"Budowa metra, czy rozbudowa ścieżek rowerowych to sprawy bliskie krakowianom, organizacja igrzysk to dla mieszkańców sprawa abstrakcyjna" - mówił Sławomir Pietrzyk w porannej rozmowie Radia Kraków. Zapowiedział, że w majowym referendum zagłosuje cztery razy tak. "Dzięki igrzyskom mamy szanse na duże pieniądze z budżetu centralnego" - przekonywał wiceszef Rady Miasta Krakowa.
Zapis rozmowy Jacka Bańki z wiceprzewodniczącym krakowskiej Rady Miasta, Sławomirem Pietrzykiem.
60-80 osób średnio przychodzi na pierwsze konsultacje ws. ZIO i referendum. Może tylko nam się wydawało, że ta sprawa rozpala krakowian?
- Faktem jest, że media i przeciwnicy zaakcentowali swoją obecność, ale wielu krakowian jest zaskoczonych biegiem wydarzeń i nie ma wiedzy. Mieszkańcy nie chcą brać udziału w konsultacjach a to szansa na dowiedzenie się czegoś. Martwi mnie to. Powinna być kampania w mediach, brakuje mi informacji w prasie codziennej. Radio Kraków akurat jest w czołówce. Pojawiają się jakieś teksty w prasie, ale to za mało. Do mieszkańców trzeba dotrzeć i zachęcać do udziału w tych konsultacjach. To ważna sprawa dla Krakowa.
Co w tej sprawie zrobi Rada Miasta? Za miesiąc jest już referendum.
- My już prowadzimy przygotowania, chcemy to nagłośnić. Koledzy z klubu PO jeździli po Polsce i interesowali się monitoringiem. Ja jestem zwolennikiem tej metody. Będziemy starali się dotrzeć do krakowian, żeby mogli podjąć świadomą decyzję. Metro i ścieżki to sprawy bliskie mieszkańcom. Olimpiada to trochę abstrakcja, ale trzeba to przełożyć na łatwiejszy język. Jak będzie Olimpiada to jest większa szansa na przykład na metro.
Nie myśli pan, że tą frekwencję załatwił komitet konkursowy swoimi dotychczasowymi posunięciami?
- Trudno mówić. Były to niefortunne wydarzenia, które zniechęciły mieszkańców. Proszę jednak nie patrzeć na pojedyncze fakty. To zbyt ważne sprawy, żeby to personifikować z nieudanym posunięciem. Chodzi o rozbudowę Krakowa i nowe miejsca pracy. Nie mówimy już o smogu.
Referendum to pytanie o najbliższą przyszłość. Jak pan zagłosuje?
- Ja oczywiście głosuję 4 razy na tak, bez wątpliwości. Moim zdaniem wszystko jest ważne. Igrzyska łączą się z metrem. Będą szanse na pieniądze, drogi. Jeśli chodzi o ścieżki to wiadomo, że one są potrzebne. Miasto już to robi. Jeśli chodzi o monitoring to jest zagwozdka ustawowa. My to trochę powstrzymaliśmy. Kraków już miał swoją koncepcję, sam brałem w tym udział. Dobrze, że do tego wracamy. Jak referendum wyjdzie na tak to będzie to kolejny impuls dla monitoringu.
MPEC zapomniał o tym, że istnieje Kraków poza drugą obwodnicą. - tak plany MPEC dotyczące planów rozbudowy sieci ciepłowniczej oceniają radni. Likwidacja 6 tysięcy pieców przed 2018 rokiem to mało?
- MPEC przypomniał sobie właśnie o centrum. Ostatnie plany pokazują, że wszyscy chcą sieci w centrum i należy zlikwidować te 6 tysięcy pieców. To nie jest kwestia mało/dużo. Chodzi o miejsce. Centrum potrzebuje alternatywy. Stary Kraków kiedyś miał najwięcej tych pieców. Te plany, które zostały stworzone są dobre i powinny zostać wdrożone.
W centrum jest 6 tysięcy pieców. Z tego 1200 czynnych. Szacuje się, że w całym Krakowie jest ich 30 tysięcy. Skoro do 2018 roku, kiedy zacznie obowiązywać zakaz palenia węglem, zlikwidujemy te 6 tysięcy to nie będzie to duża zmiana.
- Sądzę, że musimy patrzeć całościowo. To jeden z elementów planu. O to się starano od dawna, ale to nie koniec planów MPEC. Będą przecież nowe plany. Będzie jednak trudniej realizować takie inwestycje. Wiemy jak jest w Łęgu, rozrzucone domki temu nie sprzyjają. Te 6 tysięcy to nie tylko kwestia inwestycji w postaci ceny, ale również ceny przełożonej na płatników. MPEC odzyskuje przecież potem pieniądze od płatników. Musimy o tym pamiętać, że jak będziemy chcieli likwidować piece na obrzeżach to będzie to wiele kosztowało.
Trzeba będzie też przekonać zarządców w centrum, żeby zdecydowali się na sieć ciepłowniczą. To jest zadanie dla Rady Miasta.
- Sądzę, że oni się upominają. Znam zarządców. Jak był remont ulicy Długiej to oni narzekali, że nie położono wtedy tej rury. Trochę to zaniedbaliśmy. Teraz będzie trzeba wydać dodatkowe pieniądze, ale to jest potrzebne. Ta likwidacja jest ważna, tutaj się koncentruje przecież ruch samochodowy.
Solidarna Polska skierowała sprawę „Wrót Krakowa” do prokuratury i CBA. Chodzi o to żeby te służby zbadały budowę 29-metrowego budynku przy ulicy Kilińskiego. Samorząd nie miał narzędzi, żeby powstrzymać tę inwestycję, która budzi tyle protestów?
- Nie ukrywam, że mam zaufanie do pani Koterby. Ona jest profesjonalistką. W tej chwili przekonywała nas, że te zarzuty są bezzasadne. To nie zakłóca obiegu powietrza, budynek jest położony w dole, nie będzie aż tak wystawał. To wszystko zostało przygotowane prawidłowo. Przeciwnicy oczywiście mają prawo wyrażać swoje zdanie. Sam mam wątpliwości, gdyż w okresie ostatniej powodzi była tam w piwnicach woda. Mam wątpliwości czy powinny tam być podziemne garaże.
Z drugiej strony przedstawiciel Solidarnej Polski, Mirosław Gilarski chciał powstrzymać przyjęcie planu dla tego terenu. Może trzeba się było na to zdecydować?
- Zgłosił pewną rzecz, proponował wyłączyć ten teren, ale tego się nie dało już zrobić. Można było tylko odrzucić plan i wyłączać, ale to co on zaproponował, przynajmniej tak powiedziała pani prezydent, nie było możliwe formalnie.
Prasę przeglądał Krzysztof Globisz: