Gośćmi Rafała Nowaka-Bończy byli Aleksandra Zapolska z fundacji polsko-ukraińskiej Zustricz i Łukasz Wantuch społecznik i były krakowski radny, organizator zbiórki na rzecz Artioma.

Rafał Nowak-Bończa: Zaprosiłem państwa, żeby porozmawiać o tym, czy my w Krakowie, Polacy wciąż współczujemy, pomagamy, solidaryzujemy się z uchodźcami z Ukrainy. Pretekstem jest  brutalne pobicie 17-letniego Artioma na krakowskim Zakrzówku. Czy został zaatakowany dlatego, że jest Ukraińcem?

Łukasz Wantuch: To był napad na tle rabunkowym. Artiom z kolegami rozmawiali po ukraińsku, podeszła do nich grupa pseudokibiców, kazali oddać pieniądze, telefony. Kiedy usłyszeli „nie”, wpadli w furię, zaatakowali. Głównym motywem był więc motyw rabunkowy, tak mi się wydaje. Być może fakt, że mówili po ukraińsku, sprawił, że napastnicy uznali, że łatwiej im będzie ich okraść.

Oprócz uszkodzenia czaszki, mózgu, Artiom ma też obcięty kciuk.

Łukasz Wantuch: Tak. Kciuk udało przyszyć, za pół roku ma wrócić sprawność. Najgorsze są obrażenia głowy, Artiom był na progu śmierci.

Trzej nastolatkowie sprawcami awantury na Zakrzówku. Są w rękach policji

Pani Aleksandro, pani mieszka w Krakowie od wielu lat, jak w pani odczuciu się zmienia podejście na ulicy, parku, w sklepie do Ukraińców w Polsce, w Krakowie?

Aleksandra Zapolska: Jeżeli porównujemy do lutego 2022 roku, to na pewno jest zauważalne zmęczenie, przejawy różnego rodzaju niechęci, co spowodowane jest upływem czasu, ludzie zaczynają myśleć o sobie, o swoich interesach, znowu pojawia się pojęcie „obcych”, którzy mogą stwarzać zagrożenie.

Więcej jest współczucia czy niechęci?

Aleksandra Zapolska: Uważam, że jednak więcej jest pozytywnego podejścia. Społeczeństwo polskie zobaczyło cały przekrój społeczności ukraińskiej – od ludzi z różnymi problemami do bardzo wykształconych z wysokimi kwalifikacjami, bardzo kreatywnych. Jako polskie społeczeństwo uczymy się rozumieć innych ludzi, szukać wspólnej przestrzeni. Mam na myśli drobiazg, które są trudno zauważalne, ale powodują niechęć albo brak zrozumienia. Nie zapominajmy też, ich kraj jest nadal w stanie wojny - giną ich rodziny, przyjaciele, znajomi. Emocje z tym związane, poczucie tego jak się tu odnajdują i jak otoczenie na to reaguje, ma też duże znaczenie. Pozytywnego podejścia jest dużo, ale martwi mnie, że zaczynają się też przejawy niechęci, pojawiają się też stereotypy. Jeśli chodzi o atak na Artioma i jego kolegów, zgadzam się, że ich narodowość raczej nie była bezpośrednią przyczyną, ale to mogło sprowokować napastników. Zastanawia mnie natomiast kwestia bezpieczeństwa w publicznej przestrzeni, to dotyczy każdego, kto by tam się mógł znaleźć. Z tego co wiem, w grupie, która została napadnięta, były także dziewczęta, chłopcy starali się je ochronić.

Zustricz znaczy spotkanie

Dochodzą do pani sygnały o innych podobnych atakach, może nie aż tak brutalnych? Czy to się zdarza, tylko my o tym nie wiemy?

Aleksandra Zapolska: Zdarzają się pobicia niestety, ale są też ataki słowne na przykład w tramwajach, ale też w szkołach, zwłaszcza wśród starszych uczniów.

Wyśmiewanie, obelgi?

