli właściciel restauracji wystawia naczynie z wodą to on o tym decyduje. To może być z przodu dla zwierząt, ale także od podwórka. Wiele wolno żyjących kotów tam się przemieszcza. Warto wodę wystawiać z dwóch stron. Jeśli najemca lokalu to wystawi to nikt nie może tego zabronić. Jak ja wystawię to administrator osiedla może tego zakazać, mimo że to jest wbrew empatii. Futrzakom jest cieplej niż nam. One się nie pocą i to jest trudna sytuacja. Zawsze apelujemy w lecie, żeby wystawiać wodę.

K.T: Nie mówiąc o tych psach, które życie spędzają przy łańcuchach. Pies potrzebuje cienia i świeżej wody. Beczka po paliwie nie jest budą dla psa, gdzie można go schronić.

J.B: Deklarujemy miłość do czworonogów a mamy takie sytuacje? Jest jeszcze debata o grzebowisku w Krakowie.

K.T: Grzebowisko to konik KTOZ. Od lat występujemy o stworzenie miejsca, gdzie ludzie mogliby pochować swoje zwierzęta. 99% osób działa nielegalnie. Jak nasze zwierze umrze to wielu z nas nie chce go oddać do utylizacji, ale chcielibyśmy go pochować. Na świecie są cmentarze dla zwierząt. Pod Warszawą też takie jest.

J.B: Każdy mówi, że dobrze, ale nie w moim sąsiedztwie.

M.M: To bolesne. Jak tracimy pupila to chcemy mieć miejsce pamięci. To członek rodziny, kochaliśmy go. Nie chcemy go chować po nocy po kryjomu. Kara za nielegalny pochówek to nawet 10 tysięcy złotych. Każdy kto to robi, nawet na swojej działce, łamie prawo. Jak można nakazać komuś wyrzucenie zwierzaka jak odpadu. W Dobczycach jest takie miejsce, ale w Krakowie też być powinno.

K.T: Są wieczne dyskusje. Tak jak są problemy ze spalarnią zwłok ludzi, tak są problemy z grzebowiskiem.

J.B: Pani powiedziała, że zwierzęta trzeba kochać mądrze. Jak to rozumieć?

K.T: Od lat spotykamy się z sytuacją, że komuś się wydaje, że kocha zwierzęta, gromadzi je, nie ma pieniędzy na opiekę i zwierzaki stają się ofiarami miłości. Jak mamy zwierze to bądźmy odpowiedzialni. Rozmawialiśmy p koniach, które wczoraj spacerowały pod hotelem Forum. Jak przerażająca jest głupota właściciela? One mogły uciec, wpaść pod auto. Koń to przypadek ekstremalny, ale to dotyczy też psów. Ludzie go biorą, bo jest śliczny. To jednak obowiązek na lata. Zwierze trzeba leczyć, utrzymać, zastanowić co z nim jak wyjedziemy na wakacje.

J.B: Dyskusje powtarzają.

M.M: Co roku. Zawsze są porzucone zwierzęta.


Wyślij opinię na temat artykułu

Komentarze (0)

Brak komentarzy

Dodaj komentarz

Kontakt

Sekretariat Zarządu

12 630 61 01

Wyślij wiadomość

Dodaj pliki

Wyślij opinię