Radio Kraków
  • A
  • A
  • A
share

Samolot myśliwski P-11

W tym nowym, wrześniowym, cyklu chciałbym przypomnieć - w czasie kilkunastu najbliższych spotkań - historię legendarnych konstrukcji stanowiących wyposażenie wojska polskiego, we wrześniu 1939. Zdaję sobie sprawę, że słowa "legendarny" w kilku przypadkach użyłem nieco na wyrost, ale mam nadzieję, że zostanie mi wybaczone ze względu na intencje, jakie mną kierowały... dziś wzbijemy się w powietrze a zabierze nas tam prawdziwa wrześniowa ikona - samolot myśliwski P-11.

PZL P.11c ze 113 eskadry myśliwskiej. Fot. NAC

Spotkaliśmy już w naszym cyklu jego starszego brata - PZL P.7 a P.11, to kolejny samolot inż. Zygmunta Puławskiego, który był rozwinięciem jego poprzednich konstrukcji dostosowanym do silnika o większej mocy. Niestety Puławski zginął w marcu 1931, gdy jego najnowsze dziecko było jeszcze na deskach kreślarskich, a kierownictwo prac nad samolotami serii "P" przejął inż. Wsiewołod Jan Jakimiuk.

W stosunku do P-7, jego następca miał lepszy silnik, większą prędkość maksymalną i w latach 1933-34 nadal był jednym z najnowocześniejszych myśliwców na świecie. Na nasze nieszczęście, pięć lat później, miało się to dramatycznie zmienić. Ale póki co, P-11 był także pierwszym polskim samolotem, produkowanym na eksport - w 1934 roku 50 egzemplarzy P.11 w wersji "b" dostarczono lotnictwu rumuńskiemu. Później Rumunia produkowała także licencyjną wersję samolotu, pod nazwą IAR P.11f.  W Polsce do chwili wybuchu wojny, w dywizjonach, zdążyło pojawić się około 200 samolotów P.11 wersji "a" i "c".  

PZL P.11c na wystawie w Mediolanie 1933. Fot. NAC

Niestety, prędkość maksymalna naszego podstawowego samolotu, wynosząca 360, a w wersji optymistycznej - 370 kilometrów na godzinę była niższa nie tylko od niemieckich myśliwców, ale nawet od większości bombowców. Samolot teoretycznie mógł być - i czasem bywał - uzbrojony w cztery karabiny maszynowe, czyli o dwa więcej, niż w P.7. Okazało się jednak, że dwa dodatkowe kaemy pogarszają jeszcze bardziej własności lotne maszyny i najczęściej z nich rezygnowano. Co prawda był to samolot bardzo zwrotny i lepszy w walce kołowej, a do tego nasi piloci nadrabiali niedostatki maszyny wyszkoleniem i determinacją, niestety nie byli w stanie zmienić praw fizyki... Mimo to zestrzelili (według ostrożnych szacunków) około setki niemieckich samolotów, co w tym wypadku i tak wydaje się wyczynem wręcz cyrkowym. Najwięcej zestrzeleń zaliczyli: ppor. Stanisław Skalski - 4 i 1/4 zwycięstwa, oraz ppor. Hieronim Dudwał - 4 zwycięstwa. Obydwaj oczywiście na P.11c. Skalski później został najlepszym polskim pilotem w historii z liczbą prawie 19 zestrzeleń pewnych i dwóch prawdopodobnych. 

1 września 1939 r. około 7.00 ppor. Gnyś i kpt. Medwecki ze 121 Eskadry Myśliwskiej  wystartowali z Balic, aby przechwycić niemieckie bombowce, wracające znad Krakowa. Chwilę po starcie kpt. Medwecki został zestrzelony a Władysław Gnyś uciekł Niemcom i w okolicach Olkusza zestrzelił dwa bombowce Do 17. W ten sposób został pierwszym alianckim pilotem, który uzyskał zestrzelenie w II wojnie światowej. A pierwszym alianckim samolotem, na którym tego dokonano był P.11c. Ale nie było to pierwsze powietrzne zwycięstwo "jedenastki" w ogóle. Jeszcze na długo przed wojną, w sierpniu 1936 roku, późniejszy drugi z naszych asów myśliwskich, wówczas porucznik - Witold Urbanowicz - zestrzelił na Wołyniu sowiecki samolot szpiegowski - Polikarpow R-5.

 

 

Andrzej Kukuczka

Tematy:
Wyślij opinię na temat artykułu

Komentarze (0)

Brak komentarzy

Dodaj komentarz

Kontakt

Sekretariat Zarządu

12 630 61 01

Wyślij wiadomość

Dodaj pliki

Wyślij opinię