Zapis rozmowy Agnieszki Wrońskiej z prezydentem Tarnowa, Romanem Ciepielą.

Panie prezydencie jutro oficjalne otwarcie Igrzysk Europejskich, ale one tak naprawdę już rozpoczynają się w Tarnowie. Dziś pierwsze zmagania w plażowej piłce ręcznej. Pogoda dopisała. Czy miasto ze wszystkim zdążyło?

- Tak. Zawodnicy są od poniedziałku. Wczoraj były treningi. Obiekt jest gotowy. Jest nowoczesny, spełnia wymagania. To prawda, że ostatni pracownicy, którzy porządkowali teren, odchodzili ze stadionu i zawodnicy przyjeżdżali. Zdążyliśmy na styk. Budowa rozpoczęła się bardzo późno. Decyzja o Igrzyskach była późno. Nie było wielkich ułatwień w procedurach. Wykonawca wszedł z początkiem listopada. Po 7 miesiącach mamy nowoczesny obiekt. To mistrzostwo. Igrzyska dziś zaczynają się w Tarnowie. Jutro w Krakowie oficjalne otwarcie. Pierwsze medale zostaną rozdane w czwartek w Tarnowie.

Czy próbowaliście państwo ocenić ile osób – kibiców i turystów - może pojawić się w najbliższych dniach w Tarnowie? Czy możemy to ocenić, chociażby po sprzedanych biletach na zawody?

- To pytanie do organizatora Igrzysk.

Jako prezydent pewnie się pan jednak interesował, czy turyści przyjadą do miasta?

- Nie posiadam takiej wiedzy. To dynamiczne. Dostęp do danych ma tylko spółka. W niedzielę prezes Nowak mówił, że sprzedano ponad 100 tysięcy biletów na wszystkie zawody. Zainteresowanie jest coraz większe. Spodziewamy się też kibiców kupujących bilety w kasie. Igrzyska będą miały też stronę telewizyjną. Transmisje będą ze wszystkich aren. Dzisiaj kibice nie wiedzą jeszcze o szczegółach igrzyskowych. Mam nadzieję, że zainteresowanie będzie rosło. Igrzyska Europejskie to też nie są Igrzyska Olimpijskie. To dyscypliny czasem niszowe, rzadkie. W Tarnowie będzie wspinaczka. To akurat domena Tarnowa. Sportowcy z Tarnowa mają wielkie sukcesy w skali świata. Wczoraj spotkałem na treningu jedną z sióstr Kałuckich. Są oczekiwania na bardzo dobre wyniki. Dyscypliny plażowe są okresowe jednak. Jest jednak przyjemny zbieg okoliczności. Do Tarnowa zawitało prawdziwe lato. Są zatem wszystkie warunki spełnione, także jest wygodny obiekt.

Na Igrzyska w Tarnowie, jako zaplecze, przygotowywany jest Park Wodny w Mościcach. Tu się jednak to nie zgrało z rozpoczęciem Igrzysk. Byłam wczoraj na terenie Parku, trwają tam prace. Uda się to otworzyć przed końcem Igrzysk?

- Mam nadzieję. Park Wodny jest niezależną inwestycją. Był przez moment dylemat, czy boiska piaskowe nie mogłyby służyć jako zaplecze treningowe, ale organizator zrezygnował z tego. Park jest niezależny od Igrzysk.


Mogliby z niego korzystać turyści, kibice i zawodnicy...
- Tak. Mam nadzieję, że w połowie tygodnia będziemy to mogli otworzyć. Jest duża odpowiedzialność wykonawców. To obiekt nasycony technologiami. Sanepid musi też zbadać wodę. Mam nadzieję, że w przyszłym tygodniu będę mógł państwa zaprosić.

Sportowe zmagania potrwają do 2 lipca. Gdy kurz imprezy opadnie, co z terenem wokół głównej trybuny w Mościcach? Teraz jest tam piach. Na tym piachu uda się wybudować boisko do piłki nożnej?

