Grzegorz Hańderek artysta wizualny, kurator, nauczyciel akademicki, absolwent katowickiej Akademii Sztuk Pięknych i Uniwersytetu Śląskiego. Na ASP w Katowicach prowadzi Pracownię Interpretacji Literatury, a od 2020 roku pełni funkcję rektora uczelni. W swoich działaniach koncentruje się na procesach realizowanych zarówno indywidualnie – czego efektem są m.in. rysunki oraz instalacje tworzone w oparciu o cielesne doświadczenia materii – jak i kolektywnie: inicjując zdarzenia na styku sztuki, przestrzeni społecznej i ekosystemu publicznego.
Te działania, które sytuuję w przestrzeni publicznej – wyjaśnia Grzegorz Hańderek - mają charakter interwencji, czy takiego przekazu, który rozbija tę przestrzeń, do której jesteśmy przyzwyczajeni, która jest funkcjonalna i która często bywa też, z tego powodu, dla nas neutralna znaczeniowo. Ona jest bardzo dobrym miejscem do oddziaływania poprzez narzędzia, jakimi dysponuje sztuka, ta sztuka poza instytucjami, które tę sztukę, w instytucjonalny sposób mają określać, budować dla niej ramę. To jest przestrzeń trudna i często rodząca jakieś żywe emocje, ale tym bardziej przez to dla mnie wartościowa i dobra do działania.
„Z technicznego punktu widzenia wystawa Grzegorza Hańderka „Podmuch” należy do grupy wyjątkowo lekkich - pisze kuratorka Marta Lisok. Jest zbiorem rysunków tworzonych bez użycia narzędzi. Główną bohaterką prac okazuje się sadza, która wtapia się w różne powierzchnie. Zapisuje białe flagi powiewające w przestrzeni miasta, osadza się na kartkach papieru, unosi się w pomieszczeniach zostawiając ślady na ścianach i podłogach”.
Sadza towarzyszyła mi w mojej twórczości od dłuższego czasu – mówi Grzegorz Hańderek Najpierw była poza przedmiotem refleksji, była zwykłym pigmentem, którego używa się do tworzenia farb graficznych, a ponieważ zaczynałem jako grafik więc postrzegalnym ją właśnie w ten sposób. Z czasem jednak, kiedy rosła moja świadomość artystyczna, zaczynałem inaczej spoglądać na ten materiał. Wydaje mi się, że dzisiaj nie można się - czy to grafiką czy szerzej sztuką sięgającą do pewnej tradycji - zajmować bez takiej refleksji na temat narzędzi, których używamy. Inaczej je odczytujemy, znajdujemy dla nich inne odwołania. W ten sposób zacząłem ten proces, który stawał się dla mnie coraz ważniejszy, może nawet bardziej niż efekt finalny, niż sam obraz. Wtedy też np. ta sadza stała się bardzo autonomiczna. Ona zaczęła „mówić”do mnie. Z jednej strony była świetnym tworzywem, ze względu na swoją materialność, lekkość, brak spoiwa, podatność na rozproszenie, na takie bezformie. Z drugiej strony zwracała uwagę na swój bardzo konkretny rodowód. Jest efektem spalania jakiejś materii, często węglowej. Ponieważ pochodzę ze Śląska, więc ta sadza postrzegana jest przeze mnie także w kontekście tego miejsca, na które patrzymy poprzez skutki tego, co się wydarzyło w historii najnowszej tego regionu. Sadza jest również dla mnie przedmiotem refleksji ze względu na znaczenie, które niesie. Węgiel - spalanie – sadza- zanieczyszczenie - wchłanianie przez ciało ludzkie. Ta wieczna cyrkulacja.
Stąd też ten tytuł wystawy „Podmuch”, czyli taki tytuł, który odwołuje się do tej wiecznej migracji materii. Ta sadza jest więc główną aktorką tej wystawy, ale arsenał różnego rodzaju pigmentów, które sobie tworzę i które pozyskuję, jako pewne biopsje bardzo szczególnych miejsc, jest większy.