Zapis rozmowy Agnieszki Wrońskiej z prezydentem Tarnowa, Romanem Ciepielą.

35 milionów trafiło do Tarnowa w ramach drugiej edycji rządowego funduszu Polski Ład. Pieniądze wykorzystane zostaną na inwestycje związane z organizacją w Tarnowie Igrzysk Europejskich w 2023 roku. Co zyska Tarnów?

- W ostatniej racie Polskiego Ładu faktycznie dostaliśmy 35 milionów, ale łącznie już blisko 100 milionów dostaliśmy na Igrzyska Europejskie. Inwestycje trwają. One są rozproszone w dwóch obszarach. Jeden to obiekty sportowe: Arena Jaskółka, która jest gotowa. Dzięki temu obiektowi jesteśmy partnerem Igrzysk Europejskich. Tam będzie badminton. Hala jest gotowa, dostosujemy ją w niewielkim zakresie. Obok Areny budowany jest park wodny. Tam będą boiska piaszczyste. Prace są zaawansowane. Zapewne ten obiekt otworzymy jeszcze przed Igrzyskami dla publiczności. Tam, gdzie jest stadion lekkoatletyczno-piłkarski, za chwilę zaczną się pracę, żeby stworzyć stadion piaszczysty na potrzeby Igrzysk. Będą trybuny, zaplecze i boiska do plażowych dyscyplin. Po Igrzyskach dostosujemy obiekt do piłki nożnej. To będzie zgrabny stadion i boisko. Jest też cały pakiet inwestycji związanych z drogami. W Mościcach przebudujemy skrzyżowanie Chemiczna/Czerwonych Klonów, będzie wybudowany parking obok dzisiejszego stadionu miejskiego, przebudujemy szereg ulic w Mościcach. Do tego jest ciekawy projekt. Przy ulicy Błonie powstanie rozwinięty punkt przesiadkowy. Autobusy dalekobieżne będą mogły tam proponować swoim pasażerom przesiadkę do linii miejskich. Łączna wartość inwestycji to ponad 100 milionów złotych. 97 milionów dostaliśmy, około 20 milionów my dokładamy. Miasto jest przygotowane od strony inwestycyjnej.

Nie obawia się pan tego, czy miasto zdąży? Wiemy, co się dzieje w kwestii przetargów.

- Tak. Ta refleksja jest obecna. Niestety decyzje zostały podjęte bardzo późno. Ostatnia umowa została podpisana kilka tygodni temu. Dopiero wtedy można było poważnie mówić o Igrzyskach. To nie była nasza wola. Został rok do Igrzysk. Czasu jest bardzo mało. Zrobimy wszystko, żeby zdążyć. Obiekty sportowe będą gotowe. Czy zdążymy z infrastrukturą? Nie wiem. Przed nami przetargi. Rynek jest rozchwiany przez inflację, sezon inwestycyjny we wszystkich gminach. Wszystkie gminy dostały jakieś środki. Wszyscy chcą to ulokować. Znamy sytuację na rynku zamówień publicznych. Rynek budowlany opuściło wielu pracowników ukraińskich, którzy pojechali bronić ojczyzny. Firmy nie mają ludzi do pracy.

Jest też inny aspekt przygotowania do Igrzysk. Ważna jest baza noclegowa, hotelowa. W Tarnowie nie jest z tym najlepiej. Miasto ma tu dużo do nadrobienia?

- Organizatorzy Igrzysk przewidzieli, że miasteczko Igrzysk będzie w Krakowie na miasteczku studenckim. Zawodnicy będą do nas dojeżdżać. Ten aspekt jest przemyślany. Ilość miejsc noclegowych w Tarnowie nie wpłynie na organizację Igrzysk. Będą jednak kibice. Oferta Tarnowa i aglomeracji jest, jaka jest. Nie jesteśmy miastem turystycznym jak Kraków czy Sopot. Hoteli jest ograniczona liczba. Jednak hotelarze się szykują, zwiększają swój potencjał. W Tarnowie i w okolicach kibice znajdą swój nocleg.

Związek Miast Polskich apeluje do rządu o pilną interwencję w związku z rosnącymi cenami energii w polskich miastach. Jak wzrosły rachunki Tarnowa? Jakie powinno być rządowe wsparcie dla samorządów?

- Najgorsza była zeszła jesień. Wtedy były przetargi. Gaz był droższy o 300-400%. To był taki wzrost, że żaden system finansowy nie jest przygotowany na takie skoki. Podpisaliśmy umowę tylko na I kwartał. Potem interwencja państwa spowodowała, że ceny spadły, ale potem wybucha wojna. Podobnie z cenami energii. One rosły już w ubiegłym roku. Zmienialiśmy budżet miasta. Teraz mamy kryzys energetyczny wywołany wojną. Z niepokojem patrzymy na przyszłość. Ceny węgla do tej pory były w Polsce stabilne. Płaciliśmy 300 zł za tonę węgla do ciepłowni. Mamy jedną w Tarnowie. Piaskówka obsługuje 70% mieszkań w mieście. Cena była dobra. Umowa została MPEC wypowiedziana. Teraz jest propozycja ceny za tonę powyżej 800 złotych. To radykalny wzrost. Musi być zatem wzrost cen dla konsumentów. To nie jest dobra wiadomość. Nie ma w tej chwili żadnej interwencji państwa.

Jaka ta interwencja powinna być? Czego oczekują samorządy? Jakie wsparcie powinno trafić do miast, żeby pieniędzy nie brać z kieszeni mieszkańców?

- Niedawno słyszałem wywiad ze związkowcem z sektora węglowego, który narzekał, że na rynku funkcjonują w sposób oficjalny pośrednicy, którzy są ogniwem, który podnosi radykalnie ceny. Podałem przykład cen ciepłowni. Na wolnym rynku to ceny 3000-3500 złotych. To niedopuszczalna cena. Ludzie zostaną bez węgla. My kupujemy każdego roku określoną ilość węgla dla mieszkańców w trudnej sytuacji. Pomagamy im zapewnić węgiel na zimę. Kupujemy około 500 ton rocznie węgla. Zagwarantowaliśmy sobie w budżecie 500 tysięcy złotych na to. Przy dzisiejszej cenie kupimy 100 ton. Prosimy rząd o uregulowanie tego. Miasta nie mają takich pieniędzy. Zyski niektórych korporacji są też przesadzone.

Bez tego wsparcia samorządy sobie nie poradzą?

- Nie mamy żadnych dochodów, które by się zwiększały w związku z inflacją. Takie narzędzia ma minister finansów. On ma VAT i akcyzę. Wnosimy do rządu o zmianę polityki wobec samorządu, żeby wpływy z budżetu do nas były wyższe.

W sobotę w Tarnowie zostanie odsłonięty pomnik Lecha Kaczyńskiego przed dworcem PKP. Ta inicjatywa dzieli Tarnów. W mieście taki pomnik powinien stanąć?

- Nie oceniam potrzeby budowy tego pomnika. On zasłużył na upamiętnienie, ale nie w tym miejscu. To obszar chroniony. To panorama pięknego dworca. Do tego było to robione po cichu, bez uzgodnienia z Radą Miejską. NA to się nie zgadzamy. Dostałem zaproszenie, ale nie zamierzam uczestniczyć w otwarciu pomnika, którego budowa pominęła wszystkie dobre obyczaje. Nie ma pozwolenia na budowę, ale zgłoszenie. Rada Miasta została wykluczona z uzgodnień lokalizacji pomnika.