Zapis rozmowy Jacka Bańki z prof. Stanisławem Mazurem, rektorem UEK, kandydatem na prezydenta Krakowa.

Do startu w wyborach na prezydenta Krakowa szykuje się kolejny kandydat: Rafał Komarewicz z Trzeciej Drogi. Co teraz? Oznacza to jeszcze większe rozdrobnienie. Wszyscy tracą poza Łukaszem Gibała i kandydatem PiS.

- Te wybory i ta cała sytuacja w Krakowie, jest taka, że można różnie na nią patrzeć. Pierwsza perspektywa to pytanie o samorząd terytorialny. Mamy zderzenie dwóch wyobrażeń. Jest silny, scentralizowany, upartyjniony samorząd. Druga wizja to samorząd obywatelski, autonomiczny, nieupolityczniony. Bliżej mi do tej drugiej. Kandydaci układają się wedle tego klucza. Z tego punktu widzenia gra wydaje się oczywista. W instrumentalnym patrzeniu na tę sytuację, ważna jest dynamika, zmienność. Kandydaci zgłaszają się czasem bez uzgodnienia z centralami partii politycznych. Jest czas na wielkie emocje.

Na to pan liczy? Najwięksi gracze powiedzą: „stop, jest was za dużo, wybieramy jednego i będzie to Stanisław Mazur”?

- Liczę, że partie polityczne, słyszałem takie deklaracje w niedzielę, gdy premier mówił, że jego wizja to samorząd obywatelski, wolny od wpływów politycznych... Ta wizja mi odpowiada. Czy tak się stanie? Nie wiem.

Jest tu taki lider – Łukasz Gibała – lider wszystkich sondaży.

- W moim myśleniu o samorządzie, poza tym, że ma on być obywatelski, jest inne założenie. Nie może on być radykalny i populistyczny.

Rozpocząłem od posła Komarewicza z Trzeciej Drogi, ponieważ pan też szukał poparcia polityków i wyborców Trzeciej Drogi...

- Toczy się wiele rozmów na wielu płaszczyznach. One trwają. Za wcześnie jest rozstrzygać. Dynamika procesu jest duża. Szukając płaszczyzny do rozmowy z partiami politycznymi, moje rozmowy były podyktowane pragmatycznym myśleniem. Samorząd obywatelski, ale w dobrych relacjach z partiami. Tego dotyczą rozmowy.

Jest jeszcze z kim rozmawiać? Każda partia ma tu swojego kandydata.

- Wielość tych kandydatur i sposób ich zgłaszania pokazują, że ten etap nie jest zamknięty. Wiele rzeczy jest możliwych. Rozmowa otwiera różne możliwości.

Wskaże pan liderów list Lepszego Krakowa do Rady Miasta?

- Nie mogę tego uczynić. Rozmowy z partiami i różnymi organizacjami trwają. Byłoby to nie w porządku.

Co to będą za ludzie? Będzie to platforma dla przedstawicieli biznesu, nauki, aktywistów i organizacji pozarządowych?

- To będą ludzie, których pozycja i kompetencje będą takie, żeby krakowianie ich obdarzyli zaufaniem. Będą ludzie z biznesu, nauki, pewnie z kultury i ze sportu. Chcemy, żeby ta grupa odzwierciedlała strukturę naszego miasta.

Zdanie o platformie dla przedstawicieli biznesu, nauki, aktywistów i organizacji pozarządowych wziąłem z wywiadu z Rafałem Komarewiczem. Odnoszę wrażenie, że panowie się nie odróżniacie od siebie. Praktycznie każdy z kandydatów mówi to samo, poza kandydatem PiS, bo jego jeszcze nie ma.

- Wybory mają to do siebie, że chodzi przekaz do szerokiego grona odbiorców. To może być podobne, ale zarazem istotnie różne. Jest wiarygodność, środowisko i zaplecze i zdolność do zrobienia tego. Co chcemy zaoferować krakowianom, co przedstawiamy przez spotkania? Będzie jutro konferencja prasowa o 10. Wtedy powiemy o naszym pomyśle na Kraków, celach. Wtedy łatwiej odpowiemy, czy pan Komarewicz mówi z nami tożsamo, czy odrębnie.

Na razie mówi pan o odpowiedzianej polityce mieszkaniowej. Jak będzie chciał pan przyspieszyć procedury administracyjne?

