Zapis rozmowy Jacka Bańki z Robertem Maciaszkiem, burmistrzem Chrzanowa:

Potwierdzają się doniesienia części samorządowców o planach przesunięcia wyborów samorządowych na początek 2024 roku. Czy rzeczywiście byłby to prezent dla obecnych samorządowców? Gdyby pan rządził o pół roku dłużej, to inaczej wyglądałaby praca nad budżetem na rok 2024?

Nie, myślę, że nikt z samorządowców nie planuje w budżecie zamknąć swojej kadencji i nie zostawić żadnych możliwości rozwoju swoim następcom, natomiast wolałbym, zamiast takich prezentów, rzeczowej dyskusji z samorządowcami, bo znowu coś, mam wrażenie, dzieje się ponad naszymi głowami. Z jej strony wybory na wiosnę są dobrym pomysłem co do zasady, bo wtedy nowa władza, nowy burmistrz ma szansę przygotować nowy projekt budżetu na nowy rok dla siebie, a nie pracować na budżecie skonstruowanym przez poprzedników. Z drugiej strony, to mogłoby nastąpić na przykład w postaci wcześniejszego samorozwiązania Sejmu. Myślę, że warto rozmawiać, jest komisja wspólna rządu i samorządu terytorialnego i dobrze byłoby, żeby pomysły dotyczące samorządowców były z nimi konsultowane.

A czy rzeczywiście organizacja niemal jednocześnie wyborów samorządowych i parlamentarnych groziłaby ryzykiem chaosu, wyborcy by sobie nie poradzili?


Myślę, że wyborcy są inteligentni, natomiast mogłaby sobie z tym nie poradzić logistycznie PKW. Logistycznie jest to olbrzymie wyzwanie, wybory samorządowe i parlamentarne w zbliżonym do siebie terminie, więc na pewno warto rozmawiać o rozwiązaniu, które pomoże nam przejść przez ten proces, unikając niepotrzebnych turbulencji.

Gdyby rzeczywiście wybory samorządowe zostały przesunięte na początek 2024 roku, to czy pan wcześniej próbowałby startować do parlamentu, już jako rozpoznawalny przedstawiciel Polski 2050?

W ostatnich 6 latach udział dochodów własnych, które tak naprawdę pozwalają nam się samym rządzić, spada wyraźnie w naszych budżetach. Rośnie to udział dotacji rządowych, rząd w coraz większym stopniu ma wpływ na to, co się w samorządach dzieje, gdzie powstanie droga, gdzie powstanie szkoła. To wszystko powoduje, że mam taką refleksję, że właściwie wszyscy samorządowcy - mówię o samorządowcach opozycji demokratycznej  - powinni być na listach parlamentarnych, po to, żeby wygrać te wybory, jako opozycja demokratyczna, z PiS-em. Mam takie wrażenie, że obecna władza nie za bardzo lubi samorządy i samodecydowanie przez lokalne społeczności. A to przecież samorząd jest najbliżej mieszkańców, najbliżej ich codziennych spraw i najlepiej te potrzeby rozumie.

Czy tym samym deklaruje pan chęć startu w wyborach parlamentarnych z list Polski 2050?

Jest zdecydowanie za wcześnie, żeby składać takie deklaracje osobiste, natomiast uważam, że wszystkie siły demokratyczne powinny być na t wyborach wspólnie, żeby zwiększyć szanse na wygraną.

Wstępuje pan do Polski 2050 w momencie kiedy spadają jej notowania. Czyt pan pewien, że ruch dotrwa do wyborów samorządowych i parlamentarnych? Widzimy, że tę tendencję spadkową raczej ruch utrzymuje po powrocie Donalda Tuska do polskiej polityki.


Moja decyzja nie wynikała ze słupków poparcia. Gdybym się tym kierował, to pewnie bym czegoś takiego nie zrobił. Przekonałem się do tego, że Szymon Hołownia, Michał Kobosko, ludzie, którzy tworzą Polskę 2050, są godni zaufania i chcę moją energię, zaangażowanie, pasję chcę przeznaczyć na to, żeby wesprzeć ten polityczny start-up. Wierzę w to, że nie wszyscy odnajdują się w tym podziale na scenie politycznej, który obecnie funkcjonuje i jest cała rzesza ludzi, którzy albo nie głosują, albo jeszcze nigdy nie głosowali, bo byli zbyt młodzi, którzy nie przekonają się do jednej, czy drugiej strony tego sporu. Dlatego też, o ile do tej pory nie wierzyłem, że jest na scenie politycznej miejsce na trzecią siłę, która byłaby w stanie wejść w ten spór pomiędzy PO i PiS, to teraz uwierzyłem w Polskę 2050 i dlatego jestem w tym projekcie.

Dlatego nie widział pan już miejsca dla siebie w PO?

