Wiesz, taki pierwszy moment, przy którym tak zachlipałem na tym filmie, to był ten moment, kiedy Diplofok z Hokusem Pokusem znaleźli się już zawieszeni w przestrzeni tego multiwersum różnych kadrów, które wypłynęły spod ręki autora. I Entymologia w pewnym momencie powiedziała, patrzcie, a tutaj to w ogóle są takie rysunki sprzed wielu, wielu lat i to były faktycznie dziecięce rysunki.

To są rysunki moich dzieci tak w ogóle.

O łał, ale pięknie. Zresztą twoje dzieci zakładam, bo ty na pewno, tak samo jak Baranowski w tym filmie, też się tam epizodycznie pojawiacie.

Tak, na końcu jestem ja z całą moją rodziną, która bardzo mocno pracowała też przy tym filmie.

Piękny międzypokoleniowy dialog. Ale wiesz co, zastanawiałem się nad tym, czy ty myślałeś pracując nad tym filmem, nad tym swoim multiwersum tych wygumkowanych być może rysunków, tych rysunków, które pochłonęła „wielka biel”.

Myślę, że tak, że są takie rzeczy, które robiliśmy w dzieciństwie albo zapalaliśmy się do nich i wydawały nam się ważne. To nie jest tylko kwestia rysowania, ale to jest w ogóle kwestia szeregu pasji, które w sobie z wiekiem wygaszamy. Czy może inaczej: jakby to środowisko, w którym się obracamy wymusza na nas wygaszenie tych rzeczy. To jest właśnie chyba ta wielka biel u wszystkich. Ja bardzo szczerze mam taką nadzieję, że udało nam się stworzyć film, który trafia do bardzo szerokiej grupy wiekowej. Że tam zarówno dzieci, które trafiają do szkoły i muszą się odnaleźć w tym nowym miejscu, które ma pewne wymagania od nich, a jednocześnie muszą utrzymać tę swoją osobowość. I też dla ludzi młodych, którzy gdzieś są pomiędzy młodością a dorosłością i tych najdojrzalszych, najstarszych dzieci, że ten problem dotyczy nas wszystkich tak naprawdę. Czyli tego, żeby starać się jednak mimo wszystko nie dać tej pasji w sobie zgasić. Tego, co jest tak naprawdę nasze.

Posłuchaj pełnej rozmowy w podcaście.