Aleksandra Zapolska: Komentarze typu: „wracajcie do domu”, „co wy tu macie do powiedzenia?”, „żyjecie za nasze pieniądze”. Na szczęście nie są to masowe ataki, ale naszym zadaniem jest przeciwdziałać takim zachowaniom. Nie zapominajmy, że zwłaszcza w Krakowie ponad 60% osób, które przyjechały po wybuchu wojny w wieku produkcyjnym, pracuje. To pokazuje, że oni też mają wkład w gospodarkę, w nasze miasto, Ukraińcy też przynoszą pomysły i pieniądze.

Wojna w Ukrainie w reportażach Radia Kraków

Wróćmy do teraz do sprawy ataku na Artioma. Zorganizował pan dla niego zbiórkę, na koncie jest grubo ponad 50 000. To znaczy, że wielu ludziom zależy, że wiele osób mu współczuje i wstydzi się za tych bandytów.

Łukasz Wantuch: Tak, ja też jako Polak się wstydzę, że takie rzeczy się dzieją. Czuję wstyd, że ktoś, kto jest członkiem naszego narodu, w taki bandycki sposób katuje człowieka. Jestem ogromnie zaskoczony, że prokuratura zakwalifikowała ten czyn jako pobicie, a nie usiłowanie zabójstwa. Jeżeli ktoś kogoś bije maczetą po głowie, to jest to tzw. zamiar ewentualny. Może ta osoba nie planuje, ale godzi się z ewentualnością, że ta osoba może być zabita. Mam nadzieję, że prokuratura zmieni kwalifikację, bo nie wyobrażam sobie sytuacji kiedy ten bandyta otrzyma wyrok w zawieszeniu i wyjdzie na wolność. Artiom jest bardzo pogodnym chłopakiem. Byłem wczoraj w szpitalu, pierwsza jego myśl była taka, żeby zebrane pieniądze zostały przekazane na szpital w Kijowie. Nie wiadomo, na ile uda się uratować jego zdrowie, kciuk można przyszyć, ale ma też poważne obrażenia głowy, nie wiadomo co będzie za pół roku, czy za rok. Jeżeli ktoś zazdrości, że taka kwota została zebrana, to ja proponuję żeby się zamienił. Jeżeli ktoś ma dziecko, to go zapytam, ile pieniędzy chce za to, żeby jego dziecko leżało włos od śmierci z perspektywą bardzo długiej rehabilitacji. Niech się zamieni, niech się poczuje na miejscu rodzica, który przeżył piekło. Ile pieniędzy to jest dla niego warte? Mama Artioma zaproponowała, że się podzieli zebranymi pieniędzmi, ale ja będę ją przekonywał, by zatrzymała je dla siebie, bo rehabilitacja osoby, która ma uszkodzenia neurologiczne może być bardzo kosztowna. Niemniej sam fakt, że w takiej sytuacji, kiedy została tak mocno skrzywdzona, ona myśli o innych w pierwszej kolejności, a nie o sobie, to przyznam, że byłem bardzo wzruszony. Mam nadzieję, że się uda zebrać jak najwięcej pieniędzy. Zachęcam państwa do wpłaty, można wejść na mój profil na Facebooku, tam jest link do zbiórki. Prawie 1000 osób wpłaciło, każda złotówka się liczy. Jeżeli doszło do uszkodzeń mózgu, to rehabilitacja zajmie długie tygodnie. Zachęcam państwa gorąco do wpłacania pieniędzy, cała kwota zostanie przekazana, oczywiście na moim Facebooku będzie zamieszczony screen z przesłania pieniędzy, tak jak zawsze robię przy tego typu zrzutkach.

Aleksandra Zapolska: Zgadzam się, że jeżeli okaże się, że jest potrzebna rehabilitacja, a to może być wiadome dopiero za parę miesięcy, to niestety jest to bardzo kosztowne.

Łukasz Wantuch: Artiom ma nie tylko obrażenia głowy, zasłaniał się rękami, miał odcięty kciuk, ma obrażenia na ciele, na rękach, był wiele razy uderzony maczetą kiedy leżał na ziemi. Dla mnie to jest bestialstwo ponad wszelkie wyobrażenie.

Aleksandra Zapolska: Chciałabym jeszcze zwrócić uwagę na reakcję otoczenia i prosić o to, żeby nie być obojętnym. Jeżeli nawet ktoś czuje się zagrożony, to może wezwać pomoc przez telefon. To ważne, żeby ludzie reagowali na takie zdarzenia.