Zapis rozmowy Bartłomieja Maziarza z prezydentem Tarnowa, Romanem Ciepielą.
To definitywny koniec 15-letnich sporów o ruiny zamku na górze św. Marcina? Jest prawomocny do ksiąg wieczystych. Właścicielem terenu jest miasto...
- Nie. Skarb Państwa.
Miasto zarządza?
- Tak. Prezydent reprezentuje Skarb Państwa.
Zlecił pan jakieś prace na tym terenie?
- Tak. Dwa słowa o własności. Był spór z osobami, które były wpisane do ksiąg wieczystych. Wiemy, że ostaniami właścicielami byli Sanguszkowie. Sąd podtrzymał decyzję Ministra Rolnictwa, która przesądza, że Skarb Państwa jest właścicielem. W prawie jest tak, że prezydenci miast na prawach powiatu zarządzają zasobami Skarbu Państwa. Na terenie powiatu robią to starostowie. Mamy sytuację klarowną. Od kilku dni tak jest. Poleciłem przygotowanie programu zabezpieczenia ruin. Teren jest rozległy, ale ruiny są pewnym zagrożeniem. Lada dzień będzie raport. Przeznaczymy środki na posprzątanie terenu i jego ogrodzenie. Co dalej? To otwarte pytanie. Trzeba to uzgodnić z ministrem kultury i konserwatorem zabytków. Zostawić to jak chce konserwator, jako trwałą ruinę, czy może musi być rewitalizacja tego miejsca?
W marzeniach mamy odbudowę zamku, ale nie wiemy, jak on wyglądał. Tarnowski historyk Krzysztof Moskal mówi, że samo wycięcie drzew i odkopanie tego, co zostało po zamku, a do tego odbudowa wieży, przyciągnęłaby turystów.
- To jedna z koncepcji. To poważna koncepcja. Przypominam, że konserwator zabytków uznał miejsce za trwałą ruinę. Każda ingerencja, jak wycięcie krzaka i drzewa, to kwestia ingerencji w substancję chronioną. Czeka nas opracowanie programu konserwatorskiego, potem znalezienie środków. Miasto nie może zastępować państwa w takich sprawach. Można się zastanowić nad dostępnością dla turystów, ale nie weźmiemy na barki miasta odbudowy nawet jednej wieży, chyba że pojawią się środki zewnętrzne, jak w Melsztynie czy Czchowie.
Sytuacja finansowa tarnowskich Azotów jest bardzo zła. Jest tu rozwiązanie?
- Jestem symbolicznym posiadaczem jednej akcji Grupy Azoty. Patrzę jednak na sytuację jako gospodarz miasta. To największy pracodawca, wielki zakład, który oddziałuje na gospodarkę i środowisko. Jesteśmy zainteresowani dobrą kondycją grupy Azoty z powodów energetycznych. Miasto kupuje w Grupie ponad 30% ciepła do ogrzewania mieszkań. Do tego sponsoring, sport, wsparcie drużyn. Będę rozmawiał z pełniącym obowiązki prezesa Grupy Azoty niebawem. Te aspekty środowiskowe, energetyczne i gospodarcze są ważne dla Tarnowa. Duża część podatków lokalnych jest też z Azotów.
Od Azotów uzależnieni są pracownicy, dostawcy, ale też kluby sportowe i wydarzenia kulturalne. Jakby Grupa Azoty ograniczyła finansowanie, miasto mogłoby to uzupełnić przy klubach sportowych? W tej chwili wydatki na sport i kulturę w Tarnowie są dramatycznie małe.
- Wszyscy się skupiają na sporcie. Wrócę jednak do głównej myśli. Grupa Azoty to pracodawca dla tysięcy rodzin. Sport i działanie Grupy Azoty jest tu ważne, ale w ostatnich ośmiu latach ten sponsoring został mocno ograniczony. To nie są te wysokości przekazywane żużlowcom i innym drużynom. Z powodu kłopotów finansowych te transfery mogą być jeszcze mniejsze. Nie może być tak, żeby samorząd finansował sport zawodowy. Możemy to wspierać i to robimy. To kwoty rzędu kilkuset tysięcy złotych. W styczniu został rozstrzygnięty konkurs. 500 tysięcy jest dla trzech klubów tarnowskich. Będą następne. Te kluby potrzebują milionów, w żużlu mówi się o dziesiątkach milionów. My możemy to tylko wspierać. Sponsorowanie sportu zawodowego musi przebiegać na zasadach komercyjnych.
