Zapis rozmowy Bartłomieja Maziarza z prezydentem Tarnowa, Romanem Ciepielą.
Podobają się panu decyzje nowej większości w Sejmie? Nie tylko w kontekście obsadzenia wicemarszałków bez przedstawicielki PiS, ale także wybór do KRS przedstawicieli tylko nowej większości.
- To dwie różne sprawy. Przedstawiciel PiS ma miejsce w prezydium Sejmu. Nie znalazła się tam pani Witek. Posłowie mają do niej żal za jej zachowanie, gdy sprawowała swoją funkcję. Mają do tego prawo. KRS to wielki problem. Skład Rady i sposób powołania wywołał tak ostrą reakcję z UE, że ciągle nie otrzymujemy środków z KPO. Naprawa musi być. Nie dziwią mnie decyzje, które desygnują do składu KRS nowych przedstawicieli.
Zapowiedział pan, że po 9 latach nie będzie się pan znowu starał o wybór na prezydenta Tarnowa. Jak pan powiedział, oddaje się pan do dyspozycji rządowi i władzom regionalnym. Zostanie pan wicewojewodą?
- Jestem trzecią kadencję prezydentem Tarnowa. Dwa razy byłem wicemarszałkiem, także przez pewien czas marszałkiem. Moje doświadczenie samorządowe sprawia, że jestem do dyspozycji tych, którzy Małopolskę chcą zmieniać. Wiem, że Tarnów bez współpracy z regionem i rządem nie może się dobrze rozwijać. Reprezentacja Tarnowa powinna być w Sejmie. To się stało. Gratuluję nowym posłom. Za 5 miesięcy będą wybory do Sejmiku Małopolski. Tu też przewiduję podobną mobilizację jak do Sejmu. Mam nadzieję, że władze regionalne mogą być tak zmienione, żeby były dostosowane do nowej sytuacji politycznej w Polsce.
Jeśli pan by teraz dostał propozycję stanowiska wicewojewody, opuściłby pan stanowisko prezydenta przed zakończeniem kadencji?
- Premier Morawiecki mi takiej propozycji nie złoży. Niedługo dowiemy się, że nie jest w stanie stworzyć rządu. Zostawię to pytanie bez odpowiedzi.
Mówi się o panu w kontekście wicewojewody.
- Jeśli będzie nowy rząd i dostanę taką propozycję, poinformuję państwa.
15 listopada to dzień, do którego gminy muszą przedstawić projekt budżetu. Jaki to będzie budżet Tarnowa na przyszły rok?
- Po wyjściu ze studia podpiszę projekt budżetu na 2024 rok i przedstawię go radnym. To będzie budżet, który odpowiada na możliwości, które stworzył nam rząd. On nam zmniejszył dochody z PIT. To efekt dużej reformy z 2019 roku. Skutki są dziś. Wpływy z PIT powinny być powyżej 210 milionów, są na poziomie 166 milionów. Subwencja oświatowa nie pokrywa nawet wynagrodzeń nauczycieli. Budżet będzie stabilny, będą zaspokojone potrzeby miasta, ale będzie to budżet bardzo skromny.
Mówi pan, że decyzje rządu utrudniły funkcjonowanie samorządów. Większość w radzie miejskiej, która – jak się wydaje – powinna panu sprzyjać, nie zgodziła się znowu na podwyżkę podatków. Miało to przynieść ponad 30 milionów złotych. Radni od kilku lat nie zgadzają się na tę podwyżkę. Co na tym ucierpi?
- Skąd są pieniądze w gminach? Są trzy źródła dochodów. To subwencja oświatowa, która nie wystarcza na pokrycie wynagrodzeń. Muszą być inne dochody, które to uzupełnią. To nasz udział w PIT. Do 2019 roku było to około 50%. Te dochody rosły z każdym rokiem. Wtedy to zatrzymano i dziś mamy lukę ponad 40 milionów. Trzeci pakiet dochodowy to podatek od nieruchomości, który w Tarnowie jest poniżej maksymalnego ustalonego poziomu. Radni utrzymali stawki tegoroczne. Jest inflacja. Jak rosną koszty, a dochody nie, luka musi być większa. Większość w radzie? To zasadne pytanie. Decyzje podstawowe są uchwalane, jest ta większość. Tu razem podeszli radni PiS i część radnych koalicji. Podwyżek nie ma. Co by było, jakby wpływy z podatku od nieruchomości były wyższe? Można by było naprawić więcej chodników, remontować drogi, zaproponować większe dotacje dla klubów sportowych, wzmocnić kulturę. To rodzaj wydatków, który się pojawia, gdy są środki w budżecie. Jak wolnych środków nie ma, podstawą jest oświata, pomoc społeczna, przedszkole i podstawowe funkcje miejskie.
Jest nowy inwestor, właściciel terenu po dawnym Owintarze. To miejsce w centrum Tarnowa po dawnych zakładach przetwórstwa owocowo-warzywnego, które straszy. Nowy inwestor daje nadzieję, że powstanie tam osiedle?
- Po owocach inwestora poznamy. To kolejny właściciel, który deklaruje prace. Jak one się zaczną, będę miał satysfakcję. Źle się stało, że w programie powszechnej prywatyzacji Owintar i Pralfa zostały sprzedane bez żadnych zobowiązań. Dziś Owintar i Pralfa to obraz grozy. To nieruchomości opuszczone. Tamel ma problemy i nie rozwija się. Reforma sprzed wielu lat przyniosła fiasko w wymiarze materialnym.
Jesteśmy przy tarnowskim Rynku. Niedaleko jest spalona kamienica, która straszy od 2009 roku. Poinformował pan mieszkańców o nowym pomyśle na to miejsce. Jaki to pomysł?
- To prywatna kamienica. Właściciele nie są w stanie jej odbudować. Koszty są znaczące. Cierpi jednak na tym wizerunek miasta. W 2019 roku i 2020 roku rozmawiałem z właścicielami. Miasto może to wykupić i stworzyć miejsce dla mieszkańców i turystów. Miało być to pierwotnie Centrum Dialogu, ale nie udało się porozumieć z właścicielami. Kwota była nie do zaakceptowania przez miasto. Centrum Dialogu powstaje w Pałacyku Ślubów przy Gumniskiej. W międzyczasie powstał Pasaż Odkryć. To strzał w dziesiątkę. Jest koncepcja, która by rozszerzyła Pasaż, jakby można było zabudować część spalonej kamienicy.
Jest bliżej do porozumienia z właścicielami? Słyszę, że oni nie chcą rozmawiać.
- Rozmawiamy. Jest trzech właścicieli, jeden mieszka poza granicami. To trudność. Zaproponowaliśmy pewne rozwiązanie. Jest szansa na porozumienie. Wtedy zaczniemy przygotowania. Teren należy oczyścić i potem uzgodnić, co tam może być. Ochrona konserwatorska jest tam pełna.