- Szybkość procedur administracyjnych to jeden z elementów podaży mieszkań, rozumianej jako szybka budowa mieszkań i ich koszty. W Krakowie to 32 miesiące, w Aglomeracji Śląskiej - 9 miesięcy. Polska zajmuje miejsce w środku tabeli na świecie pod tym względem, ale Kraków jest ostatnim z polskich miast. Co z tym trzeba zrobić? Teraz we wszystkie procesy związane z wydaniem decyzji budowlanych jest zaangażowanych, o ile się nie mylę, 7 komórek Urzędu Miasta. Trzeba to usprawnić. Trzeba to oprzeć o czytelne reguły przejrzystości i otwartości. W Krakowie rośnie problem mieszkaniowy. Mieszkania może zapewnić miasto, ale tu są duże problemy. Budują je też deweloperzy. Musi być płaszczyzna, gdzie się to uzgodni. Popatrzmy na Sztokholm. Tam jest świetny model. Jest współpraca na jasnych zasadach. W Krakowie tego brakuje.

Jak to by miało wyglądać? Zamiast 7 komórek ile?

- Nie wiem. 3? 4? Każde żonglowanie nie jest teraz poważne. Czemu to są 33 miesiące? Czemu to tyle trwa? W tym samym porządku prawnym, w innych urzędach, trwa to 9 miesięcy.

Jako prezydent zakończy pan sprzedaż mieszkań mieszkańcom z bonifikatą?

- Nie. Miasto może sprzedawać mieszkania, ale jak są adresowane do odpowiednich nabywców i środki są reinwestowane w mieszkania komunalne, żeby kolejne mieszkania udostępniać obywatelom.

Kim są odpowiedni nabywcy?

- To osoby, których nie stać na kupno na wolnym rynku.

Czyli ci, którzy dziś mieszkają w mieszkaniach komunalnych, będą musieli spełniać pewne warunki ekonomiczne, żeby je wykupić z bonifikatą?

- Tak. Gdy mówimy o braku mieszkań w Krakowie, to 80-100 tysięcy mieszkań, mówimy nie tylko o osobach o niskim statusie materialnym. Ludzie mają pracę, ale ich nie stać na wynajem lub zakup mieszkania. Dotyka to też studentów. Ten problem jest centralnym dla Krakowa teraz.

Z komunalnymi mieszkaniami jest tak, że jak nie zostaną wykupione z bonifikatą i tak będą tam mieszkańcy mieszkać, ich dzieci i wnukowie. Pieniędzy nie będzie.

- Niekoniecznie. Co się stało z mieszkaniami komunalnymi? 10 lat temu było ich 18 tysięcy w Krakowie. Teraz jest 14 800. Ubyło. Dlaczego ubyło ponad 3000 mieszkań i one trafiły na wolny rynek? Jak reinwestowano środki ze sprzedaży tych mieszkań? Trzeba poszerzać zakres mieszkań komunalnych dla tych, którym status materialny nie pozawala zakupić mieszkania na otwartym rynku.

Są reinwestowane w inne nieruchomości.

- Nie jest powiększana pula mieszkań komunalnych w zarządzie Urzędu Miasta.

Mówi pan o studentach i apeluje o budowę akademików. Ile akademików wybudował Uniwersytet Ekonomiczny w ciągu ostatniej kadencji?

- W ciągu ostatniej kadencji… Mamy jeden akademik, drugi wynajmujemy na UR. Zainwestowaliśmy 4 lub 5 milionów w remont tego, który mamy na długookresowy najem. Teraz prowadzimy negocjacje z jedną z uczelni krakowskich. Jesteśmy na etapie uzgadniania detali ws. sprzedaży. Chcemy kupić akademik blisko Radia Kraków. Tam jest około 200 miejsc. Chcemy go rozbudować. Obok jest nasz akademik. Chcemy tworzyć nasze miasteczko studenckie.

Do kogo jest ten apel o budowanie akademików? Do innych rektorów?

- Ten apel dotyczy rektorów, ale też rządu. Kształcenie studentów ma charakter interesu narodowego. Potrzebujemy akademików, bo młodych ludzi nie stać na wynajem w Krakowie. Trzeba akademików dla studentów z zagranicy. To taki apel. Fakt tego akademika jest dowodem, że w myśleniu UEK podejmiemy realne działania. Ten proces trwa kilka miesięcy.

Budowa nowych mieszkań? Może pan wskazać działki? Mówi pan o obrzeżach, ale to kwestia skomunikowania miasta.

- Na pewno rezerwuarem powierzchni jest Nowa Huta. Są okolice na Płaszów. Jutro na konferencji pokażemy mapkę, gdzie da się to zrobić. Kluczowe jest skomunikowanie tych obszarów. Jak ludzie w Europie szukają mieszkania, nie pytają o dzielnicę, ale o przystanek metra i jak jest do niego daleko. Metro jest ważne, żeby rozwiązać problem braku mieszkań. Bez tego miasto straci zdolność rozwoju. Nie będzie nowych osób, pracowników, studentów. Tego potrzebujemy.