Lewica będzie do końca bronić Ministra Nauki i Szkolnictwa Wyższego, Dariusza Wieczorka, czy spisała go już na straty?
- Nie mówimy, że ktoś kogoś spisał na straty. Sprawa nie jest jednoznaczna. To trochę medialny wytwór. Każdy mówi o wpadkach ministra Wieczorka. Znam go od lat, to mój kolega. Razem przeprowadziliśmy Lewicę od wypadnięcia z Parlamentu do powrotu do rządu. Nikt nie mówi o dobrych rzeczach, które minister zrobił. Po spotkaniu z rektorami uczelni małopolskich wiem, że były oczekiwania rektorów, część postulatów została spełniona. Minister jest dobrze oceniany przez niektórych rektorów. Trzeba to zważyć. Jest problem z wpadkami. To jest nieco rozdmuchane, jeśli chodzi o oświadczenie majątkowe. Minister składa oświadczenia od 2019 roku, bo był wcześniej posłem. Nie wiem, czy się pomylił. Nie sądzę, żeby to było celowe działanie.
Oprócz tego zatrudnienie żony na stanowisku kierowniczym na Uniwersytecie Szczecińskim. Trzeba było zmienić regulamin, no bo nie ma doktoratu.
- Małżonka Dariusza Wieczorka pracowała tam wiele lat. Jest jednak wątpliwe, jak ktoś zmienia regulamin pod kogoś. Nie znam podstaw do zmiany tego.
Sprawa sygnalistki na Uniwersytecie Szczecińskim...
- Tu poniosły ministra emocje. To była sprawa osobista. Ta pani doniosła na żonę ministra. Pewnie pod wpływem emocji on zadziałał. Pan się uśmiecha...
Jeszcze będę wymieniał. NCBR i konkurs. Do tego Polska Akademia Nauk i wielkie zamieszanie.
- Dziś się wszyscy fascynują, że w gronie kandydatów jest wiceminister Gdula. Jego wpadki się pomija. Minister Wieczorek jest odpowiedzialny za część rzeczy, które fatalnie wykonał pan Gdula.
Wiem, że między panami nie ma chemii...
- Darzę sympatią Macieja Gdulę, ale bądźmy uczciwi. Niestety wszystko, co złe w Ministerstwie Nauki i Szkolnictwa Wyższego, spada na ministra Wieczorka. On jest szefem. Czy będziemy go bronić do końca? Zobaczymy. Przewodniczący Czarzasty da w piątek odpowiedź premierowi Tuskowi.
Podobno to najbardziej zaufany człowiek Włodzimierza Czarzastego.
- Tak. To grupa osób, do której ja też się zaliczam. Braliśmy odpowiedzialność za partię, jak ta wypadła z Parlamentu w 2015 roku. Wróciliśmy fantastycznie do Parlamentu, przetrwaliśmy bycie w opozycji. Teraz wróciliśmy po 18 latach do rządu jako poważny koalicjant. Jest kwestia taka, że te zasługi też spoczywają na Dariuszu Wieczorku.
Rektor Uniwersytetu Jagiellońskiego, żeby oddać tutaj rzeczywiście zasługi, mówi o podwyżkach dla pracowników uczelni, z drugiej strony była zmiana listy czasopism punktowanych. Kto w zamian za ministra Wieczorka? Jest wspomniany Maciej Gdula na tej liście i Dorota Olko.
- Mogą się pojawić też inne nazwiska, które są w zanadrzu, związane ze środowiskami uczelnianymi. Trzeba powiedzieć, że łatwiej się pełni funkcję ministra, wychodząc ze środowiska naukowego. Jak się przestanie pełnić funkcję ministra, wraca się do środowiska. Dorota Olko to dobra kandydatka, ma doktorat, świetnie pracowała przed wyborami. Są też inne…
Czyli profesora Gduli pan nie wspomni tutaj...
