Zapis rozmowy Jacka Bańki z prezydentem Tarnowa, Romanem Ciepielą.
Jak pan odczytuje frekwencję w referendum? W Tarnowie wzięło udział około 7% uprawnionych. Co to nam mówi?
- Troszkę więcej, dokładnie 9,04%. To za mało, żeby uznać referendum za wiążące. Ja byłem z rodziną, ale widziałem, że podpisy na liście były nieliczne. Tak było w całej Polsce. Ludzie uznali, że to nie jest ważne.
Ośmieszyliśmy ideę referendum?
- Może nie trzeba używać takich słów. Inna była sytuacja, jak prezydent zwracał się z tą propozycją a inaczej jest dzisiaj. Jedno pytanie było rozstrzygnięte. Można było uniknąć tego referendum, ale prezydent Duda podtrzymał decyzję prezydenta Komorowskiego. Nie musi to być złym przykładem. Chciałbym, żeby Polacy współdecydowali. W Szwajcarii od dziesiątków lat się głosuje. Wolałbym, żeby przyszłe referenda były w sprawach poważnych. Musi być dobra debata, nie w atmosferze politycznej rywalizacji.
W Tarnowie zaczyna się Forum Inwestycyjne. Tymczasem niedawno został odwołany prezez Klastra Przemysłowego a nowy szybko zrezygnował. Powodem było nieściąganie inwestorów. Funkcjonowanie Klastra to klapa?
- Zaczął pan od Forum. Faktycznie będzie VIII Forum...
O Forum za moment. Zacznijmy od Klastra.
- Dobrze. Forum Ekonomiczne jest ważnym wydarzeniem. Klaster Przemysłowy jest instytucją publiczną, która ma wspomagać Tarnów w rozwoju gospodarczym. Będę zdecydowany wobec władz spółki w sprawie szybszego tempa rozmów, które prowadzą do inwestycji i tworzenia miejsc pracy. To tempo było niezadowalające. Stąd próba zdynamizowania.
Będzie ultimatum dla nowego szefa? Będzie konkretna liczba inwestorów i miejsc pracy?
- Praca zawsze jest procesem ciągłym. Trzeba tworzyć klimat i warunki dla inwestorów. Jest interakcja miasta ze spółką. Klaster nie ma własnych funduszy. Mieszkańcy i sąsiedzi oczekują, że Tarnów będzie promieniował. Po wielu miesiącach działalności zadowalających efektów nie zauważyliśmy. Stąd próba szukania nowych rozwiązań.
Jaką aktywność uzna pan zadowalającą?
- Za kilka tygodni miasto kończy wielką inwestycję. 90 milionów złotych wydamy na inkubator przedsiębiorczości. Tam powinno promieniować życie gospodarcze. Nie składy, ale oferta dla młodych, którzy zaczynają. Oni nie mają majątku. Kilka tygodni to bliska perspektywa. Chciałbym, żeby nowe władze spółki mogły się pochwalić dobrymi warunkami dla firm. To nie jest łatwe do zmierzenia, ale dynamika będzie pokazywała starania zarządu i jego efektywność.
W kampanii obiecywał pan 2000 miejsc pracy do 2016 roku.
- Tak. Podtrzymuję to. Były w czerwcu targi pracy, było 1750 miejsc pracy i pracodawcy mówili, że był kłopot. Miejsca pracy są, ale profil osób szukających pracy nie odpowiada pracodawcom. To nie tylko miejsca pracy, ale także instrumenty wsparcia, żeby szukający mogli skorzystać z oferty.
Wynika z tego, że Tarnów to trudny teren. Jest nowa siedziba Comarchu i problemy ze znalezieniem pracowników.
- To dobrze, że taka duża firma instaluje się w Tarnowie. To sygnał, że Tarnów jest ważnym ośrodkiem gospodarczym. Oni mają nadzieję na rozwój w Tarnowie. Mam nadzieję, że za tym pójdą inni. W całej Polsce słychać, że brakuje informatyków, inżynierów. Zakłady mechaniczne w Tarnowie chcą inwestować w młodych. One chcą zatrudnić ludzi z Mielca. Jest wiele zachęt i okazji. Zakłady azotowe podjęły potężne inwestycje. Rynek pracy jest trudny, ale się rozwija dynamicznie. Chciałbym, żeby to tempo było jeszcze szybsze.
Forum Inwestycyjne poświęcone będzie gospodarce cyfrowej. W jakiej mierze może to być szansa dla Tarnowa? Słyszymy, że Comarch ma problem ze znalezieniem pracowników. Jak szukać optymalnego modelu biznes – samorząd – nauka?
- Profesor Zieliński, informatyk, powiedział, że wszystko stało się cyfrowe. To nic nowego. Nowa gospodarka wykorzystuje informatykę. To, że brakuje informatyków, wiemy od dawna. Dziwi mnie, że ministerstwo nauki nie zmienia rygorów wobec uczelni i nie pozwala na przyjmowanie większej liczby studentów. Dlatego w Tarnowie chce powołać Edukacyjne Centrum Informatyki Stosowanej. Miejsce, które będzie wspomagało absolwentów szkół ponadgimnazjalnych i pracowników, którzy muszą dostosować swoje kwalifikacje do nowych potrzeb.