Zapis rozmowy Jacka Bańki i Adama Piśko z kandydatem na prezydenta Krakowa, Sławomirem Ptaszkiewiczem.

 

Jacek Bańka: Pana martwią czy cieszą te wyniki bukmacherów?

Sławomir Ptaszkiewicz: Kto nie ryzykuje, ten nie ma. Ja myślę, że to szansa dla tych, którzy potrafią dobrze obstawić i dobrze zagłosować.

 

Adam Piśko: Biorąc pod uwagę prognozowaną frekwencję, gdybym zebrał całą rodzinę i postawił na pana, to mógłbym nieźle zarobić.

S.P: Tak jest. Trzeba wykorzystywać szanse.

 

J.B: Czytamy dzisiaj, że o Krakowie i centrum kongresowym pisze New York Times. Co zrobić, żeby przynajmniej utrzymać liczbę osób odwiedzających Kraków?

S.P: To kwestia zdecydowanego wejścia z funkcją porządkową. Jest za dużo przestrzeni niezagospodarowanej. Jak wygląda Rynek? Są chaotyczne, przypadkowe imprezy a nie elegancki salon. Trzeba dbać o turystów. To niezbędne. Kraków też musi być zdrowym miastem.

 

J.B: Co by pan zrobił z erotycznymi lokalami w centrum?

S.P: To konsekwencja tego, że nie było aktywnego działania przez urząd miasta i prezydenta w zakresie trzymania porządku. Jak na Rynek wprowadzamy imprezy od grillowisk i folkloru, to kolejnym ruchem są kluby disco polo i kluby go-go. To konsekwencja. Jak nie ma reguł, że tu jest salon i bal, to przychodzą tacy ludzie.

 

J.B: Właściciele tych lokali by się przejęli tym, że jest schludnie?

S.P: To kwestia współpracy z właścicielami kamienic. Dzisiaj nakładamy tylko ograniczenia. Wielu ma poczucie, że nie warto działać legalnie. Mamy takie prawo, żeby utrudniało życie. Ja mówię, żeby mówić o tym, czego chcemy, co nam przyniesie sukces. Na dzisiaj przenosimy tylko problem.

 

J.B: Od początku roku policja zanotowała na ulicy Szewskiej 180 przestępstw. Był gwałt i ponad 130 kradzieży. Co z tym zrobić?

S.P: W tym przypadku musimy być tam częściej. To się już dzieje po naszej akcji. Wtedy wykazaliśmy niebezpieczne miejsca i była dyskusja z udziałem dzielnicowych. Mamy kilka ulic, gdzie są problemy. Musi być szybka interwencja policji i sprawnie działający posterunek w Rynku. On pomaga i dyscyplinuje obcokrajowców.

 

J.B: Jest pan jeszcze obecnym radnym i autorem programu Bezpieczny Kraków. Jak pan patrzy na Szewską i ulotki, które wręczają właściciele klubów, na których są kokainowe kreski, to co pan myśli? Nie możemy chyba tego tolerować. Co by pan z tym zrobił?

S.P: Tu jest duża akcja policji. Jak widzę, jak wyglądają posterunki, jaka jest dostępność policji i ile się czeka na zgłoszenie, to mam wrażenie, że przykrywamy statystyki fałszywym obrazem. Czas interwencji musi być do 10 minut. Musimy pomóc też tym ludziom. Dzisiaj jest tragedia. Policjanci, jak przychodzą na posterunki to mogą się tylko, rozchorować. Prezydent może tworzyć partnerstwo. Zamiast kupować samochody, można przenosić posterunki na inny standard.

 

J.B: Policja to nie jest zadanie samorządu.

S.P: Jesteśmy miastem powiatu i mamy uprawnienia. Możemy lokale udostępniać policji. Jest wiele możliwości, o ile jest chęć dogadania się. Widzę gotowość współpracy u komendanta. Wystarczy działać.

 

J.B: Mamy w Krakowie problem z poczuciem bezpieczeństwa czy z bezpieczeństwem?

S.P: Na pewno z poczuciem bezpieczeństwa i zaufaniem do sprawnej reakcji. Często ludzie nic nie zgłaszają, bo to jest mnożenie trudności. Sam tego doświadczyłem. Musimy poprawić atmosferę. Trzeba monitorować system, zweryfikować plan rozmieszczenia placówek. Centrum monitoringu nie rozwiąże do końca problemu.

 

A.P: Wczorajsza Gazeta Wyborcza opisuje przypadek szkoły na Prądniku Czerwonym. Ta szkoła jest ze wszystkich stron wymalowana w graffiti kibiców Wisły. W internecie można znaleźć film przedstawiający imprezę, jaka się tam odbyła. To było palenie kukły byłego dyrektora spółki Wisła Kraków S.A. Ma pan pomysł, jak sobie poradzić z problemem „kiboterroryzmu”?

S.P: Jedynym przykładem jest Nowy Jork. Musi być zero tolerancji. Nie rzucamy się na ludzi, którzy przechodzą na czerwonym, ale reagujemy tam, gdzie jest niebezpiecznie. Jak pozwalamy robić te murale, to nie jest to dobry przykład.

 

A.P: Tam dyrektorka pozwoliła na te murale, bo szkoła była i tak pokrywana graffiti.

S.P: To jest przymknięcie oka i niezdrowe kompromisy. Żadnego graffiti i zero tolerancji. Trzeba to kasować i reagować. Porządek w przestrzeni jest podstawowym elementem. Dajemy sygnał, że ktoś o to dba. W parkach, gdzie dochodzi często do kradzieży czy wymuszeń, jak jest ktoś kto to widzi, liczba przestępstw spada o 60-80%. Nie ustępujmy. Jak coś jest zabrudzone, to trzeba wykładać pieniądze. Nie możemy pozwolić zawładnąć przestrzeni osobom przypadkowym.

 

J.B: Dzisiaj przekonywał pan, że Kraków nie jest przychylnym miejscem dla osób niepełnosprawnym. To dobrze brzmi, ale mamy już duże doświadczenia z przystosowywaniem przestrzeni dla niepełnosprawnych.

S.P: Dzisiaj spotkaliśmy się na ulicy Kopernika. To dobry przykład. Tam jest wiele inwestycji i chodniki, którymi nie da się przejść. Są nieremontowane i dziurawe. Osoby, które się tamtędy poruszają, mają dramatyczną sytuację. W naszym komitecie są ludzie, którzy tego doświadczają, dwie kobiety pokonały barierę. Najpierw się wycofały z życia a teraz pokazują problemy. Jestem im wdzięczny, one pokazują problemy i miejsca, gdzie one są. Potrzeba tylko zaangażowania miasta i wyciągnięcia ręki do ludzi. Wystarczą chodniki i usunięcie pewnych barier. Prezydent może preferować firmy, które zatrudniają takie osoby.