- Budujemy stadion sportowy. Był tam stadion piłkarsko-lekkoatletyczny. Murawa została rozebrana, powstał nowoczesny obiekt stadionu. To zaplecze dla kibiców, organizatorów, sędziów, zawodników. Druga część inwestycji to odtworzenie płyty boiska. Projekty są. Złożyliśmy to do PZPN, żeby uzyskać opinię co do standardów. To powinien być obiekt na poziom 1. ligi. Jak będzie potrzeba Ekstraklasy, będzie to też możliwe. Staramy się o dofinansowanie z Ministerstwa Sportu, żeby w przyszłym roku otworzyć stadion piłkarski. Pierwszy w takiej klasie w Tarnowie. Stadion po drugiej stronie jest piłkarsko-żużlowy i on wymaga też remontu.

Ile potrzeba, żeby ten stadion powstał? Jest szansa na przychylność przy dofinansowaniu?

- Teraz budujemy za prawie 24 miliony. Dotacja z ministerstwa to ponad 20 milionów. Dokończenie budowy to 12-15 milionów. Chodzi o drugą trybunę, oświetlenie i murawę, która musi być podgrzewana. Cała infrastruktura jest gotowa w ramach pierwszego etapu. Liczymy na dotację z Ministerstwa Sportu. Mam nadzieję, że te pieniądze pomogą zrealizować cel.

Nie szkoda panu, że miasto nie ma pieniędzy, żeby utrzymać drużynę siatkarek w Tauron Lidze? To zmarnowany sportowy potencjał.

- To nie jest rola miasta. Miasto nigdy nie utrzymywało drużyn. To zawodowe, prywatne kluby, które mają wsparcie z firm. Sprzedają im usługi reklamowe. Miasto wspomaga sport, także drużyny zawodowe. Na najbliższej sesji przedkładam projekt budżetu, gdzie jest 500 tysięcy złotych na wsparcie tych drużyn, które są w najwyższych ligach. Czy siatkarki skorzystają? To zależy od właścicieli klubów. Mam nadzieję, że tak, że decyzja o zakończeniu działalności klubu nie została podjęta.

Środowisko sportowe wskazuje, że środki przekazywane przez Tarnów są zbyt niskie, nawet w porównaniu z mniejszymi miastami w Polsce. Też ważne jest budowanie sportowego ducha w młodych ludziach.

- Być może w innych miastach dotacje są większe. My możemy dać tyle. Nie jest rolą miasta finansowanie sportu zawodowego. Jak klub w piłce ręcznej potrzebuje kilku milionów rocznie, siatkarski podobnie, żużlowcy w najwyższej lidze potrzebowali 8-10 milionów. To potężne kwoty, które nie mogą obciążać budżetu miasta. Przeznaczamy setki tysięcy na sport. Miasto nie może brać na siebie większego ciężaru. Byłoby to niezgodne z logiką i prawem. Nie wolno nam finansować wprost sportu zawodowego.

W cieniu sportowych rozgrywek obradować będą tarnowscy radni. W czwartek sesja absolutoryjna. Radni będą też głosować nad wotum zaufania dla pana. Od kilku lat nie udzielają go panu. W ubiegłym roku zapowiedział pan rezygnację ze stanowiska po takim głosowaniu. W tym roku z pana ust padnie taka zapowiedź?

- Sesje absolutoryjne zawsze wywołują emocje. Oczekuję rzetelnej oceny. Absolutoria zawsze były udzielane. W tym roku pewnie będzie podobnie. Regionalna Izba Obrachunkowa dała pozytywną opinię, komisja rewizyjna podobnie. Polityka rządzi się swoimi prawami. Ja nie należę do żadnej partii. Jednym się podobam, innym nie. PiS od zawsze był przeciwny wotum zaufania. PO raczej jest na tak. Nasze Miasto Tarnów… Rozmawiam z radnymi, nie wiem, jaka będzie decyzja.

W tym roku nie postawi pan radnych przed stwierdzeniem, że pan zrezygnuje bez wotum zaufania?

- Ubiegły rok był wyjątkowy. Były emocje. Oczekiwałem solidarnej postawy w obliczu wojny na Ukrainie i wielkiej migracji, która dotknęła też Tarnów. Był też kryzys energetyczny. Z radnymi chciałem walczyć o przyszłość Tarnowa. Polityka ma jednak swoje prawa.

Czyli nie liczy pan na wotum zaufania?

- Liczę, ale radni mają różne poglądy w tej sprawie. Są wybory, radni mają swoje plany polityczne.