Mamy pierwsze zmiany w zarządzie Grupy Azoty. Został w zarządzie co prawda dyrektor generalny tarnowskich zakładów Zbigniew Paprocki, ale są ogłoszone konkursy na stanowiska. Nie jest tam planowana obecność żadnego specjalisty związanego z Tarnowem. To pokazuje słabość tarnowskich posłów rządzącej koalicji?
- To nie posłowie powinni wybierać członków zarządu spółki skarbu państwa.
Nie jest ważne, żeby przedstawiciel regionu był w tak ogromnej spółce, która ma tutaj siedzibę?
- Tak. Jednak pan wspomniał o posłach. To nie są transfery polityczne. Premier Tusk oficjalnie to podkreśla. Nadszedł czas, żeby specjaliści od gospodarki i zasobów ludzkich dokonywali takich wyborów. Reprezentacja Tarnowa jest tak oczywista, że nie może być inaczej. Menadżer związany z Tarnowem powinien mieć wpływ. Sama personalna obecność, jak przez ostatnie lata, nie musi oznaczać rozwoju tarnowskich Azotów. Było kilku członków zarządu z Tarnowa. Wpływy na całą Grupę mieli małe. Główne inwestycje były w Policach, nie Tarnowie.
W czwartek Tarnów świętuje 694. urodziny i zaprezentuje rzeźby maszkaronów, które stworzą cały szlak podobny do krakowskich smoków i gwarków w Olkuszu. Co ma wyróżnić tarnowski szlak? Kiedy będzie można nim wędrować?
- Wcześniej były krasnale we Wrocławiu. To lokalne atrakcje lubiane przez turystów. Nasze maszkarony są wyjątkowe. To była moda w Średniowieczu, Renesansie. Były takie postaci przypominające maski weneckie. To wyraźne zauważenie Tarnowa przez taką formę plastyczną. Będzie szlak maszkaronów. To będą niewielkie rzeźby, które będą miały swoje indywidualne cechy. Każdy maszkaron ma swojego autora. 7 marca przedstawimy wizerunek maszkaronów. Same maszkarony pojawią się w drugiej połowie marca, wtedy będzie montaż. Będzie aplikacja, przewodniki, gry uliczne. To ciekawa zabawa i zachęta do odwiedzenia Tarnowa.
Zapowiedział pan już dawno, że nie będzie startował na kolejną kadencję na prezydenta Tarnowa, ale publicznie pan oferował koalicji rządzącej wykorzystanie pana doświadczenia. Nie desygnowano pana na stanowisko wicewojewody, nie wystartuje pan też do Sejmiku. To koniec Romana Ciepieli w samorządzie?
- Jestem do końca tej kadencji prezydentem. Tej funkcji nie można łączyć. Postanowiłem nie ubiegać się już o funkcję z wyboru. Po 34 latach to zrozumiałe. Chciałbym wspomagać tych, którzy biorą odpowiedzialność za region. Wiemy, kto będzie kandydował. Zaangażuje się jako członek PO, wesprę moich kandydatów. W Tarnowie jest to rozstrzygnięte. Koalicja 15 października popiera Jakuba Kwaśnego. To wyróżnik na scenie politycznej. Moje losy? Chciałbym być użyteczny. Nie czas i miejsce na szczegóły.
Nie jest panu przykro, że na koniec pana kariery, ta deklaracja chęci zaangażowania, nie została na razie wykorzystana?
- Ja schodzę ze sceny niepokonany. Uczestniczyłem we wszystkich wyborach samorządowych od 1990 roku, Od komitetów obywatelskich, współpracę z Markiem Nawarą, przez PO. Był okres Unii Wolności, Programu dla Tarnowa. We wszystkich wyborach samorządowych wyborcy mnie wybierali. Trzeba im podziękować i wesprzeć nowe pokolenie.