Ryszard Nowak skomentował również swoje ostatnie decyzje: nadanie stanowiska fachowca od inwestycji Grzegorzowi Doboszowi (byłemu oficerowi WP i szefowi WKU) oraz tytułu honorowego obywatela Nowego Sącza - pośmiertnie - Józefowi Oleksemu. Prezydent Nowak tłumaczył, że bierze odpowiedzialność za swe decyzje, ale "z niczego nie ma zamiaru się tłumaczyć".
Zapis rozmowy Sławomira Wrony z prezydentem Ryszardem Nowakiem.
Sławomir Wrona: Kilka dni temu odbyło się spotkanie grupy roboczej, która przyglądała się przygotowaniom do budowy ul. Węgierskiej Bis - tak oczekiwanej przez mieszkańców Nowego Sącza. Co do tej pory ustalono?
Ryszard Nowak, prezydent Nowego Sącza: Mówimy o Węgierskiej Bis - to tytuł roboczy tej inwestycji. To jest zadanie ważne dla Nowego Sącza jak i dla miasta i gminy Stary Sącz. Do tej części jakiejś większej grupy nie potrzeba. Doszliśmy jednak do wniosku, żeby ten projekt poszerzyć o gminę Chełmiec czy też gminy ościenne. Stąd powołanie zespołu do opracowania szerszej koncepcji.
Ale co jest już gotowe, na ile ta inwestycja jest przygotowana?
Można powiedzieć, że jesteśmy już daleko. Węgierska Bis ma już swój przebieg. W tej chwili występujemy o decyzję środowiskową, po której uzyskaniu będziemy mogli wystąpić o pozwolenie na budowę. Decyzję środowiskową powinniśmy uzyskać w połowie tego roku. Problemem pozostanie tylko kwestia finansowa.
O jakiej kwocie mówimy? Dofinansowanie będzie dotyczyć części drogi czy całości? Pamiętamy, że Węgierska Bis to co najmniej dwa etapy, czyli połączenie ze Starym Sączem, ale także pomysł kolejnego przejścia przez Dunajec.
Mamy przygotowaną koncepcję uwzględniającą również most na rzece Dunajec i połączenie z gminą Chełmiec. Teraz jednak mówimy o tym nowym połączeniu ze Starym Sączem. Nie podam dokładnej kwoty, ale wraz z nowym mostem na Popradzie i włączeniem w obwodnicę Starego Sącza to będzie koszt około 70 mln złotych.
Środki unijne?
Przede wszystkim liczymy na środki unijne. Proszę pamiętać też, że Węgierska Bis jest także wpisana na listę rezerwową kontraktu terytorialnego dla Małopolski. Nie tylko tam będziemy szukać pieniędzy. Wzorem obwodnicy północnej, środków będziemy także szukać w Warszawie. Pamiętamy też, że politycy decydujący o środkach zewnętrznych zapewniali, że jeżeli inwestycja będzie przygotowana, będzie miała zezwolenia, to pieniądze się znajdą.
We wspomnianym spotkaniu uczestniczył też pana nowy podwładny - pełnomocnik ds. inwestycji Grzegorz Dobosz. Jedna z najbardziej kontrowersyjnych decyzji personalnych prezydenta Nowaka w ostatnich tygodniach i to z wielu powodów, ale zacznijmy od kontrowersji kompetencyjnych. Czy rzeczywiście Grzegorz Dobosz jest fachowcem od inwestycji?
To nie jest kwestia bycia fachowcem od inwestycji, bo pan Grzegorz Dobosz nie jest od tego, by budować obwodnice czy drogi, ale od tego by koordynować wszelkie działania wydziałów czy instytucji, które mają wpływ na inwestycje. Nie tylko w ramach instytucji działających w Nowym Sączu, ale też w Krakowie czy w Warszawie.
Przyglądając się jednak życiorysowi Grzegorza Dobosza trudno szukać momentu, w którym zdobywał kontakty w ministerstwach czy w instytucjach dzielących pieniądze. Przypomnę, to były oficer Wojska Polskiego, były szef WKU i były radny.
Tak, ale można równie dobrze powiedzieć, że Ryszard Nowak jest złotnikiem.
I nie skłamałbym.
Nie skłamałby pan i mógłby też pan powiedzieć, że nie mam kompetencji by pełnić funkcję prezydenta miasta.
Ale wykazał się pan kompetencjami, by zdobyć głosy wyborców a z tym pan Dobosz ostatnio sobie nie poradził.
