Zaprosiłem panią dzisiaj, żeby porozmawiać o Funduszu Sprawiedliwości. Głośno o nim wiadomo z jakich powodów: z powodów zarzutów wobec polityków Suwerennej Polski, zeznań pana Mraza, podsłuchów i tak dalej. Na początek chciałem zapytać nie o sam fundusz, tylko zadać bardziej ogólne pytanie: co wolno politykom, którzy dochodzą do władzy, a czego politykom nie wolno, przynajmniej jeśli chodzi o środki publiczne, o pieniądze z naszej wspólnej kasy?
Przede wszystkim chciałam przypomnieć wszystkim posłom, senatorom, wszystkim politykom, że są obywatelami tego kraju. W związku z tym obowiązują ich te same zasady, jak Kowalskiego Nowaka, czy, nie wiem, Malinowskiego. Każdy z nas ma takie same prawa i takie same obowiązki. Ma również obowiązek przestrzegania zasad prawa, nieważne, czy jest posłem, czy jest senatorem, ważne, że jest obywatelem tego kraju, który jest krajem praworządnym, a więc kradzież, złodziejstwo jest przestępstwem, oszustwa są przestępstwem ściganym z mocy prawa w sposób bezwzględny. Obywatelem RP się jest, a posłem i senatorem się bywa. Pełnię praw obywatelskich ma się cały czas, dopóki nie zostanie się ich pozbawionym. Tak samo jest z obowiązkami. W związku z tym każdy poseł ma jeszcze w dwójnasób obowiązek przestrzegania zasad prawa, bo to on jest tym naznaczonym, wybranym człowiekiem, który reprezentuje obywateli jako przedstawiciel władzy ustawodawczej, a członek rządu jeszcze władzy wykonawczej. W związku z tym ten obowiązek działania zgodnie z literą prawa moim zdaniem jest jeszcze większy i wszyscy ci, którzy pełniąc takie funkcje dopuszczają się przestępstwa, powinni być karani z całą surowością prawa.
Ale słuchaliśmy bardzo długo, że suweren zdecydował, w związku z czym mamy pełnię władzy, możemy robić, co chcemy.
Ale suweren, że tak powiem, nie polecił swoim wybranym delegatom dokonywania przestępstw. Nie tylko, że nie polecił, on nim nie pozwolił na to, on właśnie liczył na to, że osoby godne zaufania, na które oddał swój głos, będą jak żona Cezara, osoby, które są doskonałe pod każdym względem moralnym, prawnym, umiejące żyć w społeczeństwie w sposób zgodny z zasadami. Jak się okazało, te wiadomości, które teraz pojawiają się w przestrzeni publicznej, są straszne. Myśmy się w prawdzie z tym już wcześniej spotykali, bo znamy przecież wyniki pracy Najwyższej Izby Kontroli, znamy te wszystkie doniesienia medialne w tym temacie. Te wiadomości są co najmniej obrazoburcze, żeby nie powiedzieć, że szokujące.
Czym w ogóle jest Fundusz Sprawiedliwości, po co on powstał i jak powinno się z niego korzystać?
Fundusz Sprawiedliwości zwany poprzednio Funduszem Pomocy Pokrzywdzonym i Pomocy Postpenitencjarnej powstał w 1997 roku na skutek zmiany ustawy Kodeks karny wykonawczy i od samego początku był państwowym funduszem celowym, który miał służyć pomocą ofiarom przestępstw oraz pomocą postpenitencjarną, czyli pomocą dla osób, które opuszczają zakłady karne po odbyciu kary, bardzo często długotrwałej. Oni muszą znaleźć swoje miejsce w społeczeństwie. Nie możemy takich ludzi wyrzucać na ulicę, bo to jakbyśmy im powiedzieli: no to odsiedziałeś swoje, a teraz szukaj miejsca w społeczeństwie sam, pewnie idź ukradnij albo w inny sposób zapewnij sobie byt. Ten fundusz był jak najbardziej zasadnie powołany. Ta pomoc zarówno ofiarom przestępstwa jak i przestępcom opuszczającym zakłady karne była bardzo potrzebna. W 2017 roku doszło do zmiany ustawy, która pozwoliła fundusze pozyskane w ramach tego właśnie celowego funduszu państwowego, którymi mógł dysponować minister sprawiedliwości, przeznaczać na inne cele niż tylko pomoc pokrzywdzonym i pomoc postpenitencjarna. Przede wszystkim na edukację, na jakieś programy, które są całkowicie niedookreślone, które miały budować jakąś bazę do podejmowania przyszłych działań. Zaczęto szukać takich celów, które uzasadniałyby po prostu przeznaczenie tych bardzo dużych pieniędzy na cele niezwiązane tak naprawdę z wyznaczonymi ustawą celami tego funduszu.
