Podwyżki podatków, uszczelnienie opłaty miejscowej. Porządki w Zakopanem

Dzisiejszy „Dziennik Polski” pyta, czy w Zakopanem dojdzie do referendum w sprawie odwołania burmistrza Łukasza Filipowicza. Jakie są nastroje branży turystycznej i przedsiębiorców? Czy w ogóle w Zakopanem dzieje się źle?

Na pewno nie dzieje się źle i daleki jestem od tego, żeby w ogóle podnosić temat odwołania burmistrza. Dajmy, na Boga, że tak powiem, tym nowym władzom dopełnić swoich zobowiązań i żeby te pomysły i te wdrażane rozwiązania faktycznie miały szansę wybrzmieć jakimś echem. Nie możemy jeszcze tego zweryfikować. Wydaje się, że u nas jest dużo spokojniej niż... w mediach.

Co dla nas najistotniejsze – jesteśmy w permanentnym kontakcie i dialogu, co do tej pory nie było dla nas tak oczywistym.

Powodem miała być podwyżka lokalnych podatków, między innymi, ale czy uszczelnianie opłaty miejscowej? To wszystko mogłoby dolać tylko oliwy do ognia?

Nie, na pewno nie. Znacząca część przedsiębiorców z pewnym niesmakiem przyjęła podwyżki cen odbioru śmieci i podatku od nieruchomości, ale równocześnie oczekujemy tego, żeby weryfikacja i ściągalność tych podatków była na zasadnym poziomie.

Burmistrz Zakopanego: rozdawnictwo musi doprowadzić do dziury budżetowej Burmistrz Zakopanego: rozdawnictwo musi doprowadzić do dziury budżetowej

Ci, którzy udostępniają swoje lokale komercyjnie, powinni płacić podatek od nieruchomości komercyjnie. Pieniądze z uszczelnionego systemu pobierania opłaty lokalnej, a są to przepotężne kwoty, zasilą budżet miasta. Od tych, którzy legalnie, oficjalnie funkcjonują najłatwiej jest wziąć. Tu jest pewien niesmak, ale wiemy, że wymaga to także czasu.

W Zakopanem jak w Kościelisku – będzie abolicja?

Burmistrz Filipowicz mówił ostatnio, że oddala się na razie wizja wprowadzenia karty turysty. Czy Zakopane nie powinno się zdecydować na takie doraźne rozwiązanie jak abolicja dla tych, którzy nie płacą? Tak zrobiło Kościelisko.

Zakopane: plaga oszustw na niestniejące kwatery noclegowe Zakopane: plaga oszustw na niestniejące kwatery noclegowe

Abolicja jest dyskutowana. Jest to jedno z rozwiązań, które faktycznie w Kościelisku nie tylko umożliwiło progres tego rozwiązania, ale przede wszystkim dużej części społeczeństwa uświadomiło podczas rozmów - także burzliwych – o jak duże pieniądze chodzi i co można z nimi zrobić. Spójrzmy jak pięknie Kościelisko się transformuje dzięki tym środkom. Ten pomysł można by powielić w Zakopanem, ale w troszkę innej skali.

Dałoby się to przenieść z, jednak, małej gminy na zdecydowanie większe miasto?

Ilość tutaj jest wtórna. Jakość jest priorytetowym elementem. Jednak drobni przedsiębiorcy z Kościeliska nijak nie przystają do zakopiańskich potentatów. Rozmowa z nimi powinna być jednak łatwiejsza. To są w miarę profesjonalni przedsiębiorcy dysponujący innym budżetem i też większą wiedzą. Te dyskusje powinny być szybsze i sprawniejsze.

Co zmieni tatrzańska karta turystyczna?

Sama karta turysty wpłynęłaby także na jakość oferty turystycznej?

Gdyby faktycznie karta tatrzańska miała przyjąć takie rozmiary, to byłoby to spełnienie wszystkich marzeń, zarówno przedsiębiorców w ramach wykreowania spójnego produktu usługowo-noclegowego (przede wszystkim nośnika marketingowego), ale i turystów, którzy otrzymywaliby rzetelną i faktyczną wartościową wiedzę dotyczącą pobytu. Nie tylko same rabaty, ale pakiet dodatkowych usług, jak choćby zuniwersalizowane usługi transportowe. To by był produkt na miarę Zakopanego i tego oczekujemy. Nawet jeśli miałoby się chwilkę odwlec, to warto poczekać dla tego pełnowartościowego wymiaru.

Karta Turysty pomoże ograniczyć szarą strefę w Zakopanem? Karta Turysty pomoże ograniczyć szarą strefę w Zakopanem?

Czy to realne narzędzie służące łagodzeniu skutków nadmiernej turystyfikacji? W „Gazecie Wyborczej” pisano niedawno, że coraz więcej mieszkańców Zakopanego myśli o wyprowadzce. Horrendalne ceny nieruchomości, niskie zarobki, brak przestrzeni dla mieszkańców, hałas, korki.

O turystyfikacji w ramach karty tatrzańskiej nie można mówić. Jest to jednak element poboczny. Turystyfikacją Zakopanego nie zarządzimy kartą, ale kartą możemy zweryfikować faktyczne status quo tysięcy lokali, które w optyce urzędu miasta są mieszkalnymi, a faktycznie są komercyjnymi i niewspółmiernie obciążają budżet miasta. A do tych lokali miasto musi dostarczać wodę, odbierać śmieci, zapewnić dojazd, odśnieżyć drogi… Właściciele tych lokali w żaden sposób nie partycypują proporcjonalnie do osiąganych przez nich dochodów w tych kosztach miasta.

