Na koniec grudnia planowane było udostępnienie kierowcom Północnej Obwodnicy Krakowa, ale mówi się o opóźnieniu. Czy pan to potwierdzi?
Według informacji, którą przekazała Generalna Dyrekcja Dróg Krajowych i Autostrad do zakończenia zarówno odcinka Widoma-Kraków, jak i północnej obwodnicy Krakowa zostało tak naprawdę kilka tygodni. Jeżeli te prace pójdą sprawnie, jeżeli też warunki pogodowe na to pozwolą, to jeszcze w tym roku kierowcy będą mogli jechać tymi dwoma odcinkami – w sumie ponad 24 kilometry trasy. Jeżeli będziemy mieli nawet jakieś opóźnienie, to ono nie będzie zbyt duże i myślę, że w styczniu te odcinki będą oddane do użytku. Oczywiście poza węzłem Mistrzejowice.
Czyli w wypadku dobrych warunków pogodowych ten termin zostanie dotrzymany. Jeszcze z końcem grudnia północna obwodnica Krakowa zostanie udostępniona.
Taka jest deklaracja wykonawcy, taka jest informacja krakowskiego oddziału Generalnej Dyrekcji Dróg Krajowych i Autostrad, że jeżeli tylko wszystkie te czynniki będą sprzyjać budowlańcom, to w tym roku te odcinki będą oddane do użytku.
Kilka tygodni temu część krakowskich radnych przekonywała, że Kraków nie przygotował się infrastrukturalnie do wpięcia tej inwestycji w krwioobieg komunikacyjny miasta. Zwracali uwagę, że brakuje węzłów i dróg dojazdowych. W pana opinii Kraków przespał ostatnie lata?
Nie powiedziałbym tak. Oczywiście ta nowa arteria spowoduje, że pewne odcinki w Krakowie będą musiały zostać dostosowane do nowych warunków. Nie chciałbym oceniać, w jakim stopniu miasto Kraków było zaangażowane w przygotowanie tej centralnej inwestycji. Myślę, że po otwarciu tych odcinków na pewno ruch w centrum Krakowa się zmniejszy. Na pewno ten ruch tranzytowy przejdzie na obwodnicę, przejdzie też na północny odcinek S7. Powinno to sprzyjać tym, którzy tranzytem będą Kraków omijać, ale również dla mieszkańców Krakowa będzie to rozstrzygnięcie pozytywne.
Wpłynie też to na ruch na południu Krakowa. Przenieśmy się teraz z północy na południe. Kiedy poznamy proponowane przebiegi nowej S7 łączącej Kraków z Myślenicami? To jest połączenie, które wywołuje sporo emocji na południu miasta i w gminach sąsiadujących z Krakowem.
Tak, rzeczywiście, nie ukrywam, że to jest duży problem. Oczywiście nie zostały wcześniej przygotowane w poprzednich latach korytarze, które uwzględniałyby konieczność takiej inwestycji. Również poprzednia dyrekcja Generalnej Dyrekcji Dróg Krajowych z Krakowa w moim odczuciu przygotowała tę koncepcję zbyt szeroko i spowodowało to duże zamieszanie, jeśli chodzi o odbiór społeczny i samorządowy. Pracujemy nad rozwiązaniem. Myślę, że w ciągu najbliższych kilku miesięcy przedstawimy taki projekt, który będzie zarówno spełniał wymogi techniczne, jak i społeczne. Choć podkreślam, to nie jest łatwa sprawa.
Ile będzie tych przebiegów? Trzy?
Nie zdradzę tego na tym etapie, dlatego że chcemy to przygotować rzetelnie. Wracam do tego, że zbyt duża liczba tych koncepcji, która była przedstawiona, spowodowała pewne zamieszanie. Nie chcemy popełnić tego błędu, chcemy zrobić to merytorycznie i w konsultacjach społecznych.
Przy okazji spotkań informacyjnych dotyczących połączenia już tym razem kolejowego Kraków-Myślenice, niektórzy samorządowcy przekonują, że jest taka umowa: tam, gdzie zostanie zaproponowany nowy przebieg połączenia kolejowego Kraków-Myślenice, tam nie będzie przebiegu nowej S7, łączącej dwa miasta. Czy rzeczywiście jest taka umowa? Czy jeden przebieg w jakiejś rozsądnej odległości wyklucza ten drugi?
Przebieg trasy kolejowej Kraków-Myślenice jest w tej chwili w fazie konsultacji i ocen. Oczywiście były protesty społeczne i te protesty społeczne zostały też przez autorów prac projektowych wzięte pod uwagę. W tej chwili cały czas są zmieniane pewne elementy tej trasy. Nie ma żadnego takiego porozumienia, nie ma takiej umowy formalnej czy nieformalnej, że tutaj albo S7, albo linia kolejowa. W mojej ocenie oba te projekty są ważne i są po prostu potrzebne mieszkańcom miejscowości podkrakowskich, ale również tym, którzy chcą korzystać z Zakopianki.
Podczas tych spotkań z mieszkańcami to jest tłumaczone tak, że tam, gdzie pójdzie połączenie kolejowe, to na pewno w pobliżu nie będzie S7. Czy rzeczywiście taka jest koncepcja?