Nie, w PO mam wielu przyjaciół, patrzymy w tym samym kierunku, niemniej jednak widzę, że możemy inaczej położyć pewne akcenty. Ja jestem na przykład przedstawicielem miasta średniego, start mój w wyborach był spowodowany lekturą raportu pana prof. Przemysława Ślesickiego, dotyczącego delimitacji miast średnich. Miasta średnie, poza dużymi aglomeracjami, które się rozwijają, ma swoje problemy, inne niż duże aglomeracje i potrzebny jest program, wspólne działanie samorządowców z miast średnich i tam szansę widzę dla siebie właśnie w Polsce 2050, w której już poznałem wielu wspaniałych ludzi całej Polski. Mam nadzieję, że będziemy w stanie niebawem przedstawić państwu konkretne propozycje w tym zakresie.

W ostatnich latach rzeczywiście dużo pisze się o kondycji miast średnich w Polsce. Na czym ten program dla średnich miast Polski 2050 mógłby się opierać?

Przede wszystkim na rozwiązaniu problemów. Proszę zobaczyć, że te wszystkie miasta średnie, miasta do stu tys. mieszkańców, w których mieszka 3/4 naszych mieszkańców, mieszkańców naszego kraju, ma problemy związane ze starzejącym się społeczeństwem, ze spadającą liczbą mieszkańców. Odbywa się to kosztem rozwoju dużych aglomeracji, co jest pewnym naturalnym procesem, niemniej jednak ja głęboko wierzę, że ten policentryzm, który charakteryzuje nasz kraj, jest naszym dobrem narodowym. On pozwala nam być odpornym na kryzysy. Gęsta sieć miast średnich jest naszym narodowym złotem. Musimy o to dbać. Jeśli tego nie zrobimy, to za kilka, kilkanaście lat obudzimy się z takim problemem, że coraz mniej podatników w miastach średnich, będzie ciężko z takimi dochodami własnymi utrzymać infrastrukturę, która już jest zbudowana, albo którą chcemy, jako samorządowcy, mieszkańcom budować, ponieważ niezależnie od tego, gdzie mieszkamy, czy w Krakowie, Warszawie, czy właśnie w Chrzanowie, czy Gorlicach, chcemy żyć na tym samym poziomie, chcemy mieć równe szanse na dobre życie. Potrzebne jest działanie, również ze strony władz centralnych, ze strony rządu. Będziemy pracować wspólnie z samorządowcami w gronie Polski 2050, w gronie partnerstwa na rzecz otwartego samorządu, by przygotować konkretne rozwiązania.

Skoro mówimy o Chrzanowie - ile szkół w Chrzanowie może zorganizować u siebie punkty szczepień we wrześniu? Bo na przykład od związkowców nauczycielskich słyszymy, że zainteresowanie szczepieniem w szkołach będzie raczej umiarkowane, mówiąc bardzo delikatnie.


Jeśli chodzi o Chrzanów, to nasza sytuacja jest naprawdę dobra. Wynika to przede wszystkim z tego, że mamy własną spółkę, która świadczy usługi medyczne. Mamy na dzisiaj 13 stacjonarnych punktów szczepień, ponad 55 proc. populacji zaszczepionej. Nie wiem jeszcze, jak będzie wyglądała sytuacja dzieci powyżej 12 roku życia. To dopiero pokażą pierwsze tygodnie września, kiedy rodzice będą deklarować, ile ze swoich pociech będą chcieli zaszczepić, natomiast mamy infrastrukturę, mamy medyków, którzy są w stanie takie tymczasowe punkty w szkołach zorganizować, jeśli będzie zainteresowanie rodziców. Ta gęsta sieć, która u nas funkcjonuje, w mieście i sołectwach jest w stanie również przyjąć dzieci z rodzicami.

Mobilne punkty, które dojeżdżałyby do szkół, też pan bierze pod uwagę?

Tak, organizujemy mobilne punkty. W ostatni weekend mieliśmy 3 takie punkty na terenie gminy, zaszczepiło się w nich blisko 100 osób. Tempo szczepień spadło w ostatnim czasie, niemniej jednak będziemy wychodzić naprzeciw oczekiwaniom rodziców i nawet jak będzie kilkoro chętnych, to taki punkt zorganizujemy, bo ja osobiście głęboko wierzę, że szczepienia są niezwykle ważne dla nas wszystkich i będę zachęcał rodziców do tego, aby zaszczepiono jak najwięcej mieszkańców naszej gminy.

Czy pracodawcy potrzebują takiego narzędzia, dzięki któremu będą mogli kontrolować, kto jest zaszczepiony i będą mogli wprowadzać taką organizację pracy, która ograniczy kontakty osób niezaszczepionych z klientami. Jeśli takie narzędzie dostaliby pracodawcy, to czy skorzystałby pan z nich w urzędzie w Chrzanowie?



To jest bardzo trudne, bo zdaję sobie sprawę, ile osób wciąż nie wierzy w medycynę, w naukę i ma bardzo wiele obaw związanych ze szczepieniami, z drugiej strony osoby niezaszczepione stanowią zagrożenie dla innych. Mając na uwadze te dwa dobra, z jednej strony wolność wyboru, z drugiej bezpieczeństwo i zdrowie innych, ważniejsze jest bezpieczeństwo i zdrowie innych. Trudno teraz ogólnie się w tej sprawie wypowiedzieć. Na pewno musiałbym poczekać na konkretne rozwiązania i zanim bym je zastosował w swoim urzędzie, skonsultowałbym z szerszym gronem współpracowników.