Tu też trzeba postawić diagnozę, czy to miasto jest jeszcze do obrony: miasto, gdzie mieszkamy z przyjemnością, czy też jest to plastikowa wydmuszka będąca wielką noclegownią pod Tatrami. Teza odległa, natomiast trzeba ją mieć na horyzoncie. Dziś wiemy, że miasto robi wszystko dla mieszkańców, obciążając tymi kosztami przedsiębiorców. A przecież w Zakopanem nie mamy – co zawsze powtarzamy – ani przemysłu, ani rolnictwa. Są tylko i wyłącznie pieniądze płynące z turystyki.

Istotna jest próba wyważenia przez Urząd Miasta, co robimy dla przedsiębiorców, czyli dla turystów, a co dla ok. 25 tysięcy mieszkańców.

Czy Zakopane jest jeszcze do obrony jako miejsce do życia?

Bezwzględnie tak. Ciągle zachowało swoją tożsamość i autentyzm. Mieszkają tam rdzenni mieszkańcy, w dużej mierze górale, ale i ci nierdzenni mieszkańcy tych regionów. To jest drugie, trzecie pokolenie, którzy chcą w tym mieście mieszkać, którzy czerpią z tego radość i doskonale rozumieją potrzeby rozwoju i priorytetyzacji korzyści dla gości względem tego, jak my w tym mieście bytujemy. Trzeba tego bronić, ale trzeba też ustalić priorytety.

Sylwester w Zakopanem w nowej formule

A czy obserwuje pan to, że turyści przyjeżdżający choćby teraz, w czasie świątecznym i noworocznym, zaczynają poszukiwać czegoś innego niż do tej pory? Już sama oferta sylwestrowa się zmieniła – będzie ludowo a nie… disco.

To ocenimy w okolicach 2, 3 stycznia 2025 roku. Od września odpowiadamy na pytania gości o imprezę sylwestrową. Sylwester w Zakopanem mocno zakorzenił się w świadomości rzeszy Polaków. Gdy z naszej strony padała odpowiedź, że nie wiadomo, albo że odbędzie się w innej formule, to wtedy te rezerwacje zaczynały napływać i faktycznie się realizować. Goście w dużej mierze nie oczekiwali kontynuacji tego, co było.

Zmiana pokoleniowa, zmiana świadomości – ekonomicznej i podróżniczej – powoduje, że wielu naszych zacnych gości poszukuje tej tożsamości zakopiańskiej, rdzennej kultury, filozofii slow life, którą tak łatwo można w Zakopanem złapać i nie trzeba jej sztucznie kreować. Odwaga cywilna urzędu, który zaproponował tak ekstremalnie alternatywne rozwiązanie, powinna zaskutkować przede wszystkim zmianą przekazu marketingowego, ale także przeprofilowaniem naszego gościa. Gościa poszukującego autentycznych przeżyć w tym regionie.

Jaki jest poziom rezerwacji przed tym szczytem świąteczno-noworocznym? Jak rozkładają się akcenty na tę turystykę krajową, a jak na zagraniczną?

Święta nie będą tak dobre jak zeszłoroczne, o ile można je tak nazwać. Będą bardzo przyzwoite i ocierają się gdzieś tam w tej średniej około osiemdziesiąt procent. Oczywiście mamy maruderów, którzy nie przekroczyli dwudziestu, trzydziestu procent, ale to tylko ich wina. Miejsce, cena, jakość, kultura organizacyjna to są już w tej chwili bardzo duże subtelności, które rynek natychmiast wychwytuje.

Z drugiej strony mamy obiekty świąteczne, które już na przełomie sierpnia i września raportowały sto procent. Osiemdziesiąt procent prawdopodobnie zostanie osiągnięte. To absolutnie satysfakcjonujący wynik w związku z tym, co się dzieje na świecie.

Jest przewaga Polaków, którzy realizują swoje marzenia o klasycznych, górskich, śnieżnych świętach i mamy nadzieję, że to się uda (jeśli chodzi o aurę oczywiście). Ale widzimy też gościa europejskiego, mieszkańców krajów Europy Zachodniej, którzy, może nie masowo, ale faktycznie policzalnie, przyjeżdżają do nas na eklektyczne święta.

Sylwester – tu zwykle mamy sto procent obłożenia. Bywa i sto trzy, a gdy wszystko jest sprzedane, to oddajemy nasze domy i mieszkania. Trzeba dodać, że po lekkiej korekcie ceny świątecznej, sprzedajemy je średnio o prawie dziesięć złotych taniej niż w zeszłym roku. Sylwester jest średnio o siedem procent droższy niż w zeszłym roku. Ostatnie miejsca na Sylwestra jeszcze są, ale trzeba być czujnym. Im mniej miejsc, tym więcej oczywiście oszustw i fikcyjnych ofert w sieci.

Są jakieś tegoroczne trendy?

Widzimy, że nie ma chęci do „przedłużania” Świąt o ten poprzedzający je weekend. Dotychczas to było bardzo częste zjawisko. Jeśli święta były zaraz na początku tygodnia albo na końcu, to bardzo często widzieliśmy, że przedłużano pobyt o dwie doby. Z drugiej strony widzimy dłuższy pobyt sylwestrowy. Taka jest praktyka i ekonomia, że oferty sylwestrowe dotyczyły pobytów na minimum dwie, trzy doby. Często wydawało się to bardzo trudne. Natomiast w tym roku nie słyszymy z rynku takich głosów. Raczej wydaje się, że średnia długość pobytu sylwestrowego będzie wydłużona.