- A
- A
- A
S. Rychlicki: "Przespaliśmy dyskusję o łupkach"
"Na dzisiaj nie wiemy jakie są zasoby łupków i nie wiemy jakie będą koszty wydobywania tego gazu. Nie wiemy jaka będzie jego cena. Może się okazać, że zasoby będą duże, ale koszty wydobycia na tyle wysokie, że nie będziemy mogli z tego skorzystać. Może być też tak, że ceny będą adekwatne do cen na rynku i wtedy będzie się to opłacało." - tłumaczył na antenie Radia Kraków profesor Stanisław Rychlicki z Wydziału Wiertnictwa Nafty i Gazu Akademii Górniczo – Hutniczej.Zapis rozmowy Jacka Bańki z profesorem Stanisławem Rychlickim z Wydziału Wiertnictwa Nafty i Gazu Akademii Górniczo – Hutniczej.
Sprawa łupków zdecydowanie przyspieszyła po tym jak rząd przyjął założenia ustawy czy daleko nam do momentu, kiedy zaczniemy eksploatować ewentualne złoża?
- O przyspieszeniu na razie nie ma mowy. To dopiero pierwszy etap. Z tego musi powstać ustawa, ją musi przyjąć Sejm, Senat. Potem jest dopiero podjęcie ustawy i zarządzenie wykonawcze. Biorąc pod uwagę nasze realia potrwa to pewnie kilka miesięcy.
Czyli przespaliśmy kilka lat?
- Zdecydowanie. Po raz pierwszy sprawa się pojawiła w marcu 2010 roku. Przespaliśmy co najmniej dwa lata.
Jak pan ocenia same założenia ustawy?
- Te korekty idą w dobrym kierunku, ale najważniejsze jest to, że będzie jedna koncesja na temat poszukiwania łupków a nie trzy. Ważne jest to, że będzie mniej administracji. To usprawni cały proces. Jest jednak jeszcze wiele niuansów, które mogą utrudnić życie.
Co może być największym problemem?
- Niewątpliwie dużym problemem może być wejście w teren. Pod uwagę wchodzi działanie różnych czynników, które mówią jak to jest szkodliwe, co to będzie jak zaczną się poszukiwania, że woda będzie zanieczyszczona i tak dalej. Nie wszędzie społeczność lokalna będzie nastawiona pozytywnie. To może utrudniać szukanie miejsc, gdzie będzie można wiercić.
Może to dobry moment, żeby przekonać nieprzekonanych? Mamy przecież kryzys na Ukrainie.
- Usiłujemy ich przekonać od 2010 roku. Jak widać nie idzie nam to najlepiej. Mamy spore grono przeciwników. Wynika to z przespania. Strona rządowa nie zabrała się za to odpowiednio. Sporo czasu straciliśmy do przygotowywania do przekonywania społeczeństwa, że niczym to nie grozi. Wręcz przeciwnie. Jakby była szansa na wydobywanie gazu z łupków to jest to szansa na nowe miejsca pracy i pozyskanie nowego źródła energii.
Łupki to podstawa naszego bezpieczeństwa energetycznego?
- Nie umiem jednoznacznie odpowiedzieć. Na dzisiaj nie wiemy jakie są zasoby łupków i nie wiemy jakie będą koszty wydobywania tego gazu. Nie wiemy jaka będzie jego cena. Może się okazać, że zasoby będą duże, ale koszty wydobycia na tyle wysokie, że nie będziemy mogli z tego skorzystać. Może być też tak, że ceny będą adekwatne do cen na rynku i wtedy będzie się to opłacało.
Czyli dzisiaj to nie powinno być argumentem, że budujemy swoje bezpieczeństwo poprzez badanie złóż gazu łupkowego. Tak naprawdę to może być tylko jeden z elementów tego bezpieczeństwa?
- Oczywiście. Szansa, żeby to nam poprawiło bezpieczeństwo jest duża. To szansa na uniezależnienie się od gazu ze wschodu.
Mówił pan o tym jak przespaliśmy prace nad łupkami. Nie boi się pan, że przez kilka lat będziemy jeszcze tylko dyskutowali?
- Nie ukrywam, że się tego obawiam. Boję się, bo kompetencje związane z gazem z łupków są podzielone między sześc ministerstw. Gdzie kucharek sześc... To przedłuża negocjacje i dogrywanie szczegółów. Gdyby to było w jednym ręku to byłoby łatwiej.
Napompowaliśmy wielki balon, jest wiele nadziei związanych z łupkami a może się okazać, że prawie nic tam nie ma. To jest możliwe?
- Tak źle chyba nie będzie. Wierze, że mamy duże zasoby tego gazu. Niepokojący jest koszt wydobycia. One są na dużej głębokości. Technologia amerykańska się nie sprawdzi. Sami Amerykanie mówią, że do każdego złoża trzeba dopasować technologię. To jeszcze przed nami.
Jak z tych złóż powinna skorzystać AGH?
- My dołączamy się do tego procesu poprzez udział specjalistów. Mamy ludzi związanych z poszukiwaniami, rozpoznaniem i eksploatacją gazu łupkowego. To największa armia specjalistów, którzy są wykształceni i prowadzą badania. To musi być wykorzystane. Czy tak będzie to zobaczymy.
AGH już kształci specjalistów, którzy powinni się w przyszłości zajmować gazem łupkowym?
- Tak, kształcimy ich. Możemy powiedzieć, że zaczynamy kształcić nowe pokolenie.
AGH jest jedną z najlepszych technicznych uczelni w Polsce. W jej obowiązku jest wykształcenie takiej liczby specjalistów, że jak już dojdzie do eksploatacji tych złóż, to żeby nie robili tego za nas Amerykanie?
- Tego bym się nie obawiał. Mamy specjalistów. Jak dojdzie do przemysłowego wydobycia gazu z łupków to nie powinniśmy mieć problemów ze specjalistami, kształconymi w dużej mierze na AGH.
Komentarze (0)
Brak komentarzy
Najnowsze
-
20:33
Nie ustają protesty w sprawie krakowskich dorożek. Miasto: przetarg na wynajem miejsc nie zostanie odwołany
-
19:42
Ekspert: gdyby nie program Bezpieczny kredyt 2%, mielibyśmy dużo tańsze mieszkania
-
18:38
Puszcza pokonuje Widzew! Ważne punkty Żubrów
-
17:51
Czy trwa już kampania wyborcza?
-
17:19
Przemoc emocjonalna w relacjach. Kiedy powiedzieć 'dość'?
-
16:56
Co to jest automatyzacja procesów?
-
16:52
Czym zajmuje się klinika szumów usznych?
-
16:44
Jak wyjść z zadłużenia chwilówkami?
-
15:26
Zabawki z puszek, zakrętek lub klisz rentgenowskich? Niesamowita wystawa w Aptece Designu
-
15:20
Ambitne plany nowego prezesa tarnowskiego MPK
-
15:18
Zabawki z puszek, zakrętek lub klisz rentgenowskich? Niesamowita wystawa w Aptece Designu