- To wrzutka medialna pewnie. Nie chce mi się wierzyć, że po wpadkach wiceministra Gduli to on by zastąpił Dariusza Wieczorka.
Dariusz Wieczorek też w jakimś sensie przegrał w Krakowie. Wszczął procedurę odwoławczą profesora Borka, no i nic. Sprawa stanęła.
- Tą sprawą jestem zaskoczony. Tu pochwała dla Macieja Gduli. Jak był posłem, zmierzał do odwołania rektora Borka. Tutaj Dariusz Wieczorek zatrzymał się. Były opinie prawne, sam rozmawiałem z profesorami, osobami, które widziały, że na tej uczelni źle się dzieje. Zostało to wstrzymane. Nie wiem, gdzie tu jest błąd. Faktycznie rektor Borek rządzi, a nie ta druga osoba?
Uniwersytet Komisji Edukacji Narodowej też ma dobrych prawników. To powiedzmy wprost.
- Pracownicy twierdzą, że to nie rządzi rektor Borek, ale ta druga osoba, której nazwiska nie pamiętam. Nie wszystko się w życiu udaje. Ważne, żeby materiały były dobrze przygotowane. W wymiarze sprawiedliwości to widzimy. Dobrze przygotowany materiał się broni. Widać to przy panu Kuczmierowskim. Sąd w Londynie uznał, że Polska ma rację i pan siedzi w areszcie, ale były sprawy źle przygotowane i sądy to oddalały. Materiał musi być przygotowany perfekcyjnie. Jak ktoś się odwołuje, nie może to być podważone.
5% w wyborach dla Magdaleny Biejat, o którym mówią przedstawiciele Lewicy, to jest to minimum czy maksimum?
- Myślę, że to minimum, na które liczymy. Mieliśmy najlepszego prezydenta po 1989 roku – Aleksandra Kwaśniewskiego. Potem był Grzegorz Napieralski, który zrobił dobry wynik. Ostatnie dwie kampanie to tendencja kiepska dla Lewicy. Wynik Magdaleny Ogórek i Roberta Biedronia… Oni mieli po 2%. Konkurencja jest silna, budowanie kandydata trwa latami. Lewica to nieco zaniechała. Kandydata trzeba budować długo. Popatrzmy na Rafała Trzaskowskiego. To imponująca kariera. On jest w mediach, jest aktywny od lat. Lewica nie ukształtowała takiego kandydata. Stąd problem. Zakładamy, że 5% Magdalena Biejat uzyska. To będzie przyzwoity wynik.
To byłoby nawet ciekawe, gdyby Magdalena Biejat o głosy Lewicy z Pauliną Matysiak z Razem, no trochę z Prawa i Sprawiedliwości, rywalizowała.
- Nie wiem, czy do tego dojdzie. Wybory prezydenckie są trudne. Zebranie 100 tysięcy podpisów nie jest łatwe. Trzeba mieć struktury. Każdy może startować. Zobaczymy, czy przedstawiciel Razem zbierze 100 tysięcy podpisów. Ich struktury w Małopolsce wyglądają słabo. W Krakowie dobrze, ale poza Krakowem ta partia praktycznie nie istnieje.
Kandydatka Lewicy znowu mówi o mieszkalnictwie. Dlaczego Lewica stawia na temat, na którym wszyscy do tej pory polegli? Mówił nawet o tym Jarosław Kaczyński. Teraz widzimy, że nie będzie 0%, tego sztandarowego programu mieszkaniowego.
- Jest taka sinusoida. Jak wszyscy przegrywają, ktoś musi wygrać. Lewica ma taki pomysł, że nam się uda. Mamy świetny program. Prezydent Włocławka Kukucki przekazał to ministrowi Lewandowskiemu. Będzie ekspansja. Pomysły Lewicy będą przedstawione na rządzie, w Sejmie. Polacy potrzebują tanich mieszkań na wynajem. Widzimy ceny w miastach. Człowiek nie może oddawać 70% dochodów, żeby płacić bankom za mieszkanie.