Generalna Dyrekcja Dróg Krajowych i Autostrad wraca do prac związanych z budową Beskidzkiej Drogi Integracyjnej. Kiedy zatem zostaną rozpisane ponownie przetargi na prace geologiczne?
- Tak. To największa inwestycja, która w ostatnim roku została przygotowana przez resort. To plan na osiem miliardów złotych. Bardzo ważna inwestycja. Mówimy o drodze ekspresowej Bielsko-Biała - Głogoczów, która ma usprawnić ruch i zwiększyć bezpieczeństwo na obecnym, przeładowanym odcinku. Wkrótce ogłosimy szczegóły. Chcemy to podzielić na cztery etapy, żeby szło sprawniej. Już dzisiaj ogłosimy postępowanie na pierwszy odcinek - węzeł Suchy Potok, ale bez tego węzła, do węzła Bulowice o długości 17 km. GDDKiA przedstawi wkrótce kolejne etapy przetargów, żeby jak najszybciej to realizować. Mamy ambitny plan, żeby po wszystkich procedurach i uzyskaniu decyzji ZRiD, w 2028 roku rozpocząć tę inwestycję.
Inwestycje muszą iść do przodu
Pytam o przetargi związane z pracami geologicznymi, bo już było jedno podejście i nikt nie zgłosił się do przetargu. Czy wiadomo już dlaczego? Jakie wnioski wyciągnęła z tego Generalna Dyrekcja?
- Tak. To trudny teren geologicznie. Po tych doświadczeniach, podzieliliśmy zadanie na cztery etapy, żeby nie wstrzymywać poszczególnych odcinków.
Beskidzka Droga Integracyjna ma kosztować osiem miliardów. Według planów mielibyśmy nią pojechać w 2032 roku. Czy to oznacza, że inwestycja ma w pełni zapewnione finansowanie?
- Tak. Na to zadanie są zabezpieczone środki. Dlatego mogliśmy do tego przystąpić. Pod koniec roku podpisałem plan inwestycyjny w imieniu ministra infrastruktury.
Droga była już oprotestowywana w okolicach Wadowic. Czy dzisiaj już panuje pełna społeczna zgoda co do przebiegu tej drogi?
- Zawsze przy takich inwestycjach będą różne protesty, spory. Chcemy je rozstrzygać na etapie konsultacji społecznych. Inwestycje muszą iść do przodu. Trwanie przy stanowiskach, czasem zupełnie niezasadnie, powoduje, że wszystko się przeciąga. Będziemy rozmawiać z samorządami i mieszkańcami. Jeżeli będzie się dało dojść do konsensusu, kompromis będzie zawierany.
Beskidzka Droga Integracyjna została podzielona na cztery odcinki. Przypomnijmy - to jest Głogoczów-Bielsko-Biała, przez: Wadowice, Kęty, Andrychów, Kalwarię Zebrzydowską. Rozumiem, że od tego, jak szybko i - czy w ogóle - uda się wyłonić wykonawców prac geologicznych, zależy też, który z tych odcinków jako pierwszy będzie budowany?
- Tak, ale już teraz zaplanowane zostało ogłoszenie przetargu na pierwszy odcinek. Liczę, że ten pierwszy etap będzie sprawnie przeprowadzony.
Protesty także towarzyszą planom budowy nowej S7 z Krakowa do Myślenic. Czy wie pan już, kiedy zobaczymy te nowe przebiegi, jak szerokie to będą obszary i ile będzie tych propozycji?
- Jeżeli chodzi o przebieg nowej Zakopianki, to sprawa jest skomplikowana. Poprzednia GDDKiA przedstawiła aż osiem wariantów. Obecne władze GDDKiA to analizują. Planujemy, że w pierwszym półroczu tego roku przedstawimy trzy warianty do decyzji środowiskowej, żeby to mogło być realizowane.
10 tysięcy złotych dla recydywisty za kółkiem
Jakie to będą warianty?
- Teraz jest za wcześnie, potrzeba kilku miesięcy. To jest trudne zadanie. Mamy obszar mocno zurbanizowany. Przedstawienie w tym przypadku łatwego rozwiązania, nie jest takie proste.
Będzie wariant krakowski przechodzący przez południe Krakowa i wariant wielicki, który też budzi obawy mieszkańców Wieliczki?
- Proszę, żeby się powstrzymać z tymi informacjami. To społecznie ważny temat, który wzbudza kontrowersje. W ciągu kilku miesięcy przedstawimy propozycje.
Podobne emocje budzi zresztą połączenie kolejowe Kraków-Myślenice. Kiedy poznamy jakieś konkretne propozycje?
- Ta inwestycja też jest przez część mieszkańców oprotestowana. PKP PLK, jako inwestor, uczestniczy w konsultacjach z mieszkańcami. Obecnie PLK analizuje możliwość korekty na tej linii (po uwagach samorządów i mieszkańców). Mieszkańcy zgłaszają sprzeciw, jeżeli chodzi o zbliżenie planowej linii do zabudowań i gruntów. Planują też rozszerzenie inwestycji o budowę dróg rowerowych. Te wszystkie wnioski są analizowane. Jest rozważana korekta.
Korekty na terenie Krakowa czy kolejnych gmin w kierunku Myślenic?
- Jest to problem bardziej terenów poza Krakowem.
Po tragedii na warszawskiej Woli przedstawiciele rządu zapowiadają zaostrzenie prawa dla tych, którzy mają już sądowy zakaz prowadzenia pojazdów. Jakie zmiany i jakie rozwiązania dziś są brane pod uwagę, oprócz tego, o czym mówi minister cyfryzacji, czyli o specjalnej nakładce, dzięki której pracodawca będzie mógł błyskawicznie sprawdzić swojego kierowcę?
- Jest z tym duży problem. Ta liczba przewyższa 200 tysięcy osób - tyle ma sądowy zakaz i wsiada za kółko. Jako resort przygotowaliśmy zmiany w prawie, które zaostrzą sankcje. Zaproponujemy w projekcie ustawy, żeby kolejną sankcją - jeżeli ktoś nie dostosuje się do zakazu - było cofnięcie uprawnień na pięć lat. Kolejną sankcją może być dożywotni zakaz, konfiskata pojazdu i minimalne świadczenie pieniężne 10 tysięcy złotych. To ma ukrócić ten proceder. Prace ministerstwa cyfryzacji też trwają, o czym pan mówił. Bezpieczeństwo na polskich drogach musi być lepsze. Musi być też pewna nieuchronność kary. Niektórzy teraz z prawa nic sobie nie robią.
Wzorujemy się na innych
Chociaż te rozwiązania, o których pan mówi, już istnieją, czyli konfiskata, dożywotni zakaz prowadzenia pojazdów. Jakieś nowe elementy będą? Włosi od niedawna mają rozwiązanie, że jeśli ktoś został przyłapany pod wpływem alkoholu, to ma nakaz montowania w samochodzie blokady alkoholowej. Co pan na to?
- Tak, ale pan mówi o prowadzeniu po alkoholu. Ja mówię o recydywistach, którzy mogą jechać na trzeźwo, ale nie stosują się do sądowego zakazu. Takich przypadków ostatnio było wiele. Czym innym jest wprowadzenie urządzeń do pojazdów, które mają zabezpieczyć przed prowadzeniem po alkoholu. Analizujemy to. Wzorujemy się na innych krajach.