Jak powiedziałem wcześniej, jeżeli chodzi o przebieg S7 na pierwszym odcinku od Krakowa, to żadne decyzje nie zapadły. Mamy pewną propozycję, ale przedstawimy ją w stosownym czasie. Nie warunkujemy tutaj i nie uzależniamy przebiegu odcinka kolejowego od S7. To są dwa niezależne projekty.
Decyzja środowiskowa dla Sądeczanki ma być na przełomie listopada i grudnia. Czy zna pan już konkretną datę?
Z informacji, które przekazała Regionalna Dyrekcja Ochrony Środowiska, do końca tego roku powinna zostać wydana decyzja środowiskowa dla właśnie projektowanej Sądeczanki. Tak jak wcześniej już informowaliśmy, po tej decyzji będziemy chcieli przygotować już całe zadanie, ale w etapach, które są niekontrowersyjne: odcinek od Brzeska, od Nowego Sącza i trzeci odcinek środkowy. Natomiast dwa etapy, które wzbudzają od lat kontrowersję i sprzeciw zarówno samorządowców, jak i mieszkańców, czyli odcinek z górą Just i odcinek Gnojnik-Czchów - będziemy dalej konsultować, tak aby wybrać najlepszy wariant.
Wszystko na to wskazuje, że decyzja zostanie zaskarżona. Czy w tym kontekście jest pan w ogóle w stanie przewidzieć datę początku prac?
Nie, oczywiście takiej daty nie podam, ale chciałbym powiedzieć, że jesteśmy naprawdę zdeterminowani, żeby ta droga powstała. Ona jest strategicznie ważna nie tylko dla regionu Małopolski, ale generalnie dla całego kraju, dlatego że każdy, kto chce, przejechać w tej chwili drogą, która łączy Brzesko z Nowym Sączem, wie, jakie są utrudnienia na tym odcinku. Na pewno będziemy zdeterminowani, żeby ta droga powstała jak najszybciej.
To jeszcze należy zapytać o proponowane zmiany w prawie, które mają poprawić bezpieczeństwo na drogach. W skrócie: organizacja i udział w nielegalnych wyścigach. To wszystko ma być traktowane jako przestępstwo. Będzie też, czy też ma być przepis o zabójstwie drogowym. Nawet do pięciu lat i pięć tysięcy kary może grozić za organizację wyścigów. Co z recydywą w takich wypadkach?
To jest generalnie problem, który nie został przez lata rozwiązany, jeśli chodzi o właśnie recydywistów, mówiąc kolokwialnie, czyli osoby, którym zostały zabrane czasowo uprawnienia do prowadzenia pojazdów. W tym przypadku dotychczas prawo nie dawało innych sankcji poza kolejnym odbiorem tychże uprawnień. Mamy rekordzistów, jeśli chodzi o liczbę zatrzymań. Taki rekordzista dziewiętnaście razy był zatrzymywany przez policję, mając odebrane uprawnienia. W sumie tak zwanych recydywistów mamy ponad 200 tysięcy wśród polskich kierowców, więc będziemy chcieli również w tym zakresie zaostrzyć prawo. Proponujemy, aby te sankcje były bardziej dotkliwe, a więc po pierwsze odebranie uprawnień do końca życia, ale również zaostrzenie tych sankcji w postaci możliwości kasacji, zabrania pojazdu. W tym przypadku chcemy być radykalni.
Czyli odebranie pojazdu w wypadku recydywy związanej z organizacją nielegalnych wyścigów.
Tutaj nie ma akurat żadnych innych warunków. Jeżeli sąd zdecyduje, że dany kierowca nie stosuje się do tych łagodniejszych kar, to będzie miał takie prawo, żeby odebrać pojazd właśnie takiemu kierowcy, który z różnych przyczyn miał odebrane prawo jazdy. Wprowadzamy też nowe definicje do polskiego systemu prawnego: drift, nielegalne wyścigi, brawurowa jazda. To jest plaga na naszych drogach tak jak pijani kierowcy i kierowcy pod wpływem innych środków odurzających. Chcemy też ukrócić zbyt szybką jazdę na drogach poza terenem zabudowanym. W tym przypadku jeżeli ktoś przekroczy tę prędkość o 50 kilometrów na drogach jednojezdniowych, dwukierunkowych, będzie mu odebrane również prawo jazdy.
Rozumiem, że w wypadku stężenia przekraczającego 1,5 promila alkoholu we krwi ma być obowiązek odbioru pojazdu, a do 1,5 promila możliwość konfiskaty. Co będzie o tej możliwości decydowało?
To jest decyzja tylko i wyłącznie sądu. Ja nie chciałbym wchodzić w ten obszar, ale tak jak pan redaktor zaznaczył, wszystkie te sankcje, które chcemy wprowadzić, mają na celu wyeliminować niebezpiecznych, brawurowych, nieodpowiedzialnych kierowców, którzy często niosą śmierć na polskich drogach.
Od kiedy takie nowe przepisy?
Ten projekt będzie wchodził pod obrady Sejmu. Widzę, że jest ponadpartyjna, ponadpolityczna zgoda co do tych przepisów, więc myślę, że te prace powinny iść dość szybko i sprawnie, więc w przyszłym roku na pewno w mojej ocenie takie przepisy zostaną zastosowane.