Wygaszenie mandatu prezydenta-elekta spowodowało automatyczną stratę pracy przez jego 16 asystentów. "16 asystentów? To kuriozalne. Ja mam pięciu i stażystę. To już jest dużo" - dziwiła się przedstawicielka PO.

"Trzeba pilnie słuchać obywateli i wyciągać z tego wnioski, przede wszystkim na poziomie regionalnym" - tak z kolei mówiła europosłanka PO, Róża Thun o kampanii wyborczej do Parlamentu. We wtorek klub PO spotkał się na wyjazdowym posiedzeniu, by omówić kampanię prezydencką i zastanowić się nad parlamentarną. Jak mówili politycy Platformy, nie było ścinania głów i polowania na czarownice. "Nie można przeprowadzać rewolucji w partii i jednocześnie prowadzić kampanii wyborczej" - mówiła posłanka Thun w porannej rozmowie Radia Kraków. Jak jednak przekonywała, partia musi odświeżyć przekaz, być bliżej ludzi i dać szansę politykom z drugiego szeregu. "Wyborcy powiedzieli nam, że musimy odświeżyć twarze" - mówiła Róża Thun.


Zapis rozmowy Jacka Bańki z europosłanką PO, Różą Thun.

Wczoraj szefowie PO debatowali, co zrobić, żeby uratować skórę jesienią. Co by pani podpowiedziała premier Kopacz?

- Wczoraj obradowali parlamentarzyści PO. Ja bym podpowiedziała, że trzeba pilnie słuchać tego, co usłyszeliśmy od Polaków i wyciągnąć wnioski. Musimy rozmawiać w regionach, nie tylko na poziomie centralnym. Bądźmy w terenie i słuchajmy. Ludzie nam powiedzieli, że musimy odświeżyć twarze. Musimy odświeżyć przekaz. Program i działania PO prowadzą Polskę w dobrym kierunku, ale coś nie tak jest z komunikowaniem. Mikropolityka też cierpi. Musimy też zmienić przekaz. Trzeba być bliżej obywateli. To brzmi jak banał, ale inaczej demokracja się zdegeneruje.

 

Obyło się bez ścinania głów, ale może kilka trzeba było poświęcić, żeby wszystko zmienić?

- Nie przesadzajmy. Nie da się równocześnie prowadzić rewolucji i kampanii. Wybory są za 4 miesiące. To poważna sprawa. PO prowadziła Polskę przez 8 lat. Przeszliśmy suchą stopą przez te lata. Niektóre elementy trzeba jednak odświeżyć.

 

Kto powinien zostać szefem kampanii w jesiennych wyborach? Proszę o nazwisko.

- Nie dam nazwiska.

 

Rafał Trzaskowski?

- On od dawna powinien wewnątrz partii mieć większa rolę. Miałam przyjemność siedzieć obok niego w Parlamencie Europejskim. On szybko reaguje i dobrze się orientuje. Jest doświadczony i dowcipny. Mamy ludzi z tego pokolenia...

 

Rafał Trzaskowski jest w tym samym wieku co Andrzej Duda.

- Mniej więcej. Patrzmy na Małopolskę. Jest Robert Maciaszek. Mamy wielu znakomitych posłów. Musimy ten drugi szereg wysunąć do przodu.

 

W ministrze Trzaskowskim widzi pani przyszłego premiera? Słychać takie głosy.

- Są takie głosy. To człowiek z wielkim potencjałem. Nie wiem, jakie będą decyzje, ale on się szybko rozwija. Będzie mógł Polsce służyć. On zna struktury europejskie i jest w nie zaangażowany. To jest mi bliskie. Im lepiej będzie funkcjonowała Unia, tym silniejsi będziemy.

 

Kto w Krakowie powinien otwierać listy PO?

- Nie wiem. Jest zarząd PO.

 

Według pani?

- Najpierw musimy sami porozmawiać. Trzeba odświeżyć twarze.

 

Proszę podać jedno nazwisko tej nowej twarzy?

- Nie podam. Jest ich masa. Wśród radnych są dobrzy ludzie. Musimy w zarządzie PO i na listach zastanowić się, co zrobić, żeby debata wewnątrz PO była śmiała. Musimy powiedzieć gdzie daliśmy ciała.

 

Rozglądamy się tutaj i z tymi nazwiskami nie jest tak dobrze.

- Na poziomie centralnym jest wiele osób w drugim szeregu. Podobnie jest w Krakowie i Małopolsce.

 

Wie pani, że selekcja negatywna w dużych partiach sprawia, że ten drugi i trzeci szereg nie jest imponujący.

- Wiem, że selekcja negatywna jest mocna wszędzie. Mojego asystenta wyrzucono z partii a potem został prezydentem Starachowic. PO się uczy na błędach. Porażka jest mocną lekcją. Musimy wyciągać wnioski, ale nie robiąc rewolucji. Potrzebujemy przewodnictwa pani premier. Ona nie może ciągnąć wozu sama. Jest potrzebne zainteresowanie struktur lokalnych.

 

Krakowski europoseł PiS, Ryszard Legutko skarży Donalda Tuska do europejskiego rzecznika praw obywatelskich...

- Bo nie ma nic lepszego do roboty...

 

Chodzi o to, że szef Rady Europejskiej poparł Bronisława Komorowskiego w wyborach a nie powinien.

- Pan Legutko szuka sobie zajęć. Teraz ma ponoć w kancelarii prezydenta pracować...

 

To nie jest potwierdzone. Pytaliśmy Beatę Szydło.

- W zeszłej kadencji nie zajął się żadnym aktem legislacyjnym.

 

Szef rady europejskiej naruszył zasady bezstronności?

- Szef rady europejskiej jest z EPL. PO jest w Europejskiej Partii Ludowej. EPL angażuje się we wzmacnianie kierunku proeuropejskiego, który wzmacnia Unię. EPL ma wielki wpływ na Unię. To normalne...

 

To daje Donaldowi Tuskowi legitymację do poparcia prezydenta Komorowskiego?

- Martin Schultz, przewodniczący PE, też popiera socjalistów w Niemczech, jak są wybory. Jak ktoś jest związany z danym stronnictwem politycznym, to normalne jest, że się go wspiera.

 

Jak pani ocenia decyzję Radosława Sikorskiego, który w zeszłym tygodniu wygasił mandat europosła Andrzeja Dudy. Z dnia na dzień jego 16 asystentów straciło pracę.

- To nie jest widzimisię marszałka.

 

Mógł jednak poczekać do końca lipca.

- Nie wiem, czy przepisy nie mówią, że w momencie wygrania wyborów mandat jest wygaszony. 16 asystentów? To kuriozalne.

 

Pani ilu ma?

- Ja mam 5 i stażystę. To już jest dużo. Trzeba mieć dla nich biura. Nie wiem, gdzie ustawić 16 biurek. Z gaży na biura można opłacić taką rzesze ludzi? Nie wyobrażam sobie tego.

 

Nie dostrzega pani braku kultury politycznej w decyzji marszałka?

- To przepis. Marszałek musi się trzymać przepisu. Pan prezydent-elekt Duda i tak nie bywał w Parlamencie. Mam nadzieję, że jego asystenci tam pracowali. Jego nie było w PE. Teraz też by nie przyjeżdżał. Pracujmy tam, gdzie nas powołano. Nie udawajmy, że coś robimy. To też by nie było godne prezydenta-elekta.