Czyli pani zdaniem specjalnie zmieniono prawo, żeby potem mieć podkładkę...
Uzasadnienie do nielegalnego dysponowania tymi środkami. Przecież dowiadujemy się, że było one wykorzystywane jako, że tak powiem, łapówka polityczna, bądźmy szczerzy. Jako dofinansowanie dla straży ogniowych, nie wiem dlaczego, szpitale były finansowane, różne dziwne fundacje. A jeszcze skala dysponowania tymi środkami była ogromna.
Skąd te duże pieniądze w Funduszu Sprawiedliwości są?
Kodeks karny przewiduje orzekanie nawiązek. Nawiązki to są takie świadczenia pieniężne na cele wskazane w ustawie, które mają być taką dodatkową dolegliwością dla sprawców niektórych przestępstw, przede wszystkim przestępstwa, które przynosiło najwięcej pieniędzy, czyli prowadzenia samochodu po pijanemu. Ustawa, o której mówimy, ta z 2017 roku, wprowadziła obligatoryjną nawiązkę dla każdego sprawcy przestępstwa z artykułu 178a. Kodeksu karnego, która to nawiązka zaczynała się od kwoty 5000 zł. Nikt tego oczywiście tak wysoko nie orzekał, ale jednak przy skali, w jakiej orzekamy w tych sprawach, to były naprawdę duże pieniądze. A ponieważ jest to państwowy fundusz celowy, to budżet państwa też wpłacał odpowiednie kwoty na cele tego funduszu, a że były rozdysponowane tak, a nie inaczej, to teraz widzimy, w jaki sposób je wykorzystano.
To powiedzmy sobie jeszcze, jak powinno wyglądać postępowanie przetargowe, bo tam były jakieś konkursy, jakieś przetargi, jakieś ogłoszenia.
Ja bym chciała, żeby państwo zwrócili uwagę na to, że jak zmieniła się władza po 2015 roku, to wszystkie działania w każdym aspekcie życia zmierzały do tego, aby zlikwidować konkursy na stanowiska w różnych przedsiębiorstwach. Wszystko było podejmowane w drodze arbitralnych decyzji. Pozostawiono te konkursy tylko tam, gdzie potrzebowano takiego usprawiedliwienia dla bezprawnego dysponowania albo stanowiskami, albo pieniędzmi.
W Funduszu Sprawiedliwości konkursy były.
Były konkursy, tylko już wiemy, że były to konkursy ustawiane, czyli konkursy, które miały stwarzać pozór legalności, pozór rzetelności przeprowadzenia ich, a tak naprawdę z góry było ustalone, kto ten konkurs wygra, nie mówiąc o tym, że warunki konkursu były ustawione pod konkretne firmy. Jeżeli potrzebowano wydać konkretne pieniądze na konkretny cel dla konkretnej osoby to warunki przeprowadzenia konkursu były takie, aby ta osoba była jedyną osobą, która mogła te warunki spełnić.
Pytanie, czy to jest karalne.
Oczywiście, że tak.
I jaka kara za to grozi?
Wszystko zależy od tego, jaki był stan faktyczny. Możemy z tego zrobić oszustwo, możemy z tego robić przestępstwa gospodarcze, możemy z tego zrobić po prostu zwykłe złodziejstwo. Jeżeli pytamy o karę, to wartość szkody powyżej 200 000 zł to już jest zbrodnia w naszym prawodawstwie, więc właściwość sądu okręgowego i już kary od trzech lat pozbawienia wolności wzwyż. Myślę, że nawet pan Ziobro, jak zmieniał przepisy prawa karnego podnosząc granicę kar, nie zdawał sobie sprawy, że kręci bicz na samego siebie.