Różnie bywa. Raz jest lepiej, raz gorzej. Nie mam jednak wątpliwości, że Grzegorz Dobosz ma bardzo duże doświadczenie, jeżeli chodzi o tematy samorządowe. Nie muszę wprowadzać go w te niuanse, by nie powiedzieć - tajniki działania samorządów i wszystkich instytucji. Zna je dobrze z tego tytułu, że przez wiele lat funkcjonował w samorządzie. Moim zdaniem to dobra decyzja. Choć na marginesie muszę powiedzieć, że konkurs miał otwartą formułę. Zgłosiło się 7 osób. Poziom był wysoki, ale w bardzo ograniczonym zakresie.
I nie ma z tym związku to, że w ub. roku Grzegorz Dobosz opuścił klub Platformy Obywatelskiej, z którym związany był przez lata, wspierał pańskie decyzje w głosowaniu, a później wystartował z listy pańskiego komitetu. Niektórzy widzą w tej nominacji spłatę długu wdzięczności za to poparcie.
Mówi pan o ostatnim roku, a ja chcę powiedzieć, że Grzegorz Dobosz, zostając wiceprzewodniczącym Rady Miasta przed 4 laty już wtedy wykazał się chęcią i determinacją współpracy bez względu na podziały polityczne. Ja tę współpracę sobie cenię. To nie jest kwestia płacenia długów. Jeżeli już mówimy o personaliach, to proszę zwrócić uwagę, że nie zwykłem strzelać sobie w kolano czy też dokonywać złych wyborów. Chcę by jakość była lepsza. Zapowiadałem zmiany personalne. One następują i będą następować.
Jest jednak duże niezadowolenie z tej decyzji także w środowisku pana partii. Chodzi o przeszłość Grzegorz Dobosza, który sam nie krył swojej współpracy z Wojskowymi Służbami Informacyjnymi. To nie podoba się władzom PiS na Sądecczyźnie. Senator Kogut zarzucił panu wręcz, że ta decyzja to sprzeniewierzenie się ideałom, którym PiS stara się hołdować. Przypomniał przy tym, dzięki komu - jego zdaniem - wygrał pan ostatnie wybory.
Kwestie kariery zawodowej Grzegorza Dobosza proponuję wyjaśnić w osobnej audycji, ale z jego udziałem.
Próbowałem kilkakrotnie telefonicznie, smsami, ale za każdym razem odmawiał, odsyłał mnie do pana.
W takim razie poproszę by te kwestie wyjaśnił. Nie mam zamiaru tłumaczyć się ze spraw, które są zbyt obszerne i dotyczą wielu osób.
Jest pan zaskoczony tą reakcją? Naprawdę nie spodziewał się pan, że władze PiS zareagują na taką decyzję?
Nie traktuję pana Koguta czy pana Naimskiego jako władze PiS.
To parlamentarzyści.
Nie wszyscy. Proszę pamiętać, że pan Kogut powiedział, co powiedział w swoim wystąpieniu. Nie wiem, czy doszła do niego refleksja, że powiedział zbyt dużo i sformułował zbyt dużo oskarżeń, których nie może poprzeć jakimikolwiek dowodami. Mówiąc o jakiejś agenturze, czy używając jeszcze gorszych określeń bardzo dużo ryzykuje. Swoją pracę jako oficera Wojska Polskiego może przedstawić Grzegorz Dobosz i będę nalegał, by tak się w końcu stało. Ubolewam tylko nad faktem, że czasem powie się coś zbyt szybko, niż się pomyśli.
Senator Kogut jest jednak szefem struktury w okręgu nowosądeckim - jeśli przyjmiemy tą partyjną hierarchię.
Chętnie się do tego odniosą. Mógłbym licytować się na różnego rodzaju decyzje pana senatora Koguta czy współpracę z określonego rodzaju ludźmi, ale dla dobra Prawa i Sprawiedliwości tego nie zrobię.
Kogo ma pan na myśli?
Jak wspomniałem, ja tego nie zrobię. Nie wciągnę się w tego typu licytacje na temat funkcjonowania i relacji personalnych w PiS. Niech każdy odpowiada za swoje słowa i decyzje. Ja je podejmuję i podejmuję też pewnego rodzaju ryzyko. Jasne, że z punktu widzenia politycznego, piarowskiego, wizerunkowego jest to decyzja zła. Ale jest coś więcej niż piar i doraźne efekty polityczne. Jest coś takiego jak cechy charakteru, kręgosłup, umiejętność podejmowania decyzji i brania za nie odpowiedzialności. Mnie tego nauczono i nie będę się tchórzliwie wycofywał z czegoś, do czego jestem przekonany.
To prawda, odwagi panu nie można odmówić, np. przy okazji poparcia kandydatury Józefa Oleksego na honorowego obywatela miasta. Tu też można było się spodziewać kontrowersji i słyszymy bardzo stanowczy głos z tego samego środowiska, sądeckich parlamentarzystów PiS. Co do samego Józefa Oleksego można usłyszeć umiarkowane oceny, ale jednak nadanie mu honorowego obywatelstwa miasta nazywane jest wprost błędem. Jak pan odpowie na te opinie i na zapowiedź, że radni PiS, którzy poparli wniosek w tej sprawie i pan będziecie się musieli z tego wytłumaczyć?
