Zapis rozmowy Jacka Bańki z posłem Porozumienia, Stanisławem Bukowcem.
Ministerstwo Finansów zapowiada największą od lat zmianę ordynacji podatkowej. Uproszczenia mają objąć wszystkich. Podatki to jedna z tych spraw, które zdecydowały o zerwaniu Zjednoczonej Prawicy z Porozumieniem. Jakie uproszczenia dzisiaj Porozumienie by zaakceptowało?
- Przypomnę, że Polski Ład, który w opinii PiS miał zrewolucjonizować system podatkowy w Polsce dla przedsiębiorców, doprowadził do większych obciążeń. Mówimy o wolnej kwocie od podatku, drugim progu podatkowym, ale rząd wprowadził nieodliczalną składkę zdrowotną. To podniosło obciążenia. Zapowiedzi ministra Sobonia przyjmuję z dystansem. Po owocach poznamy te uproszczenia. My proponujemy, żeby w sposób rewolucyjny podejść do systemu podatkowego. Cały system jest zbyt skomplikowany. Utrudnia to życie wszystkim. W konfrontacji z urzędami skarbowymi ludzie nie mają szans. Trzeba obniżyć podstawową składkę VAT, ustalić zerową stawkę VAT na żywność. Proponujemy likwidację podatku Belki i podatku dochodowego od osób fizycznych. Praca musi się opłacać.
Wspomniany minister Soboń informuje między innymi o postępowaniu uproszczonym, 14-dniowym, o 5000 złotych podatku płaconego przez kogoś spoza rodziny i o zmniejszeniu kompetencji naczelnika skarbówki. Które z tych zmian wydają się najistotniejsze?
- Każda z tych zmian, o ile dojdzie do skutku, spowoduje, że wzrośnie zaufanie przedsiębiorców i podatników do wymiaru skarbowego, do instytucji fiskalnych. Uważamy, że urzędy skarbowe powinny stać się miejscem przyjaznym dla przedsiębiorców. Nie można zastawiać pułapek podatkowych na przedsiębiorców. Każdy przedsiębiorca powinien mieć swojego stałego opiekuna podatkowego w urzędzie. Po zawirowaniach z Polskim Ładem trudno znaleźć dobrych księgowych. Polskie małe i średnie przedsiębiorstwa to ponad połowa naszego PKB. Państwo musi zrobić wszystko, żeby o nich dbać. To małe, rodzinne firmy, które dają zatrudnienie i zwiększają bogactwo naszego kraju.
Jakie nowe rozwiązania informatyczne pomogłyby przedsiębiorcom?
- Większa cyfryzacja, szybsza decyzyjność urzędów. Musi być zasada, że przedsiębiorca nie jest traktowany jako kombinator, ale osoba, która przyczynia się ciężką pracą do tego, że państwo może się rozwijać, zabezpieczać środki na podstawowe usługi i działalność służb. Trzeba zmienić filozofię działania. Zobaczymy, czy zapowiedzi wejdą w życie.
Porozumienie polsko-ukraińskie ws. zboża ma zostać podpisane jednak w przyszłym tygodniu. Tymczasem Słowacja wstrzymuje import z Ukrainy z powodu niedozwolonych w UE pestycydów. Podobne rozwiązanie powinno być w polsko-ukraińskim porozumieniu?
- Sytuacja ze zbożem i inną żywnością z Ukrainy jest teraz zła. Nawet dramatyczna. Po blisko roku, mimo że organizacje rolnicze o tym mówiły od czerwca, dopiero teraz rząd zajmuje się tym tematem. Według szacunków 3-4 miliony ton ukraińskiego zboża zostały kupione przez różne firmy. Prokuratura prowadzi dochodzenie. Chodzi o oszustwo na wielką skalę. Mówi się, że to zboże techniczne w dużej części. Nie wiemy, co się kryje za tym określeniem, ale według różnych analiz, jest to zboże, które nie nadaje się do konsumpcji. Zostało ono jednak zakupione i pewnie przerobione na mąkę. Czyli trafiło na polskie stoły. Te parametry pestycydów w Ukrainie są inne, nie tak rygorystyczne jak w krajach UE. Mówi się, że to 3 razy wyższa ilość tych środków. Porozumienie pyta, co zrobiły służby państwa w tym zakresie? Były interpelacje do Sanepidu, do Krajowej Administracji Skarbowej. Czekamy na informacje. Bezpieczeństwo żywnościowe jest bardzo ważne. Staramy się z AgroUnią…
Te pytania stawiają wszyscy. Na konferencji pokazywał pan wielkie zdjęcia z robakami. Widział pan te robaki?
- O robakach mówią rolnicy, eksperci. Jeśli mówimy o zbożu technicznym, poza środkami ochrony roślin, ono jest zanieczyszczone insektami. Mówimy o wołku zbożowym. To robak, który żeruje na zbożu. Jakość dramatycznie spada. Pytania o takie owady, które mogły się znaleźć, zostały zadane i skierowane do odpowiednich instytucji.
Pamiętając o dramacie rolników i nie umniejszając problemu z niekontrolowanym napływem ukraińskiego zboża, jest to dla Porozumienia i AgroUnii polityczne złoto?
- Nie traktowałbym tak tego. Dramat wielu rolników nie może być tak traktowany. AgroUnia z innymi organizacjami rolniczymi, gdy mówiła o tym rok temu, została zignorowana. W grudniu AgroUnia była na spotkaniu w Urzędzie Wojewódzkim w Lublinie. Zostali potraktowani jako intruzi. Michał Kołodziejczak ma sprawę sądową za naruszenie tam miru domowego. Ważne interwencje zostały przez instytucje państwa zignorowane. Nikt nie pomyślał, że to bardzo ważna sprawa.
Mariaż Porozumienia i AgroUnii przyniósł już w badaniach 7% poparcia. Co na to pozostałe partie opozycyjne? Włączą Porozumienie i AgroUnię do paktu senackiego?
- Zgłosiliśmy kandydatów do paktu senackiego. Czekamy na decyzje. W ramach obecnego Senatu jest senator Józef Zając. Zgłosiliśmy go. Czekamy. Według zapowiedzi senatora Frankiewicza, decyzje personalne będą bliżej wakacji.
Zabrzmiało to niedawno w Radiu Kraków, jako pewien szantaż. Nie będziemy częścią paktu, więc wystawimy swojego kandydata do Senatu. Może nie wygra, ale głosy odbierze.
- Poczekajmy. Jest kilka tygodni do decyzji partii opozycyjnych. Do tego czasu będzie porozumienie.