Radio Kraków
  • A
  • A
  • A
share

Religia bez Boga. Ucieczka od cierpienia. Buddyzm

„Nie ma ani ziemi, ani wody, ani ognia, ani powietrza, ani nieskończonej przestrzeni, ani nicości, ani nieskończonej świadomości, ani postrzegania, ani ich braku. Nie ma tam ani tego świata, ani innego świata. Nie ma tam ani słońca, ani księżyca. Nie nazywam tego ani przychodzeniem, ani odchodzeniem, ani trwaniem, ani umieraniem, ani ponownym narodzeniem się. Nie ma tam podstawy istnienia ani przedmiotu. Jest to po prostu koniec cierpienia”.

Świątynia Wielkiej Relikwii, Ayutthaya, Tajlandia

Posłuchaj podcastu Dr Robert Czyżykowski

Dr Robert Czyżykowski

Tak Budda w kanonie palijskim miał opisać nirwanę – stan wyzwolenia od cyklu narodzin i śmierci, końca reinkarnacji, stan pustki. Osiągnięcie nirwany jest najważniejszym celem wyznawców buddyzmu, nie marzą oni o raju, wiecznym szczęściu w towarzystwie bóstwa, zmartwychwstaniu ciała i duszy. Bóstwo i dusza nie istnieją. W tej sytuacji koniec cierpienia jest celem wystarczającym.

Cierpienie obecne jest wszędzie i w każdych czasach, można sobie jednak wyobrazić, że dwa i pół tysiąca lat temu, gdy Siddhartha Gautama (historycy spierają się o to, czy rzeczywiście istniał), który później miał stać się Buddą, porzucił pałac ojca i wybrał się na tułaczkę po Indiach – widok cierpiących ludzi musiał robić na nim ogromne wrażenie. Szczególnie że wcześniej nie był do takiego widoku przyzwyczajony.

Jak przypomina dr Robert Czyżykowski z Instytutu Religioznawstwa Uniwersytetu Jagiellońskiego, Gautama by synem księcia z północno-wschodnich Indii. Ojciec poprosił astrologa o postawienie horoskopu synowi, usłyszał, że czeka go droga wielkiego przywódcy, że będzie mieć do wyboru dwie ścieżki – władcy i wojownika albo przywódcy religijnego.

Dr Czyżykowski: „ojciec Siddharthy postanowił, że tak pokieruje losami swojego syna, tak go będzie wychowywał, aby nie doświadczył żadnych uciążliwości, nieprzyjemnych aspektów egzystencji. Tak, by gdy dorośnie, zastąpił go, był jego dziedzicem na tronie. Oczywiście to się nie udało”.

Trudno nie dostrzec cierpienia, nawet gdy jest się zamkniętym w złotej klatce. Według jednej z buddyjskich opowieści Gautama wybiera się na przejażdżkę poza pałac i widzi ciężko chorą osobę, zmarłego, starca i ascetę. Asceta, choć niczego nie ma, jest szczęśliwy.

Siddharttha też zostaje ascetą, próbuje dotrzeć do tajemnicy istnienia i wyrwać się z kołowrotu odrodzenia, reinkarnacji, egzystencji naznaczonej bólem. Dr Czyżykowski: „bo przecież, nawet jeśli doznajemy czegoś przyjemnego, to to ma swój koniec. Wszystkiemu, co przyjemne przeciwstawiona jest pewna doza cierpienia. Z wszystkim, co lubimy, kochamy, o co zabiegamy, będziemy się musieli w końcu pożegnać”.

Z tej oczywistej prawdy buddyzm wyciąga radykalny wniosek. Dr Czyżykowski: „Celem jest uwolnienie się od pragnienia. Można pragnąć przedmiotów, ludzi, idei, koncepcji, można też pragnąć wyłącznie bycia albo wręcz przeciwnie – nieistnienia. Buddyzm jest odpuszczeniem tego wszystkiego”.

Gautama miał osiągnąć ten stan, stał się wtedy „Oświeconym”, czyli Buddą. Ogłosił to publicznie, zaczął nauczać, zyskał dużą grupę uczniów, naśladowców.

Dr Czyżykowski: „to nauczanie musiało mieć dużą moc oddziaływania. Budda musiał być niezwykle charyzmatycznym, wpływowym nauczycielem”.

A głoszona przez niego religia odniosła ogromny sukces. Z północnych Indii rozprzestrzeniła się na całą Azję – Chiny, Japonię, Koreę, Tybet. Wszędzie tam do dziś jest bardzo ważną, jeśli nie dominującą, tradycją religijną.

Wielu religioznawców od dawna zastanawia się jednak, czy buddyzm w ogóle można nazwać religią. Jak przypomina dr Czyżykowski: „niektórzy doszli do wniosku, że skoro buddyzm jest takim nieteizmem, ateizmem, odrzucającym istnienie Boga i duszy, religią być nie może. Wszystko zależy jednak od tego, jak religię definiujemy”.

Dr Czyżykowski: „Jeśli definiujemy religię przez pryzmat istnienia pewnej formy sacrum i relacji pomiędzy człowiekiem i tym sacrum, to buddyzm spełnia ten warunek. Mamy też w buddyzmie rytuały, mamy wiarę w istoty i światy funkcjonujące poza naszym światem, to wszystko buduje obraz takiej tradycji, która nie jest spojrzeniem racjonalnym, scjentystycznym. Buddyzm przedstawiając kosmos nasycony symbolami, znaczeniami, ideą wyzwolenia z reinkarnacji to jest coś, co jest jak najbardziej religijne, co nie może być udowodnione w sposób pewny”.

Autor:
Rafał Nowak-Bończa

Wyślij opinię na temat artykułu

Komentarze (0)

Brak komentarzy

Dodaj komentarz

Kontakt

Sekretariat Zarządu

12 630 61 01

Wyślij wiadomość

Dodaj pliki

Wyślij opinię