Początki tej drogi sięgają w Anglii XIV wieku. Prawo ustanowione za czasów i na polecenie Henryka VIII domknęło trwający dwa wieki proces, a kłopoty małżeńskie króla i związany z nimi konflikt z papiestwem były tylko akceleratorem, który przyspieszył to, co i tak było nieuniknione – całkowite wyzwolenie się Anglii spod władzy Rzymu.

Choć oczywiście nie wiadomo, czy, gdyby nie problemy małżeńskie króla, Anglia pozostałaby katolicka, czy przyjęłaby protestantyzm. Dr Michalik: „prawdopodobnie rozstrzygnęłoby się to, tak jak we Francji, w toku wojny domowej”.

I w Anglii nie obyło się bez rozlewu krwi, gdyż Tudorowie nie wahali się użyć siły w celu zapewnienia jedności religijnej. Po śmierci Henryka VIII krótko panował jego syn Edward (opowiadał się za protestantyzmem), później córka Maria (próbowała przywrócić katolicyzm), to jednak niemal półwieczne rządy młodszej córki Henryka – Elżbiety – doprowadziły do trwałego zakorzenienia się anglikanizmu w królestwie.

„Co ciekawe – zwraca uwagę dr Michalik – choć za Lutrem anglikanizm odrzucił sakramentalność małżeństwa, instytucja ta w prawie angielskim aż do połowy XVIII wieku pozostała oparta na średniowiecznym katolickim prawie małżeńskim, z wszystkimi konsekwencjami, przede wszystkim z nierozerwalnością małżeństwa i faktem, że sam konsensus, sama wola dwojga osób czyni małżeństwo”.

Do zawarcia ważnego związku nie był konieczny udział kapłana, urzędnika, świadków, ceremonii, a przede wszystkim nie trzeba było zgody rodziców. Dr Michalik: „od XII wieku w katolicyzmie, a później anglikanizmie wystarczyło złożyć zgodne oświadczenie woli i małżeństwo było zawarte. Tak można było zrobić i wielu młodych ludzi robiło tak w tajemnicy przed rodzicami w XVIII wiecznej Anglii, co nazywano plagą małżeństw potajemnych”.

Jednym z postulatów reformacji Lutra było ograniczenie tej swobody, przywrócenie kontroli rodziców nad swoimi dziećmi i luteranizm tę kontrolę przywrócił. Także kościół katolicki na Soborze trydenckim (1545-1563) oficjalnie uznał, że ślub nie może odbyć się potajemnie. Aby złożenie przysięgi małżeńskiej było ważne, musi odbyć się publicznie, co najmniej w obecności kapłana oraz dwóch świadków. W anglikanizmie podobne zasady zostały przyjęte dopiero w 1753 roku. Wówczas uzależniono także ważność małżeństwa małoletnich od zgody rodziców, czego nie wymagał Sobór trydencki.

Dr Michalik: „koncepcja średniowiecznego małżeństwa kanonicznego i oparta na niej praktyka małżeństw potajemnych w katolicyzmie i anglikanizmie była indywidualistyczna, nastawiona na osobiste potrzeby człowieka i widać było konflikt między tymi indywidualistycznymi potrzebami a pewnymi celami społecznymi, kontrolą społeczną, kontrolą państwową. To jest spór nieustannie powracający w historii. Społeczeństwo dochodzi do pewnych skrajnych rozwiązań jak kanoniczna średniowieczna koncepcja małżeństwa z prawem do potajemnych małżeństw i później te rozwiązania są kontestowane”.

Po czasie większej swobody niemal zawsze następuje więc okres większej kontroli…

Dr Michalik: „ta dyskusja nieustannie wraca, tak było w XIX i XX wieku z prawem do rozwodu, na ile państwo, kościół ma mieć kontrolę nad rozwiązaniem małżeństwa; podobnie też – to moja prywatna opinia – jest dziś z prawem zawierania małżeństw homoseksualnych. Według mnie to kolejna odsłona tego samego »konfliktu« pomiędzy indywidualnym interesem człowieka a interesem wspólnotowym, społecznym, państwowym. Konflikt ten będzie trwał i budził ciągłe emocje, gdyż dotyczy podstawowej komórki społecznej, jaką jest małżeństwo i rodzina, której zmiany zawsze będą miały bardzo istotne konsekwencje społeczne”.

Dr Michalik: „nam się wydaje, że to, co się dzieje współcześnie, to są jakieś niesamowite rzeczy i że żyjemy w szczególnie progresywnych czasach, a ja śmiem twierdzić, że powiedzenie ojcu rodziny w XII, XIII wieku, że jego córka może sobie wyjść, za jakiego chce mężczyznę, bo go kocha, to jest rzecz tak samo nie do pomyślenia, jak dziś dla osoby o konserwatywnym światopoglądzie są małżeństwa homoseksualne”.