Nie mam zamiaru się z tego tłumaczyć. Ta krytyka wykracza poza granice kultury, nawet w polityce i proszę zwrócić uwagę, że środowisko, które w ten sposób zareagowało jest bardzo wąskie. W to szambo i w ten poziom dyskusji wchodzić nie będę. Ubolewam nad tym. Pan sam może sobie przypomnieć, jak zachowywali się ci ludzie, którzy dziś podnoszą krzyk, gdy Józef Oleksy żył. Bo kiedy przyjeżdżał do Nowego Sącza, kiedy odbywały się różnego rodzaju spotkania, to ci sami ludzie chętnie witali się z nim, rozmawiali z nim, chcieli obok niego przebywać. Dzisiaj odsądzają go od czci i wiary. Ja jednak mówię - i to z pełną odpowiedzialnością, świadom ewentualnych konsekwencji politycznych, jakie mogę ponieść - ten tytuł Józefowi Oleksemu się należał.
Jeśli szukać wspólnego mianownika w tych głosach protestu to słychać w nich, że ocena Józefa Oleksego nie jest jednoznaczna. Sama postać budziła wiele sympatii. Choć kontrowersyjna, imponowała intelektem, dokonaniami, i Józef Oleksy rzeczywiście zawsze pamiętał o swoim sądeckim rodowodzie. Mówi się jednak także o tym, że nadanie tytułu honorowego obywatela miasta jest też sygnałem, wskazaniem postawy, cech tej osoby, które mają być przykładem dla innych. Jaką lekcją dla współczesnych sądeczan, także tych najmłodszych jest życiorys Józefa Oleksego?
Zanim odpowiem na to pytanie może wyjaśnijmy kto nadaje tytuł honorowego obywatela.
Rada Miasta.
Tak i proszę zwrócić uwagę, że w tym przypadku, choć była to osoba kontrowersyjna, czemu nikt nie zaprzecza, to jednak decyzja zapadła w dziwny sposób. Podział nie był polityczny.
To prawda, nie był zgodny z partyjnymi szyldami.
Właśnie. Czyli nie był zgodny z linią polityczną reprezentowaną przez określonych radnych. Zarówno radni z PO jak i radni z PiS, także radni bez przynależności partyjnej głosowali za, jak i przeciw. Podział nie był jednak wyraźnie polityczny i to trzeba podkreślić. A odpowiadając na pana poprzednie pytanie mogę powiedzieć, że bardzo wiele środowisk optowało za tym by ten tytuł przyznać. Przez większość życia Józef Oleksy działał poza Nowym Sączem, ale nigdy o nim nie zapomniał. Jeśli ktoś oponuje teraz, w sposób naprawdę rynsztokowy, niech ten ktoś wskaże winę, jakieś złe działanie w stosunku do konkretnej osoby. Wtedy można ważyć przeszłość, o której zapomnieć rzeczywiście się nie da, z tą rzeczywistością 25-letnią po odzyskaniu tej prawdziwej niezależności, niepodległości. Jeżeli przyznaje się tytuł honorowego obywatela Nowego Sącza, to trzeba ocenić czy jego działalność dla Nowego Sącza przeważała czy też nie. W mojej ocenie zdecydowanie przeważała.
I pamiętając o całym życiorysie Józefa Oleksego, także tym sprzed 1989 roku, pana zdaniem to jest postawa godna naśladowania?
Tej części życiorysu Józefa Oleksego, powiedzmy od lat 70. do końca lat 80. nie należy zapominać. Trzeba o tym pamiętać i jeżeli ktoś chce w tym doszukiwać się jakichś złych intencji, złych działań to powinien to zrobić i powinien to udowodnić.
Czyli pańskim zdaniem, jak to kiedyś ktoś powiedział - przed 1989 rokiem system, który funkcjonował w Polsce był zły, ale tworzący go ludzie byli dobrzy?
W żadnym wypadku. System był zły i ci którzy funkcjonowali w tym systemie, którzy go tworzyli - byli źli. Nie mam wątpliwości, że każdy, kto działał dla tego systemu, działał źle. Działał na niekorzyść naszej szeroko rozumianej wolności, o którą zabiegaliśmy. Nie ma jednak odpowiedzialności zbiorowej.
Czyli to jest stanowcze stanowisko ale z wyłączeniem Józefa Oleksego?
Nie z wyłączeniem Józefa Oleksego. Powtarzam, nie ma odpowiedzialności zbiorowej... podobno.